Ok. godz. 17.30 strażacy otrzymali zgłoszenie, że w Chełmży pali się magazyn z cukrem. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, a dym nad miastem widoczny był już w Toruniu. Na miejsce wysłano 12 jednostek gaśniczych. 15-metrowy magazyn przypominał pochodnię. Na szczęście - jak się okazało - paliła się tylko pusta część magazynu, przeznaczona do rozbiórki. - Takiego słupa ognia nie widziałam jeszcze nigdy - mówi pani Romana, której dom sąsiaduje z fabryką. - Było tak gorąco, że nie mogliśmy z mężem wyjść z domu. Wiem, że chcieli w tym miejscu postawić wielki silos.
_Pożar przyciągnął pod fabrykę tłumy gapiów. Policja musiała kierować ruchem. Akcja gaśnicza nie była łatwa. Junacy obawiali się bowiem, że ogień może zająć przylegający do magazynu skład, w którym przechowywano 60 tys. ton cukru. - Dobrze, że wiatr wiał w przeciwnym kierunku - powiedział nam jeden z junaków biorących udział w akcji. - Skład cukru był, co prawda, oddzielony murem, ale mogło być różnie._Straty nie będą duże. Martwimy się jedynie, by spadające części nie zawaliły murów.
_W momencie wybuchu ognia w magazynie prowadzone były prace rozbiórkowe. Robotnicy linami odciągali stare przewody. - _Być może wtedy zaiskrzyło - mówi strażak. -_ Z tego co wiem, na dole była jeszcze czynna skrzynka z prądem. _Okoliczności pożaru bada policja.
Ogień w cukrowni
(bea)

Ponad 60 strażaków przez prawie dwie godziny walczyło z ogniem, który wczoraj po południu objął magazyn w Fabryce Cukru w Chełmży. Płomienie sięgały kilkudziesięciu metrów, kłęby dymu spowiły całą okolicę.