Kiedy 24 sierpnia 1939 roku 10 Pułk Ułanów Litewskich został zmobilizowany i ruszył na front, pisarz pułkowy mjr Stanisław Federkowski rozpoczął prowadzenie dziennika bojowego. Kiedy 6 października ulani złożyli broń po bitwie pod Kockiem, major - w obozie jenieckim - nadal prowadził dziennik, który udało mi się zachować, mimo kontroli.
Po wojnie Federkowski, przy pomocy PCK, odnalazł swoją żonę. Zamieszkali w Rypinie, gdzie wcześniej osiedliła się siostra żony. Mieszkali w kamienicy u zbiegu ulic: Kilińskiego i Plac Sienkiewicza, gdzie mieściła się - i do dziś funkcjonuje - apteka. Federkowski umarł w 1948 roku, jakiś czas potem jego żona. Nie mieli dzieci. W latach 70. odeszła także rodzina, również bezpotomnie. Podczas remontu kamienicy w latach 90. zza załomu ściany zostały wyciągnięte tajemnicze wówczas dokumenty.
CO TO ZA PAPIERY?
dziennik działań bojowych mjr. Stanisława Federkowskiego, prowadzony od 24 sierpnia do 25 października 1939 roku
rozkaz dowódcy ppłk Kazimierza Bustlera po kapitulacji po bitwie pod Kockiem
lista obsady personalnej pułku z oznaczeniem poległych, rannych, kontuzjowanych i zaginionych
wniosek dowódcy pułku, kontrasygnowany przez kilku oficerów, o odznaczenie Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari - 10 oficerów i 9 podoficerów i ułanów tego pułku, a także wniosek o odznaczenie Krzyżem Walecznych 21 oficerów, 34 podoficerów i 51 ułanów
Wszystkie dokumenty uznano za oryginalne.
Co ciekawe, współczesne spisy kawalerów Orderu Virtuti Militari nie wymieniają wszystkich żołnierzy. Nieścisłość tą odkrył jako pierwszy Andrzej Siegieńczuk z Nowego Jorku, zbierający pamiątki i źródła historyczne o 10 Pułku Ułanów Litewskich. Kserokopie wniosków odznaczeniowych otrzymał z Rypina i porównał z najbardziej obszerną, jak dotąd, listą odznaczonych najwyższym orderem państwowym w ciągu 200 lat (1792-1992). Sporządził ją i opublikował Zdzisław Wesołowski.
Lista zawiera nazwisko tylko jednego podoficera (kpr. Piekarskiego) oraz dziesięciu oficerów, spośród których jeden otrzymał Virtuti Militari za zasługi w Armii Krajowej (rtm. Władysław Abramowicz) inny z kolei za służbę w 2 Korpusie (ppor. Bohdan Józefowski). Zaszło więc podejrzenie, że nie wszyscy przedstawieni do odznaczenia w 1939 roku otrzymali swoje ordery.
Siegieńczuk, za pośrednictwem organizacji Polskiego Czerwonego Krzyża, 17 października ub. r. w Piasecznie pod Warszawą odnalazł st. uł. Antoniego Roszkowskiego, żołnierza 10 Pułku Ułanów Litewskich. 90-letni weteran walk wrześniowych 1939 roku, jako ostatni w przechowywanym w Rypinie rozkazie został przedstawiony do odznaczenia Srebrnym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari. Do dziś go nie otrzymał.
- Kapituła orderu odmawia nadania go nominowanym w rozkazach, którymi dysponujemy, bo to order wojenny, nadawany w czasie wojny i 5 lat po wonie - tłumaczy dyrektor MZD Andrzej Szalkowski. - Niby wnioski się przeterminowały, ale daty na nich są prawidłowe. Ich termin w zasadzie nie minął, one po prostu zaginęły. Kontaktowałem się z Ministerstwem Obrony Narodowej i wszystkimi badaczami historii 10 pułku. Wspólnie staramy się o to, by nadać ten order Antoniemu Roszkowskiemu jak najszybciej. Chcemy nowelizacji ustawy.
Kapituła nie chce odgrzebywać spraw z przeszłości, bo w jej archiwach leżą całe sterty wniosów o nadanie Virtuti Militari żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego. I boi się, że odznaczenie tych ośmiu rzeczywistych bohaterów pociągnie za sobą lawinę.
Można się zastanawiać, dlaczego mjr Federkowski nie ujawnił wniosków w porę. Zapewne się tego obawiał, tym bardziej, że w latach okupacji 10 Pułk Ułanów Litewskich został reaktywowany w konspiracji, dzięki staraniom AK. Śmierć majora już trzy lata po wojnie może również budzić wątpliwości.