W prokuraturze trwają dwa postępowania dotyczące jednego z nauczycieli wf-u w Szkole Podstawowej im. Mariana Rejewskiego w Białych Błotach. Do tej pory zarzutów pedagogowi nie postawiono. Jedna ze spraw dotyczy incydentu z pijanymi pracownikami firmy, która przygotowywała zaplecze techniczne na kwietniowe występy w ramach XXIV Festiwalu Tańca o Puchar Pomorza i Kujaw. Druga sprawa wynika z zawiadomienia o rzekomo niewłaściwym zachowaniu nauczyciela wobec uczennic.
- Nie ma zarzutów, ale mój klient w dalszym ciągu pozostaje zawieszony w wykonywaniu obowiązków zawodowych - przyznaje adw. Bartłomiej Krakowski, który reprezentuje nauczyciela.
Przypomnijmy, że decyzja o zawieszeniu pedagoga zapadła w związku ze zdarzeniem z 12 kwietnia na terenie Szkoły Podstawowej im. Mariana Rejewskiego w Białych Błotach. Nauczyciele mieli zawiadomić dyrektorkę o tym, że w kantorku wuefisty przebywały osoby spoza szkoły. Miały one spędzić tam noc i spożywać alkohol. Wskazywano, że umożliwić to miał im jeden z nauczycieli wychowania fizycznego.
Była wizyta policji
- Badanie (na obecność alkoholu - przyp. red.) przeprowadzono u pracowników zewnętrznych, którzy na terenie szkoły mieli być odpowiedzialni za przygotowanie techniczne przed zbliżającym się festiwalem tanecznym - podkreślała kom. Kowalska.
Z kolei 16 kwietnia do Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy wpłynęło pismo, w którym wskazywano na rzekome niewłaściwe zachowanie pracownika szkoły wobec dziewcząt uczących się tam.
Nauczyciel został zawieszony
- Dziewczynka z szóstej klasy powiedziała rodzicom, a ci wychowawczyni, że wuefista jakoś dziwnie na nią patrzył i nie czuła się z tym dobrze - słowa Danuty Ferenstain, dyrektor szkoły przytaczała wtedy "GW". - Wiem, że ze strony rodziców były także jakieś pisma do kuratorium, anonimowe. Rozmawiałam z pedagogami i wszystkimi nauczycielami wychowania fizycznego, nikt nie miał żadnych zastrzeżeń do pracy kolegi, wcześniej nie było też żadnych skarg. To nie był tzw. zły dotyk, była tylko informacja, że uczennica czuła się niekomfortowo, jak nauczyciel na nią patrzył.
- Nauczyciel jest na zwolnieniu lekarskim, ale jeszcze dziś, jak skończę pracę, dostarczę mu do domu decyzję o zawieszeniu w czynnościach służbowych. To dla mnie przykra historia, nie wiem, co o tym myśleć, jestem przekonana, że w szkole nic złego się nie wydarzyło. I pytam rodziców, dlaczego nie przyszli z tym do mnie, tylko piszą anonimy do kuratorium - krótko później mówiła dyrektorka.
Udało nam się skontaktować z nauczycielem. - To kompletne bzdury. Bezpodstawne i wyssane z palca - mówi mężczyzna.
- Zawieszenie w czynnościach było zdecydowanie przedwczesne, przeprowadzone bez procedury administracyjnej - mówi adw. Bartłomiej Krakowski. - Ono nie jest ostateczne, nie jest prawomocne i będzie zaskarżane. Reakcja była jak przy polowaniu na czarownice, wynikająca z anonimów. Co do alkoholu w szkole, to mój klient w ogóle nie został zbadany alkomatem. Powstaje jednak pytanie, czy może odpowiadać za działanie osoby prawnej, stowarzyszenia, którego nie jest prezesem.
Nauczyciel kandydował do rady gminy Białych Błot. Pojawiają się głosy, że wysłanie anonimu do szkoły i kuratorium mogło mieć związek właśnie z tym faktem.
Adwokat nauczyciela najpierw złożył odwołanie na decyzję o zawieszeniu wydaną przez dyrektorkę szkoły do kuratorium oświaty. Kiedy urząd odrzucił skargę, adw. Krakowski skierował sprawę do Ministerstwa Edukacji Narodowej.
