Oszuści pukają do drzwi

- Ten pan oferował mi montaż drzwi - mówi pan Andrzej, mieszkaniec bloku przy ulicy M. Curie-Skłodowskiej 56. - Powiedział, że jest przedstawicielem jakiejś firmy, która ponoć podpisała umowę z naszą spółdzielnią. Tyle że cena wydała mi się zadziwiająco niska. I dobrze, że się nie zgodziłem, bo okazało się, że w spółdzielni nic o tej firmie nie wiedzą.

Żaluzje widmo
W podobnej sytuacji znalazła się też pani Magdalena z Kapuścisk. Jej zaoferowano montaż żaluzji, oczywiście również w bardzo korzystnej cenie. Trzeba było tylko wpłacić zaliczkę.

- Niewiele, bo zaledwie 50 złotych, i właśnie dlatego się zgodziłam - przyznaje lokatorka. - Ale montażyści już więcej się nie pojawili.

Łatwo obliczyć, na jaką sumę obłowili się wyłudzacze, bo odwiedzili pewnie kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset takich mieszkań.

Rachunek może nas zaskoczyć
Spółdzielnie są bezsilne. Jak przyznaje Wojciech Łent, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Zjednoczeni" lokatorzy coraz częściej zgłaszają podobne przypadki. - Jakieś dziwne, nikomu nieznane firmy oferują drzwi, wymianę okien, montaż żaluzji. Zapewniają o niskich cenach, proszą o zaliczkę, a potem w ogóle się nie pojawiają. Bywa też, że po wykonaniu usługi, na wystawionym rachunku widnieje zupełnie inna kwota - przyznaje prezes Łent.

Nikt nam za to nie zwróci
Owi naciągacze często zapewniają też, że spółdzielnia zwróci połowę kosztów za wykonaną usługę. Również na klatkach w blokach można znaleźć ogłoszenia o różnych usługach, które sugerują, iż oferta została wcześniej uzgodniona ze spółdzielnią. A lokatorzy sami dzwonią i zapraszają oszusta do domu.

Lokatorom nie pozostaje więc nic innego, jak być czujnym, a zanim zdecydujemy się na zamówienie nowych okien czy drzwi, warto sprawdzić, na przykład w spółdzielni, czy firma oferująca nam tę usługę jest godna zaufania.