Gdy zawodzi jakiś organ, można go wyciąć lub amputować. I żyć dalej. Bez serca żyć nie można. Zabiegi na sercu należą do najtrudniejszych. Wkrótce w Grudziądzu ruszy kardiochirurgia.
Już wszczepiają chorym stymulatory i bypasy
Na razie ogromny krok do przodu wykonała pracownia hemodynamiki. Zaczęła od wszczepiania stentów, udrażniających zamknięte tętnice wieńcowe. Bez użycia skalpela. I od koronarografii.
Dziś wykonywane są w Grudziądzu m. in. operacje wszczepiania stymulatora. Od jesieni ub.r. także bypasów, na które trzeba było jeździć do większych centrów medycznych.
Pracownią hemodynamiki kieruje dr Piotr Danielewicz. Ma w zespole szkolących się lekarzy grudziądzkich, ale także specjalistów z Bydgoszczy i Gdańska, którzy zapewniają ciągłość dyżurów przez całą dobę.
Zanim pacjent w ostrym stanie dotrze do szpitala, już z karetki podawane jest do pracowni jego EKG. Medycy dokładnie wiedzą, na co się mają przygotować. Wszystko to pozwala oszczędzać bardzo cenny czas.
Od dawna grudziądzki kardiolog Henryk Danielewicz zabiegał o rozwój oddziału leczącego chorych na serce.
- Nie mogą ciężko chorzy na serce pacjenci jeździć po kilkadziesiąt kilometrów do większych ośrodków po pomoc - podkreśla. - Nareszcie nie tylko nie musimy wysyłać swoich pacjentów do Torunia i Bydgoszczy, ale nawet stamtąd sercowcy zaczynają trafiać do nas. Nic łatwo nie przyszło. Z nadzieją patrzyłem, kiedy w 2009 r. ruszył zakład hemodynamiki. Rozwija się i działa bardzo dobrze. To nasz wspólny sukces: dyrekcji szpitala, lekarzy i miasta. Wkrótce w naszym szpitalu ruszy oddział kardiochirurgii. Także, po dostawieniu łóżek szpitalnych, wydzieli się oddział elektroterapii i elektrofizjologii, którego ordynatorem będzie dr Paweł Szymański.
Pracownia hemodynamiki podlega oddziałowi intensywnego nadzoru kardiologicznego i kardiologii inwazyjnej, kierowanemu przez Henryka Danielewicza.
Czytaj e-wydanie »