Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Organy największą pasją ojca i syna: Szczepana i Olafa Jankowskich z Bydgoszczy

(maw)
Ten dyplom Olaf Jankowski otrzymał od prymasa Glempa w 1992 roku.
Ten dyplom Olaf Jankowski otrzymał od prymasa Glempa w 1992 roku. Adam Lewandowski
Choć większość uczniów z klasy Szczepana Jankowskiego chciała zostać "szczotkarzami", on postanowił, że będzie organistą. Miał wówczas zaledwie 12, może 13 lat.
Ten dyplom Olaf Jankowski otrzymał od prymasa Glempa w 1992 roku.
Ten dyplom Olaf Jankowski otrzymał od prymasa Glempa w 1992 roku. Adam Lewandowski

Ten dyplom Olaf Jankowski otrzymał od prymasa Glempa w 1992 roku.
(fot. Adam Lewandowski)

Swojej decyzji nigdy nie żałował. Na organach w kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa na placu Piastowskim w Bydgoszczy grał przez ponad 60 lat. W ślady ojca poszedł syn, Olaf.

Szczepan Jankowski urodził się w Wudzynie koło Bydgoszczy. W dzieciństwie zachorował na odrę. Mimo starań lekarzy, stracił wzrok. Podjął naukę w Zakładzie dla Niewidomych w Bydgoszczy, gdzie zwrócono uwagę na jego muzyczne zdolności. - Jednak punktem zwrotnym była wizytacja szkoły przez jednego z biskupów. Zapytał ojca, kim chciałby zostać w przyszłości. Tata zdecydowanie wypalił: "Chcę być organistą, będę grał też w kościołach". Biskup się zainteresował i zadał pytanie: "A jak chłopcze poradzisz sobie z częściami mszy świętej? Skąd będziesz wiedział, kiedy i co masz grać? Przecież nie zobaczysz, co robią wierni?" Ojciec przekonywał, że wszystko świetnie słyszy i zorientuje się od razu. Biskup zaufał i tatę wysłano na specjalistyczny kurs. Sprawdził się - opowiada Olaf Jankowski.

"Kody alarmowe" na wszelki wypadek

W ślady ojca poszedł syn Olaf. Grał także na organach w parafii na placu Piastowskim.
W ślady ojca poszedł syn Olaf. Grał także na organach w parafii na placu Piastowskim. Mateusz Bosiacki

W ślady ojca poszedł syn Olaf. Grał także na organach w parafii na placu Piastowskim.
(fot. Mateusz Bosiacki)

Wkrótce Szczepan Jankowski podjął naukę w szkole muzycznej w klasie skrzypiec i fortepianu. Natomiast gry na organach uczył się w kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy. Błyskawicznie robił postępy. Uczył się też w Państwowym Konserwatorium Muzycznym w Poznaniu u ks. prof. Wacława Gieburowskiego, gdzie otrzymał dyplom organisty-wirtuoza.

Następnie zaocznie studiował na Akademii Muzycznej w Lipsku i Monachium. Zdobył pierwsze miejsce na konkursie muzyki organowej w Berlinie. Otrzymał dyplom Wirtuoza Organów. W 1939 roku uzyskał stypendium Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ale studia w Paryżu uniemożliwił mu wybuch wojny.

Równolegle ze studiami rozpoczął pracę jako drugi organista w kościele N.S.P.J. w Bydgoszczy. Po siedmiu latach był samodzielnym organistą w tej parafii. Bezbłędnie orientował się w liturgii. Na wypadki niespodziewane były z księdzem ustalone "kody alarmowe". Wystarczyło na przykład, aby celebrans delikatnie uderzył w kielich, a pan Szczepan zaczynał lub kończył grę. Był świetny w improwizacji.

Kierował chórami kościelnymi: "Harmonia" i "Pań różańcowych". Występował przed mikrofonami Polskiego Radia: w Poznaniu, Toruniu, Wrocławiu. Grał na zabytkowych organach w: Oliwie, Chełmży, Chełmnie oraz w parafiach bydgoskich: w Farze oraz w Świętej Trójcy. Koncertował w kraju i za granicą. Dużo komponował. Spod jego ręki wyszło ponad 130 kompozycji i cztery msze.

O Szczepanie Jankowskim wspomniał Jerzy Sulima-Kamiński w książce "Most Królowej Jadwigi". Napisał tak: "Pójdziemy do kościoła na plac Piastowski (podczas okupacji parafia na placu Piastowskim zasłynęła jako enklawa polskości - przyp. red.). Wysłuchamy niemieckiego kazania, a pod koniec mszy organista Jankowski zagra na organach coś, co przejmuje do szpiku kości. Vater unser, a potem oczyszczające płomienne akordy. Cóż to gra organista Jankowski? Bogurodzicę".

Muzyka w jego sercu

Już od najmłodszych lat Olaf Jankowski był pod wielkim wrażeniem dokonań ojca. Szybko odkrył, że w jego sercu również gra muzyka.

- W naszym domu stało pianino. Pewnego dnia usiadłem przy nim i zacząłem grać. Nie zauważyłem, że w pobliżu stoi tata. W pewnej chwili zapytał: kto to gra? Odpowiedziałem, że ja. Widocznie musiało mi to całkiem dobrze wychodzić, bo tata powiedział: od dziś możesz grać. Tak więc mama zapisała mnie do średniej szkoły muzycznej. Ukończyłem klasę fortepianu u profesora Lucjana Galona, a klasę organów u profesora Leona Batora z Gdańska. Tata był bardzo dumny, że poszedłem w jego ślady - opowiada pan Olaf.

Czy ojciec udzielał mu praktycznych rad, jak grać? - Czasem pytałem go, czy dobrze gram. Tata zawsze z uwagą słuchał, a miał taką zasadę, że nie chciał ingerować w moje relacje z profesorami. Mówił, że mam swoich nauczycieli i że oni mi powiedzą, jak oceniają moją grę - słyszymy.

Gra na chwałę Bożą

Krzyżyk z Jerozolimy panu Olafowi przywiózł ks. kanonik Marian Ratajczak.
(fot. Adam Lewandowski)

Pan Olaf po ukończeniu nauki w średniej szkole muzycznej zaczął pomagać tacie w pracy. - Tak naprawdę organista nie ma wolnej chwili w niedzielę. Najpierw są poranne msze, potem kilka przed południem i wieczorna. Gdy tata wychodził do kościoła na siódmą rano, to wracał na chwilę dopiero po południu, a na osiemnastą znowu wychodził. Ustaliliśmy, że zawsze będę go odciążał na mszy o godzinie trzynastej, by mógł spokojnie zjeść obiad - wspomina z uśmiechem pan Olaf.

W soboty wcale nie było lżej. W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w kościołach nie było tylko jednej czy dwóch mszy ślubnych, ale przynajmniej kilka. Każda msza trwała tylko piętnaście minut, więc w ciągu godziny organista zagrał czterem parom. W graniu na mszach ślubnych Olaf Jankowski również pomagał ojcu. - Choć zawodowo przez trzydzieści lat pracowałem w Wyższej Szkole Pedagogicznej i Wojewódzkim Ośrodku Kultury, to przez cały ten czas dodatkowo grałem na organach: przez dziesięć lat w "Klaryskach", tyle samo w kościele pod wezwaniem Piotra i Pawła na placu Wolności, a także w kościele Świętej Trójcy. Gdy w którymś kościele było potrzebne zastępstwo, bo organista poszedł na urlop czy zachorował, byłem do dyspozycji. Dziś jestem na emeryturze, ale na chwałę Bożą i dla przyjemności gram na organach w kaplicy w Szpitalu im. Jurasza - opowiada Olaf Jankowski.

Medal od Ojca Świętego

Działalność ojca i syna została zauważona i doceniona. Szczepan Jankowski otrzymał dwa medale: w 1964 roku od papieża Pawła VI za Zasługi dla Kościoła "Pro Ecclesia et Pontifice" i w 1981 roku od władz miasta za zasługi dla Miasta Bydgoszczy. Dostał też listy gratulacyjne od J.E. Prymasa Polski Stefana Kardynała Wyszyńskiego oraz prymasa Józefa Glempa. O Szczepanie Jankowskim napisano sześć prac magisterskich, m.in. w Akademii Muzycznej i w Wyższej Szkole Pedagogicznej (obecnie Uniwersytet Kazimierza Wielkiego - dop. red.) na kierunku wychowanie muzyczne.

Powstało o nim wiele artykułów prasowych, programów telewizyjnych i radiowych o charakterze ogólnopolskim. Jeszcze rok przed śmiercią, od czasu do czasu, grywał na "swoich ukochanych" organach. Zmarł 7 kwietnia 1990 roku w Bydgoszczy. Spoczywa na cmentarzu parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa przy ul. Ludwikowo.

Przeczytaj również: Zmarł 22 lata temu, ale pamięć o nim trwa

Z inicjatywy mieszkańców Bydgoszczy i Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy na ścianie kamienicy przy ul. Śniadeckich 55, w której przez niemal cale życie mieszkał, 3 kwietnia 2008 roku została odsłonięta tablica upamiętniająca dokonania organisty. Dwa lata później jego imię otrzymała jedna z ulic w obrębie placu Piastowskiego.

Grę pana Olafa również docenił prymas Glemp. 30 stycznia 1992 roku wręczył mu dyplom "Za zasługi dla kościoła". Z kolei ks. kanonik Marian Ratajczak z parafii pod wezwaniem Piotra i Pawła na placu Wolności, w podziękowaniu za dziesięć lat pracy, przekazał Olafowi Jankowskiemu poświęcony krzyżyk przywieziony z Jerozolimy.

Cała muzykalna rodzina

Czy najbliżsi pana Olafa również są tak muzykalni jak on i jego ojciec? - Mój brat Arkady ukończył studia muzyczne w Londynie. Natomiast córka Maria Violetta ukończyła klasę fortepianu i obecnie uczy gry na tym instrumencie w Zakopanem. Chciałbym zaznaczyć, że z muzyką była związana także moja małżonka Maria Jankowska, z domu Malecka. Uczyła się śpiewu w szkole muzycznej. Zobaczyłem ją po raz pierwszy, gdy przyszła na próbę do taty - mówi pan Olaf.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska