Ostrówek po powodzi
Już ponad dwa miesiące mieszkańcy Półwyspu Potrzymiech walczą z jeziorem Gopło. Prom między Ostrówkiem a Złotowem wciąż nie kursuje. Mieszkańcy do cywilizacji docierają na łodziach obsługiwanych przez żołnierzy z Inowrocławia. Droga lądowa przez Łuszczewo ciągle jest zalana.
Droga przez mękę
Woda w jeziorze powoli opada. Przy okazji odkrywa fatalny stan jedynej drogi biegnącej przez Półwysep Potrzymiech.
Dzieci brną w błocie do szkół. - To jest nasze największe utrapienie. Robimy wszystko, żeby w miarę czyste dochodziły do szkoły, dlatego codziennie prowadzimy je w tą i z powrotem - mówi pan Leszek.
Przeczytaj również: Pogorszyła się sytuacja w Ostrówku nad Gopłem. Mieszkańcom pomaga wojsko i strażacy [zdjęcia].
Kobiety tą samą trasą noszą ciężkie zakupy, które muszą wystarczyć na kilka dni. Wszystko na piechotę. - Nieraz coś pilnego trzeba załatwić. Wówczas dwa kilometry biegnie się przez drogę pełną błota - żali się Sabina Kaczmarek.
Rolnicy obawiają się, że nie wjadą na pola i łąki. - Dziury są na całym odcinku drogi. Niektóre takie, że nawet ciągnikiem nie można ich pokonać - opowiada pan Leszek.
Wszyscy z utęsknieniem oczekują na obiecany remont drogi.
Szybciej nie można
Do Ostrówka dotarły już pierwsze transporty kamienia z Kruszwicy. Pracownicy na razie zasypują największe dziury i systematycznie przesuwają się w głąb półwyspu. Odbywa się to dużo wolniej niż oczekiwaliby tego mieszkańcy.
- Szybciej tego nie da się robić. Nasze ciągniki wożą kamień przez Łuszczewo. Większych przyczepek tamtędy posłać nie możemy ze względu na to, że część trasy wiedzie przez zalaną drogę - tłumaczy wiceburmistrz Kruszwicy Mikołaj Bogdanowicz.
Intensywność prac porządkowych ma wzrosnąć wraz z uruchomieniem promu. Zanim do tego jednak dojdzie, woda musi jeszcze opaść o co najmniej 20 cm. Pracownicy muszą też wyremontować przyczółki, przy których prom cumował.
Mikołaj Bogdanowicz nie ukrywa, że gmina chciałaby w tym roku nie tylko naprawić drogę przez półwysep, ale również podnieść ją o metr. Miałoby to uchronić mieszkańców przed konsekwencjami kolejnych powodzi. To jednak kosztuje.
- Bez wsparcia z zewnątrz tej inwestycji raczej nie uda nam się przeprowadzić - wyznaje. Liczy na pomoc rządu. Do wojewody wysłał już informacje o stratach, jakie spowodowała tegoroczna powódź. Okazuje się, że naprawa samych dróg kosztować będzie gminę aż 1,8 mln zł. Straty w rolnictwie jeszcze są szacowane.
Czytaj e-wydanie »