Okiem eksperta "Pomorskiej" - Niemcy grali z polotem i ofensywnie

- Z racji spotkania tak uznanych firm trudno było przed meczem wskazać jednoznacznie faworyta. Jednak jak się obserwowało obie drużyny na mistrzostwach, to więcej szans należało dać Niemcom. Ci grali z polotem i ofensywie, Anglicy prezentowali się słabo i miało to potwierdzenie we wczorajszym meczu.

- Dawno nie widziałem tak słabo grających Anglików w obronie. Niemcy z łatwością dochodzili do pozycji strzeleckich. Dwa zdobyte bramki dawały spokój i wydawało się, że mecz jest pod kontrolą. Tym bardziej, że Anglicy mimo, że częściej byli przy piłce, to nie potrafili stworzyć sobie okazji bramkowej. I dopiero błąd bramkarza przy dośrodkowaniu spowodował, że Anglicy wrócili do meczu i uwierzyli, że są w stanie powalczyć o korzystny wynik. Możemy tylko pogdybać, co by było jakby sędzia uznał gola.

- Niemcy po profesorsku przeczekali ataki angielskie i zadali decydujące ciosy. Opanowali środek pola i wyprowadzali zabójcze kontrataki. Zadziwiające było, że Anglicy nie próbowali przerwać ataków choćby faulami. Warto podkreślić, że Niemcy przewyższali swoich rywali szybkością. Tacy piłkarze jak John Terry czy Wayne Rooney w ogóle nie przypominali piłkarzy z drużyn ligowych, gdzie z reguły są wiodącymi postaciami. Anglicy grali mało zdecydowanie. Nie było widać w nich pasji, z której słyną w meczach ligowych.

- Podsumowując, należy stwierdzić, że Anglicy wypadli bardzo blado. Ich dyspozycja w RPA była daleka od optymalnej. Nie pamiętam, kiedy w meczu stracili cztery gole. Co innego Niemcy. Widać rękę Joachima Loewa. Stawia na młodych piłkarzy, głodnych gry, którzy lubią grać ofensywnie. Defensywa zawsze była silną stroną Niemców. Może słabszym elementem tej układanki jest bramkarz, ale oprócz tego minięcia z piłką, w pozostałych sytuacjach spisywał się bez zarzutu. Kolejny egzamin Niemcy będą mieli w ćwierćfinale. Zobaczymy, jak wtedy się zaprezentują, grając przeciwko Argentynie lub Meksykowi.