Nie każdy ma odwagę żonglować ogniem. Podpytaliśmy jednego z kuglarzy o to, czy przed występem wypija "coś" na odwagę. Marcin Bocian Rakowicz z Nowego Miasta Lubawskiego zdradza: - Jedynie rozpałkę, ale to do plucia. Jeżeli chodzi o jakieś dopalacze - nie. Zajawka jest naturalna.
Z powodu deszczu artyści musieli odrobinę zmienić swój występ. - Mieliśmy animować smoka na szczudłach, ale pogoda na to nie pozwoliła. Zwyczajnie jest za ślisko. Jesteśmy zwarci i gotowi na każdą taką imprezę i akcję.
Igranie z ogniem nie skończyło się nigdy poważnym poparzeniem czy
choćby utratą brwi? - Nie - zdradza torunianka Joanna Sakowicz. - To się raczej zdarza osobą, które plują ogniem.
Pokaz przedstawiał historię smoka, dzielnego rycerza i pięknej królewny. Zdradzimy, że zakończył się podwójnym happy-endem - smok został pokonany, a żaden z artystów się nie poparzył.
Fotogalerię znajdziesz na portalu Moje Miasto Toruń: Żywioły życia
Czytaj e-wydanie »