Zakończyły już pracę powiatowe komisje lekarskie i poborowe. Warto przypomnieć, że wbrew obiegowym opiniom, pobór do wojska nie jest organizowany przez armię, ale przez administrację cywilną. Dlatego właśnie samorządy powiatowe odpowiadały za prawidłowe przeprowadzenie tegorocznego poboru, czyli pracę komisji lekarskich i poborowych. Ostatecznie jednak to wojskowi bacznie analizują wyniki pracy komisji, sporządzają statystykę, która obrazuje nie tylko kondycję fizyczną kandydatów na żołnierzy, ale także ich
nastawienie do wojska.
Na obszarze podległym Wojskowej Komendzie Uzupełnień we Włocławku (powiat rypiński podlega WKU w Brodnicy) stawiło się przed komisjami około 3700 młodych mężczyzn, głównie z rocznika 1983. Za zdolnych do służby uznano 77 proc., o ok. 2 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrosła liczba tych, którzy otrzymali kategorię A. Tegoroczny pobór pokazał też, że znacznie zmniejszyła się liczba chętnych do służby zastępczej.
Według danych włocławskiej WKU, w tym roku chętnych do zastępczej służby wojskowej było aż o 20 proc. mniej niż w roku ubiegłym. Dlaczego? Zdaniem płka Janusza Lazara, wojskowego komendanta uzupełnień we Włocławku, wielu poborowych przekonało się, że
służba zastępcza
wcale nie jest tak korzystna, jak głoszą obiegowe opinie. - Choćby dlatego, że służba zastępcza trwa dwadzieścia jeden miesięcy, zaś zasadnicza służba wojskowa tylko dwanaście miesięcy - mówi płk Lazar. - Ci, którzy poszli do armii, najczęściej szybciej mają uregulowany stosunek do służby wojskowej, mogą śmiało planować swoją przyszłość.
Poborowi ubiegający się o służbę zastępczą często motywują to m.in. względami moralnymi: są przeciwni przemocy, dlatego nie mogą wziąć do ręki broni. W tym roku do takiej służby skierowano 63 mężczyzn. Ale są też i tacy, którzy służby wojskowej chcą
uniknąć za wszelką cenę.
- Poborowi, którzy otrzymali kategorie dyskwalifikujące ich do służby zasadniczej w sposób nieuczciwy, muszą liczyć się z przykrymi czasami konsekwencjami - _mówi ppłk Bogusław Kazanecki z włocławskiej WKU. - Jeśli ktoś uzyskał zwolnienie z zasadniczej służby wojskowej ze względu na schorzenia, na przykład, dyskwalifikujące go także jako kierowcę, a ma prawo jazdy, to musi się liczyć z utratą tych uprawnień. Pracodawcy niechętnie patrzą na kandydatów, których zdrowie szwankuje.
Podczas zakończonego niedawno poboru 125 osób nie stawiło się przed komisjami, nie skontaktowało się też z WKU. Muszą się liczyć z tym, że zostaną doprowadzeni przez policję. Poborowymi uporczywie uchylającymi się od stawienia przed komisją, zajmie się prokurator. Takich spraw bywa rocznie 20-25. Sporą grupę stanowią ci, którzy uczą się, więc
otrzymali odroczenie.
Około 2 tys. poborowych otrzymało odroczenie służby wojskowej, by mogli kontynuować naukę. W tym zakresie WKU odnotowuje wzrost liczby odroczeń w porównaniu z poprzednimi latami. Warto jednak wiedzieć, że na kontynuowanie nauki w szkołach pomaturalnych służba wojskowa jest odraczana do 22 roku życia. Nie warto nauki przedłużać tylko po to, by uniknąć powołania.
Po upływie 22 roku życia armia upomni się o poborowego. Podobnie jest w przypadku studentów, którzy z takich czy innych powodów przerywają naukę. Uczelnie mają obowiązek informować od tym wojskowe komendy uzupełnień.
- _Niepokojącym nas zjawiskiem jest fakt, że coraz więcej młodych ludzi stających przed komisjami poborowymi weszło już w konflikt z prawem - mówi płk Janusz Lazar. - Otrzymujemy informacje, że ci młodzi albo już mają na swoim koncie wyroki, albo toczy się przeciwko nim postępowanie.
Ojczyzna wzywa...
Karol Poliński
3700 młodych mieszkańców Kujaw i ziemi dobrzyńskiej stanęło przed powiatowymi komisjami lekarskimi i poborowymi.