MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Olimpia Grudziądz przegrywa w Tychach

(DARK)
fot. Paweł Skraba
Pomimo osłabień w składzie grudziądzanie pokazali się na Śląsku z dobrej strony. Niestety nie przełożyło się to na korzystny wynik. "Biało -zieloni'' minimalnie ulegli tyszanom. .

GKS TYCHY - OLIMPIA 1:0 (0:0)

Bramka: Masternak (22)
OLIMPIA: Struski - Koczur, Kowalski, Brede, Simson - Kryszak, Adamczyk - Rogóż (56 Ekwueme), Ruszkul, Domżalski - Rusinek.
Żółte kartki: Dębowski - Kowalski, Simson. Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 600.

Braki kadrowe w składzie Olimpii były bardzo duże. Mariusz Pawlak, kapitan drużyny i jej filar, ma naderwane włókienka w mięśniu łydki i najprawdopodobniej już w tym sezonie nie zagra. Sezon skończył się już dla Przemysław Suleja, który ma kontuzję barku. W Tychach nie mogli zagrać Valentiin Dah (skręcony staw skokowy) i Hubert Kościukiewicz (kartki). Ponadto świeżo po wyleczonych urazach byli Piotr Ruszkul i Paschal Ekwueme. W związku z tym w wyjściowej jedenastce musiały zajść duże zmiany.

Początkowe fragmenty meczu to tradycyjne badanie się. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie okazji do zdobycia bramki. Efektem akcji były stałe fragmenty gry - rzuty wolne i rożne. Po jednym z nich Olimpia straciła gola. Damian Furczyk posłał dośrodkowanie w pole karne. Mateusz Struski minął się z piłką. Ta trafiła na głowę Mariusza Masternaka, który skorzystał z prezentu.

Po stracie gola grudziadzanie rzucili się do odrabiania strat. Pomimo osiągniętej przewagi nie dochodzili do pozycji strzeleckich. Dopiero w końcówce pierwszej części gry mieli szanse na doprowadzenie do remisu. - Najpierw Tomek Rogóż uderzył z dystansu, ale w świetnym stylu obronił bramkarz. Za chwilę Piotrek Ruszkul strzelał z woleja z około 10 metrów. Niestety, trafił prosto w bramkarza, mocno obił mu klatkę piersiową, ale gola nie było - opisał okazje trener Kaczmarek.

Po przerwie obraz gry nie zmienił się. To Olimpia prowadziła grę, a tyszanie skupili się na defensywie, jednocześnie po przejęciu piłki inicjowali groźne kontrataki. - Mieliśmy sporo stałych fragmentów gry, ale klarownych sytuacji było dużo mniej. Praktycznie poważniej zagroziliśmy bramce GKS tylko dwa razy po strzałach Tomka Adamczyka i Grześka Domżalskiego. Chcąc doprowadzić do remisu odkryliśmy się i dlatego Tychy miały swoje okazje. Jednak w obronie już nie popełniliśmy błędu. Szkoda, że nie udało się wywieźć choćny remisu - podsumował szkoleniowiec "biało - zielonych''

Więcej w poniedziałkowym wydaniu papierowym "Gazety Pomorskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska