- Trochę pan widział przez te 18 lat służby. Co pan zapamięta najbardziej?
- Powieszonych ludzi, mężczyznę, który miał obcięte pół głowy. Szczególnie przykre przeżycia miałem podczas czterech lat pracy w dochodzeniówce. Na szczęście, ominęły mnie tragedie z udziałem dzieci. Niestety, moi koledzy nie mieli tyle szczęścia.
- Miłe sprawy też się pewnie panu zdarzały.
- Jako kierownik sekcji operacyjnej zajmowałem się zatrzymywaniem sprawców i odzyskiwaniem mienia. Nie zapomnę radości rolnika z powiatu tucholskiego, któremu oddaliśmy ukradzioną krowę. Ale się cieszył i na kawę do domu zapraszał! To było bardzo sympatyczne. Momenty, gdy uda się złapać przestępcę są w tej pracy najbardziej satysfakcjonujące.
- Jak zmieniła się policja w porównaniu z 1990 rokiem?
- Znacznie wzrosła skuteczność. Nieporównywalnie. Przestępstwa mają podobny charakter, ale inną skalę. Dawniej były sprawy, gdzie złodziej obrobił z rowerów 30 piwnic w Świeciu. Teraz takie rzeczy się nie zdarzają.
- Nie będzie się pan nudził na emeryturze?
- Nie sądzę. Nastawiłem się, że trzeba odejść i zrobić miejsce młodym. Czekam na wiosnę, gdy będę mógł pojechać na działkę. Uwielbiam grzebać w ziemi, z dala od zgiełku miasta i przestępców. Bardzo lubię przebywać na świeżym powietrzu.
Pracę w policji Stanisław Urbański rozpoczął w 1990 r. w Drzycimiu. Do pionu kryminalnego komendy w Świeciu trafił dwa lata później. W 1996 r. był już kierownikiem sekcji operacyjno-rozpoznawczej. Zastępcą komendanta powiatowego policji w Świeciu został w 2005 r.