MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oddech kosztuje 150 tysięcy euro

Magdalena Janowska
fot. Lech Kamiński
Pan Waldemar z każdym dniem ma coraz mniej nadziei, a czas ucieka bezlitośnie. Minęło już 17 miesięcy odkąd lekarze orzekli, że jedynym ratunkiem dla niego jest przeszczep płuc.

Waldemar Wojdan z Torunia ma sześćdziesiąt lat - od ponad trzydziestu cierpi na idiopatyczne zwłóknienie płuc (IPF). Pozornie niegroźna grypa, w wyniku powikłań przekształciła się w nieuleczalną chorobę.

Od kilku lat pan Waldek żyje tylko dzięki koncentratorowi tlenu, do którego musi być podłączony przez 24 godziny na dobę. Uwięziony w domu, przegląda wypisy ze szpitali, historię choroby, opinie lekarzy. Z zegarmistrzowską precyzją wylicza nazwy i dawki leków, które przyjmował 30, 15, 10 lat temu... i czeka. Wspomina medyków, którzy na chwilę przywracali go do lepszej formy i normalnego życia oraz czasy, gdy mógł jeszcze pracować i funkcjonować - zwyczajnie, po ludzku.

Nie może dłużej czekać

Lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, a także inni specjaliści, do których się zwracał, nie mają już wątpliwości - transplantacja jest konieczna i to jak najszybciej.

Przez prawie półtora roku pan Waldek i jego rodzina czekali, aż w Polsce znajdzie się dawca. Bezskutecznie. A choremu czas płynie, a właściwie ucieka wielokrotnie szybciej niż zdrowym ludziom. Dłużej już czekać nie można. Ostatnia szansa to operację za granicą. Klinika w Hanowerze wyraziła wstępna zgodę na przeprowadzenie przeszczepu, inaczej zdecydował Narodowy Fundusz Zdrowia.

- NFZ nie sfinansuje transplantacji - załamuje ręce brat pana Waldka Lech Wojdan, który z prośbą o pomoc zwrócił się do "Pomorskiej". - Swoją negatywną odpowiedź argumentuje tym, że takie operacje przeprowadza się w Polsce. Nie wiemy co robić.

Jest jednak problem, którego urzędnicy nie dostrzegają zza swoich biurek - w naszym kraju rocznie dochodzi do zaledwie kilku transplantacji. Tymczasem na liście oczekujących na przeszczep pacjentów, tylko tych, którzy mają taką samą grupę krwi jak pan Waldek, jeszcze miesiąc temu znajdowało się dwanaście nazwisk. Teraz może być ich mniej - lekarze wykreślają tych, którzy nie doczekali do operacji. Kolejny kłopot - w Polsce przeprowadza się transplantację tylko jednego płuca - Waldemar Wojdan, aby przeżyć, potrzebuje dwóch.

Koszty operacji w Niemczech są jednak kolosalne - według najczarniejszego scenariusza mogą sięgać nawet 150 tys. euro.

Pomoc dla Waldemara na www.

Dzięki wspólnej akcji "Pomorskiej" i Radia GRA pojawiła się iskierka nadziei dla pana Waldka. W ciągu jednego dnia dzięki życzliwości Janiny Mirończuk, prezes Fundacji i Hospicjum "Światło", udało się założyć subkonto, na które wpływają pieniądze na operację torunianina.

Dwa tygodnie później istniała już strona internetowa poświęcona panu Waldkowi - www.pomocdlawaldemara.pl.
Znajdują się na niej wszelkie informacje o możliwych formach wsparcia, lista darczyńców oraz dokumentacja medyczna potwierdzająca konieczność przeprowadzenie transplantacji.

3 grudnia na koncie "Pomoc dla Waldemara" znajdowało się 5,5 tys. zł. To jednak zaledwie kropla w morzu potrzeb. Nie tracimy jednak nadziei, że uda nam się sfinansować kosztowną operację i podarować panu Waldkowi życie.

Numer konta:

PKO S.A. O/Toruń:
34 124040091111000044909943
Fundacja Światło,
ul.Grunwaldzka 64, 87 -100 Toruń
REGON: 871693371
NIP: 956-211-56-64
KRS: 0000183283
koniecznie z dopiskiem "Pomoc dla Waldemara"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska