Siłownia i wykształcenie
Paweł Cieślewicz krytykował burmistrza, że jego nadzór nad domem kultury sprowadza się do nieśmiertelnego słowa dziękuję.__Stwierdził, że miasto wydało 20 tys. zł, żeby się przekonać, że ludzie wolą oglądać filmy w domu lub komfortowych salach kinowych. Dyrektorce TOK zarzucił, że pracownicy nie mają wyższego wykształcenia i że siłowni w Raciążu nie prowadzi wykwalifikowany instruktor. Wypomniał też konflikt z Mirosławem Cherkiem.
Kazimierz Kłodziński mówił, że inne domy kultury pozyskują pieniądze na remonty z unijnych funduszy. Nawiązał do wypowiedzeniu mieszkania Cherkowi: - Jak chce się kogoś uderzyć, to kij się zawsze znajdzie.
Dyżurny nieprzyjaciel
Z kolei Renata Madej chwaliła za dobrą współpracę ze szkołami. Stanisław Wiciński domagał się, żeby nie krytykować dla samej krytyki, tylko przedstawić konkretne propozycje.
- Jednym podoba się film rysunkowy, a innym western - Marek Przybysz próbował uciąć dyskusję. Znudzony był Jarosław Słoma, który uznał, że dom kultury jest dyżurnym nieprzyjacielem, tak jak kiedy był nim "Pector".
Nie dają pieniędzy
Do zarzutów ustosunkowała się dyrektorka TOK Renata Basta. Wytknęła, że od 30 lat miasto nie dało pieniędzy na remonty, a wyremontowana teraz pod potrzeby kina sala i tak będzie służyć mieszkańcom. Informowała, że unijne pieniądze były tylko dla placówek wiejskich i że siłownia jest amatorska. - Siłownię kilka lat temu uruchomił Cherek i wtedy nikt nic nie mówił - skomentowała, dodając, nie rozumie, dlaczego wypowiedzenia mieszkania Cherkowi, który nie jest już pracownikiem TOK, budzi aż takie zainteresowanie.