MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni burmistrz Kcyni. Oskarżony przez Niemców wrócił do okupowanego miasta. Po śmierć

Marcin Lisiecki, (oprac. has) [email protected]
Stefan, przyszły burmistrz Kcyni,  z mamą Jadwigą Drożdżyńską z domu Kratochwill
Stefan, przyszły burmistrz Kcyni, z mamą Jadwigą Drożdżyńską z domu Kratochwill zbiory rodzinne Jerzego Płazy
Rodzina szykowała się do snu, kiedy rozległo się ostre pukanie do drzwi. "Idą po mnie" - miał powiedzieć żonie i córkom Stefan Drożdżyński.

Czyż w przypadku ostatniego przedwojennego włodarza Kcyni nie mamy do czynienia z "casusem prezydenta Leona Barciszewskiego"? Oskarżony przez Niemców o zdefraudowanie pieniędzy z kasy miejskiej wrócił do okupowanej Bydgoszczy. I wrócił po śmierć. Podobnie było z burmistrzem Kcyni Stefanem Drożdżyńskim (1890-1939).

Kupiec zbożowy, pruski rekrut

Józefa i Stefan Drożdżyńscy z jedną z córek. W maju 2014 r.  Stefan Drożdżyński został Honorowym Obywatelem Gminy Kcyni. Kiedy ubiegał się o stanowisko
Józefa i Stefan Drożdżyńscy z jedną z córek. W maju 2014 r. Stefan Drożdżyński został Honorowym Obywatelem Gminy Kcyni. Kiedy ubiegał się o stanowisko burmistrza był przez sobie współczesnych dobrze oceniany. Nie brakowało też oponentów. zbiory rodzinne Jerzego Płazy

Stefan, przyszły burmistrz Kcyni, z mamą Jadwigą Drożdżyńską z domu Kratochwill
(fot. zbiory rodzinne Jerzego Płazy)

Pochodził z Wielkopolski, z rodziny ziemiańskiej. Był synem Ksawerego i Jadwigi z domu Kratochwill. Nauki pobierał w gimnazjum w Poznaniu i Śremie, wykształcił się na kupca zbożowego. Doświadczenie zawodowe zdobywał w Wolsztynie oraz w firmie Radoński i Rekrendt w Starogardzie. W 1915 r. o rekruta Drożdżyńskiego upomniała się pruska armia (taki był los Polaków pod zaborami, od roku prawie trwała I wojna światowa). Służył w niej w stopniu szeregowca do listopada 1918 r.

W cywilu pozostał do lipca 1920 r., kiedy to powołano go do służby w Wojsku Polskim. W tym czasie kraj zmagał się z bolszewicka nawałnicą, którą, na szczęście, udało się zatrzymać w sierpniu 1920 r. pod Warszawą. Pięć lat później awansowano go na stopień porucznika rezerwy.

Rok 1925 r. przyniósł w życiu Drożdżyńskiego jeszcze jedną, bardzo ważną zmianę. 27 sierpnia pojął za żonę Józefę Starszak, córkę Józefa i Marianny z domu Murzyn. Państwo Drożdżyńscy doczekali się dwóch córek: Stefanii Jadwigi i Krystyny.

W latach 1919-1937, z przerwą, kiedy to został powołany do wojska, pracował w Rolniku. Firma miała oddziały w Łobżenicy i Białośliwiu. I tam właśnie Drożdżyński pełnił kierownicze stanowiska.

Oprócz pracy zawodowej angażował się poważnie w prace na rzecz środowisk, z którymi był związany (działał w samorządzie gminnym, powiatowym, w radach szkolnych, był też członkiem rozmaitych towarzystw i związków).

Dał miastu prąd, wodę i park

Rynek 14.  Tablica upamiętniająca burmistrza Stefana Drożdżyńskiego
Rynek 14. Tablica upamiętniająca burmistrza Stefana Drożdżyńskiego zbiory rodzinne Jerzego Płazy

Józefa i Stefan Drożdżyńscy z jedną z córek. W maju 2014 r. Stefan Drożdżyński został Honorowym Obywatelem Gminy Kcyni. Kiedy ubiegał się o stanowisko burmistrza był przez sobie współczesnych dobrze oceniany. Nie brakowało też oponentów.
(fot. zbiory rodzinne Jerzego Płazy)

W kwietniu 1937 r. Drożdżyński odpowiedział na ogłoszenie w "Dzienniku Bydgoskim", dotyczące obsady wakującego stanowiska burmistrza niezawodowego Kcyni (był jednym z kilku kandydatów). Chęć ubiegania się o fotel burmistrza uzasadnił w piśmie skierowanym do Zarządu Miejskiego w Kcyni. Do pisma dołączone były opinie, wystawione przez liczne organizacje, rekomendujące go do objęcia stanowiska burmistrza. Czytamy w nich między innymi: "Druha Drożdżyńskiego polecamy jako gorliwego społecznika", "p. Drożdżyński nadaje się w zupełności na stanowisko burmistrza niezawodowego", "zachowanie się jego pod względem moralnym jest na wskroś bez zarzutu", "cieszy się jak najlepszym zaufaniem w mieście, prowadzenie się jego jest beznaganne, a przede wszystkim nie jest alkoholikiem"!

16 grudnia 1937 r., decyzją Józefa Dąbrowskiego, starosty powiatu szubińskiego Stefan Drożdżyński został zatwierdzony na stanowisko burmistrza niezawodowego Kcyni na kadencję 1937-1942.

