Józef Wróblewski często gościł na łamach "Albumu historycznego". Opowiadał o swoich rodzicach - Łucji i Tadeuszu, współzałożycielu Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Pokazywał zdjęcia z rodzinnych albumów i pamiątki. Kultywował rodzinne tradycje i dbał, by pamięć nie tylko o rodzicach nadal trwała. Był bardzo dumny, gdy w październiku 2019 roku brał udział w uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej jego stryja Józefa Wróblewskiego, który był ostatnim przedwojennym Komendantem Policji Państwowej w Gnieźnie. - To był policjant z krwi i kości, który oddał życie za Ojczyznę i mundur. Został zamordowany przez NKWD w 1940 roku. Z opowieści mojego ojca wiem, że wujka cechowała ogromna wrażliwość. Tym bardziej cieszę się, że najprawdopodobniej po wujku otrzymałem imię - opowiadał na łamach "Albumu historycznego".
Z Panem Józefem byliśmy umówieni na artykuł o 100-leciu BTW, które przypadało 16 marca tego roku. Przed wakacjami planowaliśmy teksty o harcerzach, a na początku przyszłego roku o przedwojennych balach karnawałowych, na których chętnie bawili się Jego rodzice. Niestety, już ich razem nie przygotujemy.
Dla młodych lekarzy był mentorem i przyjacielem
Józef Wróblewski urodził się 31 stycznia 1941 roku. Był rodowitym bydgoszczaninem, podobnie jak jego dziadkowie i mama. Pochodził z rodziny o tradycjach patriotycznych, które gorąco kultywował. Miał bardzo kochających rodziców, sam okazywał im wielki szacunek. Od najmłodszych lat wraz z bratem Andrzejem byli ministrantami w parafii Piotra i Pawła w Bydgoszczy.
Pan Józef ukończył I Liceum Ogólnokształcące w Bydgoszczy, a następnie Akademię Medyczną w Gdańsku w 1968 roku. Bardzo szybko uzyskał II stopień z chirurgii stomatologicznej, a tym samym mógł przekazać wiedzę młodemu pokoleniu. Swoją pracę zawsze traktował jak misję i powołanie. Wyszkolił wielu specjalistów dla których był mentorem i przyjacielem. Do końca swego życia uczciwie podchodził do swojej pracy, kochał ją ponad wszystko. Był szczęśliwy, że mógł się swoim doświadczeniem i wiedzą podzielić z młodymi lekarzami.
Miłość do wioślarstwa wyssał z mlekiem matki
Józef Wróblewski był duszą towarzystwa. Zawsze taktowny, empatyczny, o wielkiej kulturze osobistej. Żył z kalendarzem w ręku. Miał wiele pasji. To harcerstwo, żeglarstwo, wioślarstwo, narty. Aż trudno uwierzyć, że na wszystko potrafił znaleźć czas.
O wioślarstwie i BTW potrafił opowiadać godzinami. - Można powiedzieć, że miłość do wioślarstwa wyssałem z mlekiem mojej mamy Łucji Woźniakowskiej-Wróblewskiej, która była wieloletnią działaczką Bydgoskiego Klubu Wioślarek. Z kolei ojciec Tadeusz był współzałożyciele BTW oraz działaczem Komisji Imprezowej i sekcji hokeja w BTW. W 1929 roku otrzymał Pamiątkową Odznakę BTW za "długoletnią gorliwą pracę oraz zasługi wniesione dla rozwoju klubu". W 1945 roku tata ponownie zaangażował się w życie towarzyskie BTW. Został członkiem Komisji Imprezowej i Rewizyjnej. Organizował słynne bale karnawałowe i wycieczki na regaty - opowiadał pan Józef na łamach "Albumu historycznego".
Jak dodawał, mając takie wzorce, musiał zostać członkiem BTW. Z dzieciństwa pamięta rodzinne spacery razem z młodszym bratem Andrzejem. Obowiązkowym punktem była przystań na św. Floriana 6a. Tam podziwiał treningi zawodników na basenie wioślarskim oraz w okresie letnim ich wyjazdy na wodę i powroty z treningu. Okres studiów pana Józefa i przynależności do AZS-u w Gdańsku, również łączył się z BTW. Podczas przygotowań do wewnętrznych regat AZS-u jego trenerami byli dawni członkowie BTW: druhowie Józef Laszkiewicz i Brunon Kręcki. - Decyzję o wstąpieniu do klubu podjąłem w marcu 1970 roku, po uroczystościach z okazji 50-lecia klubu. Uczestniczyłem nich wraz z rodzicami. Widziałem moich bohaterów z okresu dzieciństwa, a mianowicie druhów: Stefana Jabłoniowskiego, Witolda Czajkowskiego, Jana Świątkowskiego, Czesława Dratwińskiego, Franciszka Brzezińskiego, Hieronima Cegielskiego, Edmunda Ciesielskiego, Maksymiliana Kasprzaka, Antoniego Rosołowicza, Walerego Baumgarta. Byłem pod wrażeniem ich zaangażowanie w działalność klubową. Postanowiłem do nich dołączyć. Dwa lata później dostąpiłem zaszczytu bycia w składzie pocztu sztandarowego naszego klubu. Było to dla mnie szczególne wyróżnienie, że mogłem reprezentować klub u boku druhów: Władysława Młyńskiego czy Edmunda Kwiatkowskiego - wspominał Józef Wróblewski.
