https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odwiedziłem miejsce, w którym polski Kościół znajdzie się za 10 lat

Adam Willma
Już niebawem również polskie parafie staną przed takimi dylematami, jak wierni z Trappitz, którzy udostępnili swój kościół dzieciom.
Już niebawem również polskie parafie staną przed takimi dylematami, jak wierni z Trappitz, którzy udostępnili swój kościół dzieciom. Adam Willma
Pustoszenia polskich świątyń raczej nie da się odwrócić. Ale kto je utrzyma, gdy wyschnie strumyk datków od wiernych? Już teraz warto wyciągać wnioski z doświadczeń Bawarii.

Ratyzbona to miasto mniejsze od Torunia, ale z historią zaczynającą się w czasach rzymskich i średniowieczną starówką trzy razy większą niż toruńska.

Mao na dobranoc

Nocujemy tu w urokliwym zaułku nieopodal Dunaju. Siedemnastowieczny spichrz solny został wyremontowany przez fundacje kulturalną. Parter zajmuje butikowy hotel, a na wyższych piętrach zlokalizowano kilkadziesiąt mieszkań i pracowni dla artystów. Zmieściło się tu również kino studyjne i sala wystawowa.

W hotelowych pokojach utrzymano zabytkowy klimat, choć oryginalne antyki pomieszano z hinduskim rękodziełem. Na potężnych belkach stropowych zdobienia i cytaty. Ale próżno tu szukać typowych cytatów z Pisma Świętego czy fragmentów modlitwy. W moim pokoju kryształowy żyrandol rozświetla fragment poematu lewicowego poety Bertolda Brechta. Sąsiedni pokój ozdobiono cytatem z Mao Tse Tunga.

Ukrzyżowanie bez zmartwychwstania

Do Ratyzbony, miasta, które szczyci się nie tylko zabytkami, ale i miejscami, z którymi związana była papieska rodzina Ratzingerów, trzeba będzie kiedyś powrócić. Tymczasem ruszamy do klasztoru Frauenzell, mijając co rusz cebulaste kopuły wiejskich kościołów. Minęły już cztery lata, kiedy niemieccy chrześcijanie świętowali Wielkanoc jako większość religijna. W 2022 roku tylko z Kościoła katolickiego odeszło 230 tys. osób (220 tys. z ewangelickiego) i chrześcijanie oficjalnie stali się mniejszością. Ale to nie 6-procentowa społeczność muzułmańska jest największym konkurentem chrześcijaństwa. Już 39 mln Niemców (46 proc.) deklaruje się jako „bezwyznaniowi”. Te oficjalne statystyki nie oddają jednak realnej zapaści, jaka dotyka chrześcijaństwo, bo tylko 53 proc. niemieckich katolików wierzy w życie po śmierci, a w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa – 61 proc. I jeszcze jedna ważna liczba – tylko 75 proc. niemieckich katolików (opłacających nadal podatek kościelny) wierzy w Boga.

Modlitwa o pokój

Dojeżdżamy do rozświetlonego wiosennym słońcem Frauenzell. Na podwórzu przed klasztorem zaparkowały lśniące bmw lokalnych włodarzy (jesteśmy wszak w Bawarii), którzy przyjechali oficjalnie nas przywitać.

Kościół we Frauenzell jest duma mieszkańców wsi, ale nie cały klasztor jest w tak dobrej kondycji.
Kościół we Frauenzell jest duma mieszkańców wsi, ale nie cały klasztor jest w tak dobrej kondycji.
Adam Willma

Klasztor już w XIX w. uległ sekularyzacji i został własnością państwa bawarskiego. Rozpoczynamy od zwiedzania kunsztownie odnowionego kościoła. Zachwyt budzić muszą złocone rokokowe ornamenty konfesjonałów przysłoniętych purpurowymi zasłonami. Dziś służą już głównie za ozdobę, ponieważ tradycyjna spowiedź należy do najrzadziej praktykowanych sakramentów w Niemczech. Korzysta z niej jeszcze około 10 proc. katolików.

Z kościoła przechodzimy do zakrystii, w której wieje chłodem i wilgocią. Dwa skrzydła klasztoru wykorzystuje się na działalność parafialną. Są tu salki do szkółek, przedstawień teatralnych, siedziby klubów.

