- Jestem załamana.Normalnie o dwudziestej drugiej zamknęłam sklep i pojechałam do domu - opowiada Agnieszka Śledź, sprzedawczyni w sklepie spożywczo-przemysłowym, który znajduje się na parterze budynku.
O godz. 4.00 jak wielu obudzonych syrenami mieszkańców okolicznych domów przygląda się akcji ratowniczej. Powiadomiła właściciela budynku, Piotra Mroza, który dojechał z Radziejowa, gdzie mieszka.
- Szef ma tu też mieszkanie. Miał nocować, ale zdecydował się pojechać po żonę i dzieci i wrócić jutro - mówi Agnieszka Śledź.
Obok kręci się Paweł Wiśniewski, mieszkaniec jednego z lokali na piętrze. - Co z Marleną ?- pyta Agnieszka Śledź o koleżankę z pracy, mieszkającą nad sklepem. - Nie było jej w domu - pada odpowiedź. Marlena Ceglarek dziś kończy urlop. Była u mamy w Aleksandrowie Kujawskim.Teraz nie ma do czego wrócić.
- Wszystko straciłam, dokumenty, rzeczy osobiste, ubrania, meble. Niedawno kupiłam sobie nowe łóżko -płacze, gdy po godz. 5.00 pojawi się przy spalonym budynku. Chwilę potem jest na miejscu też trzecia ekspedientka, Małgorzata Bendkowska. Nie może powstrzymać łez:
- Dobrze, że nikomu nic się nie stało. Boże, gdzie ja teraz znajdę pracę - martwi się.
- Obudził mnie hałas tłuczonego szkła, zobaczyłem gęsty dym. Wybiegłem z domu. Była już tu policja. To oni wezwali straż - opowiada Paweł Wiśniewski. Tylko on był w budynku, gdy wybuchł pożar. Zdążył jeszcze przestawić samochód dalej od palącego się domu i chwycić laptopa. To wszystko, co uratował.
W budynku spłonął doszczętnie dach i ścianki działowe w mieszkaniach na piętrze, wypalone są stropy. W sklepie spożywczo-przemysłowym na parterze ogień wypalił dziurę na wylot do klatki schodowej, ale do sklepu z odzieżą używaną nie dotarł. Pomieszczenia zalane są wodą.
Mimo wczesnej porannej pory, kilkadziesiąt osób przygląda się akcji gaśniczej. Jednych obudził swąd spalenizny, innych syreny straży pożarnej. Ludzie mówią, że strażacy mieli problem z wodą.
- Najbliższy hydrant jest pięćset metrów stąd, na początku deptaka. Ciągną wodę aż stamtąd oraz z ulicy Wojska Polskiego - informuje jeden z mieszkańców. Dowódca akcji, mł. kapitan Ireneusz Witczak, przyznaje: - Trochę mało hydrantów jest na tej ulicy.
Wedle pierwszych oględzin strażaków, pożar powstał najprawdopodobniej od zwarcia instalacji elektrycznej na klatce schodowej, do której wejście jest na zapleczu budynku. - Musiało tu się palić co najmniej godzinę przed naszym przyjazdem, bo ogień rozprzestrzenił się natychmiast na cały budynek - mówi dowódca akcji, która trwała do południa. Strażacy odjechali krótko przed godz. 12.00.
- Inspektor budowlany stwierdził, że dom nie nadaje się do odbudowy - mówi Piotr Mróz, właściciel budynku. - Ale nie poddam się. Pobuduje tu coś ładnego - zapowiada.
Od godz. 3.00 rano do południa strażacy walczyli z pożarem w Ciechocinku
Jadwiga Aleksandrowicz

Około godz. 5.30 strażacy wciąż mieli pełne ręce pracy, bo ogień pojawiał się wewnątrz drewnianych ścian. Od ulicy widać jedynie wypalone doszczętnie mieszkania na piętrze i spalony dach. O wiele większe zniszczenia są od zaplecza, skąd prawdopodobnie ogień rozprzestrzenił się na cały budynek.
Piętnaście jednostek straży pożarnej z powiatu aleksandrowskiego poderwało się do pożaru budynku mieszkalno - handlowego przy ul. Nieszawskiej 30 w Ciechocinku. Pożar zauważyli wczoraj około godz. 3.00 nad ranem policjanci patrolujący ulicę. Wcześniej to oni odebrali zawiadomienie, że coś pali się przy ul. Wojska Polskiego, bo wszędzie jest dużo dymu. Adres okazał się nie trafiony. Policjanci postanowili przyjrzeć się równoległej ulicy Nieszawskiej. Z drewnianej, około stuletniej budowli unosił się gęsty dym.
Podaj powód zgłoszenia
a
W dniu 07.08.2009 o 21:40, marcin0608 napisał:jak by w Ciechocinku była by woda w hydrantach to by wystarczyó tylko 4wozy strazackie a nie 15 wozuó starzackich, jesli sie ktos niezna na tym to niechc sie nie wypowiada publicznie na takie tematy.
Przeciesz za hydranty są odpowiedzialne wodociagi wie oni powinni przegladac i konserwowac wodociagi oraz moim zadaniem całkiem prywatnym ze te hydranty podziemne powinny byc powyciagane nad ziemie i by były widoczne.
m
jak by w Ciechocinku była by woda w hydrantach to by wystarczyó tylko 4wozy strazackie a nie 15 wozuó starzackich, jesli sie ktos niezna na tym to niechc sie nie wypowiada publicznie na takie tematy.
n
Po co taka straż która nie ptrafi ugaśić pożaru.Pietnaście jednostek nie mogło ugaśić jednego domu co się dzieje z tymi służbami?