- Mąż przynależał także do wspólnot przy bydgoskiej bazylice. Żywo interesowała go historia Bydgoszczy . Dzieje mieszkańców naszego miasta znał bardzo dobrze. Jeśli miał czas, brał udział w wielu uroczystościach patriotycznych. Chętnie uczestniczył w zawodach żużlowych na stadionie Polonii. Kibicował Zawiszy. Jeżeli chodzi o żeglarstwo, to Józef pływał na "Zawiszy", "Pogorii" i "Darze Młodzieży". Poza tym kochał muzykę. Często bywaliśmy w operze czy filharmonii - opowiada Jolanta Wróblewska.
Wzorowy mąż i kochający ojciec
Józef Wróblewski miał dwóch synów Macieja i Rafała i wnuczkę Zosię. Synowie po ukończeniu studiów usamodzielnili się. Z kolei brat po ukończeniu Politechniki Gdańskiej został na Wybrzeżu. Tam założył rodzinę i do dziś mieszka w Sopocie. - Józef był wzorowym mężem, kochającym ojcem. Dla każdego miał dobre słowo. Jego siła tkwiła w skromności. Taki pozostanie w naszej pamięci. My też Go kochaliśmy i za wszystko Mu dziękujemy - nie kryje wzruszenia pani Jolanta.
W imieniu rodziny szczególne podziękowania składa personelowi Kliniki Kardiologii i Kardiochirurgii Szpitala im.Jurasza w Bydgoszczy oraz przyjaciołom, znajomym i pacjentom, którzy do końca byli z jej mężem.
"Będzie Go nam bardzo brakowało"
Józefa Wróblewskiego chętnie wspominają przyjaciele. Hm. Halina Krystowczyk na stronie Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej pisze tak: "Czuwaj! Tak witał się z nami druh phm. Józef Wróblewski, członek Kręgu Seniorów "Dębowy Liść", Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto, sympatyk Kręgu Seniorek" Wędrowniczki po Zachodnim Stoku", gdzie bywał prawie na każdej zbiórce , wędrówce, rajdzie czy złazie. Witał się pogodnie i z uśmiechem, niesamowity człowiek, pełen radosnego podejścia do życia i przyjaciół. Było zaszczytem poznanie go i wieloletnia praca harcerska. Brakuje słów, a chciałoby się tak wiele powiedzieć. Słowa nie wyrażą żalu po jego stracie i uznania dla jego dokonań. Pozostanie w naszych sercach i pamięci. Lekarz, który wykształcił wiele pokoleń następców, społecznik w świecie żeglarskim, sternik jachtowy, działacz w świecie kajakowym. Organizator wielu imprez na rozpoczęcie i zakończenie sezonu , wigilii klubowych i zabaw w karnawale, jubileuszy Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Niesamowity człowiek, zawsze życzliwy , pogodny i pełen energii i dobrego serca dla innych. Wielka strata, prawdziwy harcerz wierny Prawu Harcerskiemu do końca i z dumą noszący swoją czapkę harcerską z czasów gdy był młodym przybocznym. Do dzisiaj strażnik proporca drużyny, z którym przychodził na wszystkie uroczystości harcerskie. Zawsze gotowy do służby jako ministrant na mszach harcerskich . Oddany służbie, obowiązkowy i szanujący drugiego człowieka. Czuwaj! Druhu! Odpoczywaj w pokoju wiecznym".
Tadeusz Nadolski, emerytowany dziennikarz "Expressu bydgoskiego" i żeglarz, opowiada, że Józef Wróblewski był jednym z założycieli Klubu Weteranów Żeglarstwa "Pod zardzewiałą kotwicą". Klub powstał w 1990 roku. Liczy sobie około 25 członków - zasłużonych żeglarzy z Bydgoszczy i z regionu. Zawsze spotykają się w trzecią sobotę listopada. - Tradycją jest też spotkanie plenerowe latem. W tym roku przypada okrągła, trzydziesta, rocznica istnienia naszego Klubu. W czerwcu mamy zaplanowane spotkanie w Pieczyskach nad Zalewem Koronowskim. Niestety, nie będzie już z nami Józefa, którego nazywaliśmy nieformalnym prezesem, pierwszym seniorem Klubu. Będzie nam go bardzo brakowało - mówi Tadeusz Nadolski.
Z kolei na stronie Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego czytamy: "Druh Wróblewski był wioślarzem naszego klubu, a po zakończeniu kariery zawodniczej włączył się czynnie w jego działalność. Pełnił przez kilka kadencji funkcję członka Zarządu. W ostatnich latach swojej działalności w klubie skupił się przede wszystkim na zapoznawaniu młodych adeptów wioślarstwa z tradycjami BTW, można powiedzieć, że był Strażnikiem Tradycji. Należy również wspomnieć, iż był organizatorem corocznego Balu Wioślarza w byłej siedzibie BTW przy ulicy Floriana oraz członkiem Klubu Seniora działającego przy naszym Towarzystwie. (...) Będzie go nam brakowało. Pożegnajmy Druha Józefa Wróblewskiego tradycyjnym zawołaniem Bydgoskiego Towarzystwa Wioślarskiego:
BTW Czołem!
BTW Czołem!
BTW Czołem, Czołem, Czołem!".
Nadchodzi polska prezydencja w UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?