Młody ksiądz Florian pełni posługę w kościołach w 3 miejscowościach składających się gminę liczącą 2100 mieszkańców. We Frauenzell, w którym mieszka 430 osób, mszę odprawia tylko w niedzielę i w środę (poranna). Biuro parafialne czynne jest przy kościele w sąsiednim Brennbergu, dwie godziny w tygodniu. Cała obsada kadrowa parafii to ksiądz i trzy asystentki. Społeczność katolicka nie jest wielka, ale – sądząc po cotygodniowym biuletynie – aktywna. Zbiera się na modlitwy o pokój, różaniec, angażuje się w akcje Caritas. W parafii jest nawet grupa samopomocowa dla osób w żałobie. Na zdjęciach z parafialnych imprez widać z zdecydowanej większości panie.  

Złoty przeciąg

Diecezjalny konserwator zabytków, który oprowadza nas po klasztorze, nie kryje, że sytuacja w klasztorze Frauenzell nie jest powodem do chluby. W budynkach klasztornych nadal zmorą jest wilgoć, dlatego cenniejsze elementy wyposażenia zmagazynowano na wyższych piętrach. W wielkiej sali umieszczono zabytkowe meble, w pomniejszych – krzyże, feretrony, krzesła, obrazy...  

W wielkiej sali umieszczono zabytkowe meble, w pomniejszych – krzyże, feretrony, krzesła, obrazy...
W wielkiej sali umieszczono zabytkowe meble, w pomniejszych – krzyże, feretrony, krzesła, obrazy...
Adam Willma

W chłodnym korytarzu, po którym hula przeciąg, umieszczono galerię obrazów olejnych z XVII-XVIII w. – Tak, to nie jest najlepsze miejsce dla malarstwa – przyznaje konserwator.

Niestety klasztor Frauenzell to historia wielu błędów. Po sekularyzacji klasztoru, część zabudowań sprzedano mieszkańcom. Przyozdobioną kiedyś freskami salę refektarza zamieniono w stajnię, więc trudno dziś doprowadzić do porządku tynki przesiąknięte uryną.

Jedno ze skrzydeł klasztoru przeznaczono na mieszkania – przestronne, wygodne, trzyetażowe. Problem w tym, że mieszkańcy nie są zainteresowani, aby partycypować w horrendalnych kosztach remontu zabytków. Te zresztą przerosły nawet władze, a projekt gruntownego remontu klasztoru upadł ze względu na skalę przedsięwzięcia. Jakby tego było mało, o zabytek troszczą się dwie konkurujące ze sobą fundacje, co okazało się nie najlepszym w skutkach pomysłem.

Basen parafialny

Poranne słońce zasnuwają chmury, gdy z Frauenzell docieramy do Maxhuette-Heidhof, 9-tysięcznego miasteczka, które urosło w XIX w. za sprawą odkrycia pokładów węgla brunatnego. Powstała tu wówczas huta, wokół której urosło miasteczko. W latach 20. ub. wieku katolicka społeczność wybudowała niewielki kościół. Ale huta rosła, a wraz z nią liczba mieszkańców, stąd w 1961 r. pobudowano nową świątynię na 900 miejsc siedzących. Problem w tym, że w 1990 r. hutę zamknięto, a jednocześnie liczba wiernych zaczęła spadać. Gwoździem do trumny okazała się pandemia po której – jak odnotowano w analizie terytorialnej: „odnotowano spadek znaczenia budynków religijnych”. Dziś około 80 proc. parafian (podatek kościelny płaci jeszcze tylko 150 osób) to osoby 60+. Zważywszy, że na mszach pojawia się regularnie około 35 osób, koszty ogrzewania przerastają miejscową parafię. Zapadła więc decyzja, że jednego kościoła trzeba było się pozbyć. Wybór był oczywisty, bo starszy kościół św. Barbary jest mniejszy i w dodatku podlega ochronie konserwatorskiej.

Studenci prof. Beer opracowali kilkanaście projektów przebudowy świątyni.
Studenci prof. Beer opracowali kilkanaście projektów przebudowy świątyni.
Adam Willma

W starym kościele wita nas czarnoskóry wikariusz, ksiądz Jean-Luc Kalala Mopene wraz z wiceburmistrzem Franzem Brunnerem z tradycyjnie zakręconym bawarskim wąsem, działaczem SPD.

Zanim wierni wrócą do starego kościoła, trzeba będzie jeszcze wyremontować dach, który dziś grozi zawaleniem, więc póki co podtrzymuje go siatka rusztowań. A co z nowszym kościołem? Pracuje nad tym prof. Anne Beer z Wschodniobawarskiego Uniwersytetu w Ratyzbonie. Jej studenci opracowali kilkanaście projektów przebudowy świątyni. W niektórych koncepcjach obiekt trudno poznać. Kościelna wieża przypomina ambonę strzelecką, a centralne miejsce przeznaczone jest na basen. Studenci widzieliby tu również restaurację i mały pasaż handlowy dla lokalnych producentów. Pewne jest jedno – kościół nie trafi w ręce prywatne – tak zdecydowali parafianie.  

Zajadamy się świetnymi miejscowymi preclami z masłem, żegnając się z Maxhuette. Ostatni rzut oka na piękną mozaiką ze szkła i kamienia naturalnego, przedstawiająca sceny biblijne. Symfonia stonowanych kolorów rozciąga się na sufit jest spójną koncepcje estetyczną typową dla lat 60. Być może jeszcze 10-20 lat, a ją również objęłaby konserwatorska ochrona. Niestety, zmiany społeczne wyprzedzają konserwatorskie wytyczne.

Wspinaczka ku Najwyższemu

Przed buldożerami ocaleje za to niewielki, otoczony lasem ewangelicki kościół Trabitz. Powstał w 1957 na potrzeby ewangelickich uchodźców ze Wschodu, którzy znaleźli nowe miejsce do życia w katolickiej Bawarii. Dziś jednak dla miejscowej gminy ewangelickiej jest coraz poważniejszym obciążeniem, tym bardziej, że miejscowa społeczność wiernych nie była w stanie wziąć na siebie kosztów renowacji. Pojawiły się więc już nawet głosy o niechybnej likwidacji kościółka.

Wierni nadal użytkują kościół w Trappitz, ale w tygodniu obiekt należy do młodzieży
Wierni nadal użytkują kościół w Trappitz, ale w tygodniu obiekt należy do młodzieży
Adam Willma

Rozwiązaniem okazała się współpraca ze świecką organizacją Learning Campus, która zajmuje się organizacją czasu wolnego dla dzieci i młodzieży. Po długich namysłach gmina ewangelicka podpisała porozumienie z Learning Campus, dzieląc się z nim budynkiem. W ten sposób wierni zachowali prawo wykorzystywania budynku na nabożeństwa, śluby i chrzty, ale przez resztę czasu korzystają z niego dzieci. Na jednej ze ścian zainstalowano ściankę wspinaczkową, a w tygodniu rozkłada się pośrodku stół do tenisa stołowego. Na razie obie strony są zadowolone z tego układu.

Siostry od strusi

Do kolejnego obiektu jedziemy aż nad czeską granicę. Ogromna bryła klasztoru w Waldsassen rzuca się w oczy z oddali. Aż trudno sobie wyobrazić, że w XIII w. była tu jedynie skromna mnisza pustelnia. Przy wielkim placu od barokowej architektury odcina się nowoczesna bryła doklejona do starych zabudowań. To wygodny pensjonat, w którym można odciąć się od miastowego zgiełku. Pokoje wyposażono gustownie, łącząc nowoczesne wzornictwo z elementami starej architektury. Cena, jak na niemieckie standardy nie jest wygórowana – 70 euro za pokój jednoosobowy.  

Biblioteka klasztorna w Walsassen to jeden ze skarbów Bawarii.
Biblioteka klasztorna w Walsassen to jeden ze skarbów Bawarii.
Adam Willma

Klasztor słynny jest w Niemczech za sprawą oszałamiająco kunsztownej biblioteki z rzeźbami. Mniszki miały szczęście, bo ich siedziba znalazła się pod koniec II wojny światowej dosłownie na krawędzi amerykańskiej strefy okupacyjnej. Dziesiątki podobnych perełek trafiło do pieców w strefie sowieckiej.  

Ale Waldsassen ocalało i z wydatną pomocą finansową rządu landowego utrzymywane jest przykładnie. A wszystko za sprawą  sześciu sióstr cysterek, które w czasie wolnym od modlitwy doglądają ogromnego gospodarstwa. Oprócz pensjonatu działa tu dobrze wyposażona szkoła średnia, która jeszcze do niedawna przeznaczona była wyłącznie dla dziewcząt, ale zgodnie z nowymi wytycznymi musiała wpisać się w koedukacyjny nurt. W ten sposób pojawił się pierwszy (i jak dotąd jedyny) uczeń płci męskiej.

