Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżona o poćwiartowanie 58-latki wyroku prędko nie usłyszy

(mc)
Bliscy zabitej nie mogli uwierzyć, że nie usłyszą wyroku.
Bliscy zabitej nie mogli uwierzyć, że nie usłyszą wyroku. Andrzej Muszyński
Płacz i słowa o szubienicy było słychać wczoraj w bydgoskim sądzie. Po dwóch latach od morderstwa 58-letniej Łucji B. jej krewni byli pewni, że oskarżona usłyszy wyrok. Ale ku wielkiemu zaskoczeniu sędzia rozpoczął proces od nowa.

Sala w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy zapełniła się wczoraj krewnymi zamordowanej i mieszkańcami wsi Kamionka. To w tej małej miejscowości w pobliżu Śliwic pod Tucholą doszło do najkrwawszej zbrodni ostatnich lat.

Samej oskarżonej nie było na sali rozpraw. - Renata K. nie została doprowadzona z aresztu śledczego z braku możliwości technicznych - sędzia Andrzej Bauk oświadczył krótko około dwudziestu osobom siedzącym na miejscach dla publiczności.
Gdy nadszedł wyczekiwany moment ogłoszenia wyroku, obecni na sali zamarli.

- Postanawiam o wznowieniu procesu dowodowego w sprawie Renaty K. - powiedział sędzia.
Publiczność wymieniła zdziwione spojrzenia, po sali przebiegł szmer niedowierzania.

Wyrok wydawał się bowiem pewny. Tydzień temu strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator żądał wtedy dla K. jednej z najwyższych kar za zabójstwo, 25 lat pozbawienia wolności.

Za to mecenas Łukasz Kaczanowski przekonywał o niewinności swojej klientki. Powoływał się przy tym na badania wariograficzne, których wyniki przemawiały na korzyść K.

Sąd jednak miał wątpliwości. I dlatego właśnie na kolejnej rozprawie, która odbędzie się 3 grudnia, sięgnie po drastyczny dowód. Na sali ma zostać odtworzone nagranie z miejsca, w którym znaleziono zwłoki Łucji B.

Czytaj więcej:

Zamordowała swoją teściową? Renata K. ponownie badana wariografem

We wrześniu 2011 roku zauważył je przypadkowo Sławomir B., syn zamordowanej. Gdy opróżniał szambo w swoim gospodarstwie w Kamionce, ujrzał odciętą rękę. Natychmiast wezwał na miejsce policję. Kolejne członki ciała Łucji B. znajdowano kolejno w różnych miejscach gospodarstwa. Były między innymi ukryte w piwnicy oraz zakopane na podwórzu.

Sędzia chce, by do tych materiałów bezpośrednio odniosła się teraz Renata K. Podczas pierwszych przesłuchań przed dwoma laty przyznała się do zabójstwa swojej niedoszłej teściowej.

Z tych zeznań wynika, że Renata K. uderzyła młotkiem 58-letnią Łucję B. podczas kłótni. Gdy K. zdała sobie sprawę, że jej silny cios spowodował śmierć kobiety, zaciągnęła zwłoki do piwnicy.- Położyłam ją w kącie obok westfalki, przykryłam drewkami - wyjaśniała.

Jak twierdziła, drugiego dnia z piwnicy zaczął dochodzić odór: - W poniedziałek, wtorek i środę ćwiartowałam ją.

Później w toku procesu wycofywała swoje zeznania, zrzucając winę na syna zamordowanej. Wczoraj, gdy okazało się, że wyroku nie będzie, krewni zamordowanej nie kryli oburzenia: - Sprawiedliwy wyrok? Chyba tylko szubienica - mówił Kazimierz Klundert, mąż kuzynki zamordowanej.Dwie córki Łucji B. drżącymi ustami prosiły: - Chcemy sprawiedliwego wyroku. Chcemy, by ten koszmar się już skończył.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska