Antoni L. złożył pisemną rezygnację z pełnienia mandatu radnego powiatowego. Swoją decyzję motywował powodami osobistymi. Skądinąd wiadomo, że Antoni L. ma problemy z prawem. Pod wpływem alkoholu wjechał służbowym seatem w drzewo.
Radny Antoni L. nie jest pierwszym, który prosi o wygaśnięcie mandatu. - Na początku kadencji zrobił to również radny Wegner. Wtedy radni przychylili się do jego wniosku - mówi przewodniczący Łangowski i dodaje, że był przekonany, iż teraz będzie podobnie.
Za odwołaniem radnego L. głosowało siedmiu radnych, przeciw było ośmiu, czyli cała opozycja. Już na początku sesji radny Krzysztof Łukaszewicz wnosił o zmianę planu obrad i wykreślenie z niego uchwały o wygaśnięciu mandatu radnego.
Wniosek został odrzucony. Dlaczego opozycja nie chciała, żeby Antoni L. przestał pełnić funkcję radnego powiatowego? - Ustaliliśmy, że z mediami rozmawia Krzysztof Łukaszewicz. Proszę do niego zadzwonić - mówił w rozmowie telefonicznej radny Wojciech Kociński.
Krzysztof Łukaszewicz odmówił "Pomorskiej" komentarza.
Jeżeli okaże się, że radny Antoni L. zostanie skazany prawomocnym wyrokiem i tak trzeba będzie go odwołać. - Myślę, że radny Antoni zachował się honorowo. Popełnił błąd i poprosił o rezygnację. Z doniesień prasowych wiem, że zrezygnował też z funkcji zawodowych - mówi przewodniczący Łangowski. - Jeżeli Rada kolejny raz nie podejmie uchwały o wygaśnięciu mandatu, to będzie musiał zrobić to wojewoda.