Młodzi mają do dyspozycji nie tylko nowocześnie wyposażone sale wyodrębnione z zabytkowych cel klasztornych, ale również ogromny eksperymentalny ogród ze szklarnią z egzotycznymi roślinami.  

Kościoł w Waldsassen jest własnością landu.
Kościoł w Waldsassen jest własnością landu.
Adam Willma

Siostry postawiły też na ekologię, założyły fermę strusi, których mięso można u nich kupić, założyły też odrębną fundację kulturalno-ekologiczną. Najbliższe wydarzenia organizowane przez tę ostatnią dotyczą terapii ogrodowej dla seniorów, przyrządzania potraw z pokrzywy, palenia kadzideł i techniki personalizacji obrazu.

Do zakonu nie należy tylko jedna część dawnego opactwa – bazylika. Ten jest dziś własnością rządu Bawarii i nie wolno w nim fotografować, prawdopodobnie ze względu na osobliwe relikwie jakimi przyozdobiono całą świątynie. To przywiezione z rzymskich katakumb szczątki chrześcijańskich męczenników, które przyobleczono przed wiekami w ozdobne stroje i w różnych pozach poustawiano przy ołtarzach.

Wołowina od benedyktyna

Naszym ostatnim przystankiem jest Plankstetten – jedna z pereł w koronie wschodniobawarskiego budownictwa sakralnego. Ten ogromny klasztor zarządzany jest do dziś przez benedyktynów i z daleka lśni starannie odnowionymi tynkami. Ale jeszcze trzy dekady temu nie było to takie oczywiste - zawilgoconych fundamenty, grożąca zawaleniem więźba dachowa i przestarzałe instalacje wołały o pilny remont.

Przeprowadzony z dużym wsparciem landu remont uczynił z benedyktyńskiego klasztoru wzór dla innych. Ponieważ benedyktynów jest obecnie już tylko 10 (tylko jeden urodził się po 1970 roku) przestrzeń pozaklauzurową trzeba było zagospodarować komercyjnie. Klasztorny pensjonat oferuje więc gościom 80 pokoi w 5 kategoriach i urządzonych w różnym stylu: od „purystycznej przytulności” przez „rustykalny klimat” po „nowoczesny komfort”. Tym ostatnim chwali się nowy budynek wybudowali w ekologicznej technologii słomianych bali. Bo słowo ekologia odmienia się tu przez wszystkie przypadki, tuż po „duchowości”. Ekologiczne (z certyfikatami) są dania w klasztornej restauracji, piwo i soki z miejscowego browaru, mięso z klasztornej ubojni.

- Pokoje w pensjonacie również wyposażyliśmy ekologicznie, jest tu dużo naturalnego drewna, ale nie przypuszczaliśmy, że sprzątanie będzie tak pracochłonne – przyznaje dynamiczny i skrzący dowcipem opat Beda Maria Sonnenberg, 55. przełożony w historii klasztoru, który w klasztorze pełni również funkcję archiwisty, kierownika biblioteki, kantora i nauczyciela religii w okolicznej szkole.

Kościół w Plankstetten, który również jest dziś własnością landu oglądamy tylko z prospektu organowego. Przede laty, aby dostać pracę, organista musiał wykazać się profesjonalna biegłością w grze na co najmniej dwóch instrumentach klawiszowych i jednym smyczkowym oraz wysokiej próby zdolnościami wokalnymi.

Dziś również klasztor jest miejscem pracy dla wielu okolicznych mieszkańców. Nadal zresztą na chętnych czekają wolne posady w kuchni, pensjonacie i w gospodarstwie.

Benedyktyni na co dzień modlą się nie w kościele, ale w nowoczesnej kaplicy w jednym z klasztornych skrzydeł. Tu również postawiono na ekologię, całość wykończona jest w naturalnym drewnie, a podstawa ołtarza wypełniona jest symbolicznym ziarnem.

Ekologiczna kaplica w klasztorze Plankstetten. U podstawy umieszczono ziarno.
Ekologiczna kaplica w klasztorze Plankstetten. U podstawy umieszczono ziarno.
Adam Willma

Po ekologicznym obiedzie w bawarskim stylu z żalem żegnamy się z gościnnym klasztorem, który w internecie ma wysoką ocenę 4,5 na 5 gwiazdek. Wszyscy chwalę sobie wspaniałe posiłki i organiczne wędliny. Jedną gwiazdkę przyznał wyłącznie Willi Kosa, który odwiedził klasztor na Święto Dziękczynienia: „Niestety sos do bardzo dobrego wołu z rożna był tak słony, że nie mogłem go zjeść - bardzo, bardzo niefortunne!!!”.  

Ciekawe co pan Kosa powiedziałby o polskiej wołowinie. Bo przecież klasyczne dania kuchni polskiej przybyły nad Wisłę właśnie z Bawarii.

Przed powrotem do Polski zatrzymujemy się na chwilę przed Edeką po kilka drobiazgów na drogę. - To samo co w polskim Aldi - rzuca nasz kierowca.

Z wysokości mierzy nas dobrotliwym spojrzeniem święty, który zdążył już zszarzeć na tablicy reklamowej. Patron zarówno Polski, jak i Niemiec - święty Mikołaj z Coca-Coli.

Wizyta studyjna we wschodniej Bawarii odbyła się w ramach programu "Dziedzictwo religijne na obszarach wiejskich" Interreg Europe.

Kościół w Polsce. W oczekiwaniu na wariant bawarski

Według danych opublikowanych przez GUS, w Polsce funkcjonuje 59 męskich zgromadzeń zakonnych, w których żyje 10 703 zakonników. Od 1997 roku ich liczba spadła o 16 proc.. Najliczniejsi są franciszkanie (1171 zakonników), salezjanie (1061) i franciszkanie konwentualni (881). Liczba instytutów zakonnych pozostała bez zmian.

W Polsce istnieje 105 żeńskich zgromadzeń zakonnych zrzeszonych w Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych. Liczba zakonnic wynosi 16 037, w tym 147 nowicjuszek. W porównaniu do 1997 roku liczba sióstr spadła o 34 proc.

Obecność zagranicznych zgromadzeń

Od 1980 roku w Polsce rozpoczęło działalność 18 męskich i 55 żeńskich zgromadzeń zakonnych z zagranicy. Wśród 1295 nowicjuszy, postulantów, kleryków i braci zakonnych w pierwszej formacji, 524 to obcokrajowcy.

Liczba nieruchomości i działalność zakonów

Zakony męskie prowadzą w Polsce 5719 różnego rodzaju dzieł, w tym 128 własnych dzieł charytatywnych. Zakony żeńskie posiadają 2032 domy i prowadzą ponad 2500 placówek, takich jak przedszkola, szkoły, internaty, domy pomocy społecznej i placówki opiekuńcze.

Zakony żeńskie prowadzą:

  • 69 domów pomocy społecznej dla dorosłych,

  • 44 domy pomocy społecznej dla dzieci,

  • 11 placówek zapewniających całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym,

  • 25 zakładów opiekuńczo-leczniczych dla dorosłych,

  • 6 zakładów opiekuńczo-leczniczych dla dzieci,

  • 23 prywatne domy opieki,

  • 61 domów dziecka,

  • 6 domów dla matek z małoletnimi dziećmi,

  • 30 okien życia,

  • 43 placówki opiekuńczo-wychowawcze,

  • 26 stołówek dla ubogich,

  • 54 punkty wydawania żywności,

  • 4 przytuliska dla bezdomnych,

  • 2 domy dla osób wychodzących z bezdomności,

  • 2 szpitale,

  • 26 gabinetów lekarskich i terapeutycznych,

  • 8 domów dziennego pobytu,

  • 3 warsztaty terapii zajęciowej,

  • 1 hospicjum.

Zakony kontemplacyjne

W Polsce istnieje 13 żeńskich zakonnych wspólnot kontemplacyjnych, skupiających łącznie 1270 mniszek. Największym zgromadzeniem kontemplacyjnym są karmelitanki bose, których liczba od wielu lat utrzymuje się na poziomie 450 sióstr. W porównaniu do 1997 roku liczba mniszek spadła o 13,8 proc.

Instytuty świeckie

W Polsce działają 32 instytuty świeckie zrzeszone w Krajowej Konferencji Instytutów świeckich. Liczą one 968 osób, z czego 864 to osoby po ślubach wieczystych. Większość z tych instytutów skupia kobiety, a jedynie trzy zrzeszają mężczyzn.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska