Oj, dumne Maryśki!

     W historycznej alei Łokietka w Brześciu Kujawskim jeszcze w południe było pustawo. Upał dopiero dawał o sobie znać, ale im bardziej rozkręcał się Blues na Kujawach Festiwal, tym bardziej grzało słońce. Przybywało też widzów - jak to w Brześciu, zrazu nieśmiało, potem już gromadnie słuchano tęsknych dźwięków, płynących ze sceny. W konkursie wystąpiło 10 zespołów, uważnie obserwowanych przez jury.
     Publiczność wyraźnie ożywiła się, gdy na scenie pojawiły się - poza konkursem - "Proud Mary". - "Dumne Maryśki" -_zapowiedział je Piotr Gwizdała, prowadzący koncerty. -_Te dziewczyny - Karolina Koriat i Ola Siemieniuk - są objawieniem polskiej sceny bluesowej - twierdzi jeden z jurorów. Przyjęły zaproszenie do Brześcia na imprezę, na której de facto rok temu naprawdę zaistniały. - To rzeczywiście był jeden z pierwszych konkursów , w którym wystąpiły. Teraz dopiero co wróciły z Nowego Jorku, gdzie brały udział w prestiżowym kursie klasycznego grania bluesa - mówi Andrzej Matysik, przewodniczący jury, naczelny pisma "Twój Blues". - Niebawem zagrają podczas Rawy Blues.
     - W Brześciu dzieje się ważna rzecz - twierdzi Andrzej Matysik. - Konkurs jest na dobrym poziomie, nie ma muzycznie słabych punktów. Za sprawą tego festiwalu blues przestaje być pojmowany jako muzyka trudna, hermetyczna... Można więc chyba być spokojnym, gdy za blues biorą się kobiety. Zarówno jako organizatorki (brawa dla Marleny Witkowskiej-Rypiny), jak i wykonawczynie - w wieczornym koncercie serca publiczności podbiła Mira Kubasińska. Mnie jednak utkwił w pamięci - i na długo w niej pozostanie - ten moment, gdy w ostrym słońcu ze sceny popłynęły słowa: "Niech pada, mam strasznego bluesa. Trudno odróżnić moje łzy od deszczu..."
     Nagrodzeni: "Side Road" z Łodzi, "Riverside Acoustic Blues" z Warszawy i Marek Wojtowicz z Raciborza.