Jako burmistrz wykorzystał swoje bogate doświadczenie w dotychczasowej pracy samorządowej i społecznej. Za czasów jego urzędowania w Kcyni wiele zmieniło się na lepsze - wybudowano studnię głębinową, zelektryfikowano miasto, powstało Towarzystwo Upiększania Miasta, dzięki któremu założono Park Miejski. W latach 1938-1939 zrealizowano wiele inwestycji drogowych, przekładając bruk, zaś na głównych ulicach ułożono nowe chodniki. Utworzono też stację Opieki nad Matką i Dzieckiem.

Burmistrz wrócił do miasta. Po śmierć

W pierwszych dniach września 1939 r. rodzina Drożdżyńskich, podobnie jak setki Polaków z zachodnich rejonów kraju, zdecydowała się na ucieczkę w kierunku stolicy. Dotarli w okolice Strzelna i zrezygnowali z dalszej wędrówki.

Drożdżyński znał Niemców z okresu służby w armii pruskiej. Niestety, nie wiedział, do czego zdolni są naziści. Zdecydował się na powrót (14 września), bo uznał, że oficjalnie nie przekazał władzom okupacyjnym kcyńskiego magistratu.

Został aresztowany w domu, w obecności najbliższych. Jego córka Krystyna wspominała, że wieczorem, 15 września, kiedy rodzina kładła się do snu, ona wraz z siostrą znalazły się w łóżku rodziców (przyznała, że nigdy tego wcześniej nie robiły, bo przecież miały swój pokój, czyżby przeczucie?). Późnym wieczorem rozległo się ostre pukanie do drzwi. Gospodarz miał wówczas powiedzieć: "Idą po mnie."

Do mieszkania wpadło siedmiu uzbrojonych Niemców. Nakazali, by Drożdżyński ubrał się. Sami zaczęli przeprowadzać szczegółową rewizję w mieszkaniu. W jednej z szaf znaleźli czapkę wojskową. Na pytanie: "Co to jest?", Drożdżyński odpowiedział, że to jego czapka oficera rezerwy. Wówczas Niemiec napluł na orła i rzucił ją z impetem w kierunku korytarza.

Osobiste porachunki, niesłuszne oskarżenia

Drożdżyński opuścił mieszkanie pod lufami karabinów. Wychodząc powiedział rodzinie, że nie ma się martwić, bowiem niedługo po wyjaśnieniu całej sytuacji, na pewno wróci do domu. Zaprowadzono go do kamienicy przy ul. Rynek 14, gdzie mieściła się wówczas niemiecka komendantura miasta. I tu urywają się ślady po żywym Drożdżyńskim. Nie wiadomo dokładnie, co dalej działo się z burmistrzem, brakuje bowiem jednoznacznych dowodów.

Miał być przesłuchany na okoliczność zaginięcia, w pierwszych dniach września, miejscowego Niemca. Jego żona oskarżyła właśnie burmistrza. Nie mając z tym nic wspólnego był, według jednej z wersji, więziony i zastrzelony 16 września na podwórzu (być może jego śmierć nastąpiła już po przesłuchaniu). Jego ciało zostało w pośpiechu pochowane w ogrodzie tej posesji, następnie w tajemnicy ekshumowane i ponownie pogrzebane na zlikwidowanym przez Niemców cmentarzu żydowskim.

Podczas ekshumacji ofiar z udziałem rodziny (żony i brata Stefana Drożdżyńskiego) szczątki burmistrza rozpoznano po charakterystycznym elemencie obuwia (szczątki wszystkich ofiar pochowano z należytymi honorami w zbiorowej mogile na starym cmentarzu przy ul. Nakielskiej.

Kto winien tej zbrodni?

Rynek 14. Tablica upamiętniająca burmistrza Stefana Drożdżyńskiego
(fot. zbiory rodzinne Jerzego Płazy)

Według moich najnowszych ustaleń śmierć Stefana Drożdżyńskiego jest ewidentnym przykładem załatwienia osobistych porachunków przez miejscowych Niemców i niektórych nieprzychylnie nastawionych do burmistrza Polaków.

Odnośnie pretekstu do zastrzelenia Drożdżyńskiego, to najbardziej prawdopodobnym wydaje się nie tyle zaginięcie jednego z miejscowych Niemców, co próba oskarżenia go przed władzami okupacyjnymi o rzekome nieprawidłowości związane z rozliczeniem kasy miejskiej (analogia do prezydenta Barciszewskiego).
W protokołach ekshumacyjnych, do których dotarłem brak jednoznacznej wzmianki, że szczątki burmistrza zostały zidentyfikowane.

W sporządzonym w 1946 r. wykazie zbrodniarzy wojennych z byłego powiatu szubińskiego (znajduje się w zbiorach Archiwum Państwowego w Bydgoszczy) znaleźć można nazwiska kilku osób wchodzących w skład komisji wydającej wyroki śmierci we wrześniu 1939 r. Są to: właściciel sklepu żelaza Friedrich Müller, kowal Kurt Erdmann, ślusarz Walter Kurz.

Listę tę sporządzono między innymi na podstawie relacji świadków: Stefana Olszaka, Anastazego Cybulskiego, Antoniny Mateji, Jana Gąsiora, Alojzego Semraua.
W wykazie tym znajduje się także wzmianka, że bezpośrednim sprawcą śmierci burmistrza Drożdżyńskiego był Walter Kurz, w późniejszym okresie szef polityczny SA w Kcyni. Według innej relacji nieżyjącego już długoletniego kierownika Gazowni Miejskiej w Kcyni, Feliksa Zmudzińskiego, na którą powołuje się w "Kronice Miasta Kcynia" Józef Marosz, nie wykluczone, że burmistrza Drożdżyńskiego zastrzelił właściciel sklepu żelaza Friedrich Müller.

***
Od redakcji: Obszerny materiał o Stefanie Drożdżyńskim , autorstwa historyka Marcina Lisieckiego, ukazał się w 2010 r., w publikacji wydawanej przez Muzeum Ziemi Szubińskiej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska