Oszust upiera się, że oszalał

W pewnym momencie, Krzysztof W. doszedł do wniosku, że nieuchronnie zbliża się moment, gdy cała sprawa wyjdzie na jaw. Prędzej czy później, jego klienci zgłosiliby prokuraturze zagarnięcie pieniędzy.

Sprytny właściciel, wraz z całą dokumentacją działalności okienek kasowych, postanowił dobrowolnie zgłosić się do prokuratury.

Kolejnym pomysłem mężczyzny, po przyznaniu się do oszustwa, było podjęcie leczenia psychiatrycznego. Pobyt w szpitalu, niekoniecznie jednak wpłynie na złagodzenie kary, która na niego czeka.

- Na szczęście, nigdy nie płaciłam tu żadnych rachunków - oddycha z ulgą Janina Tomaszewska, jedna z klientek Rypinianki. - Nie podejrzewałam jednak, że może zostać oszukana tak wielka liczba osób.

Równie zaskoczona jest dyrektor sklepu, Barbara Chojnacka.
- Nie miałam o niczym pojęcia - mówi.

Krzysztof W. zarobił na przekręcie przynajmniej kilkadziesiąt tys. zł.

Radzimy wszystkim klientom okienek upewnić się, czy nie należą do ofiar oszustwa. Należy sprawdzić, czy wszystkie wpłacane przez nas kwoty, rzeczywiście zostały przelane na konta odbiorców. W przeciwnym razie, możliwe, że wodociągi lub gazownia upomną się o zwrot niezapłaconych rachunków.

Każdy, kto został finansowo oszukany, ma prawo zgłosić zawiadomienie na Komendę Policji i wziąć udział w przesłuchaniu.

- Mamy listę około 400 poszkodowanych osób - informuje rzecznik Krzysztof Rogoziński. - Dzielnicowi już do nich docierają.

Z uwagi na tok śledztwa, Prokuratura Rejonowa nie udostępnia dokładniejszych informacji odnośnie obecnych losów Krzysztofa W.

- Jest zbyt wcześnie, aby mówić coś więcej - tłumaczy "Pomorskiej" prokurator Krzysztof Wiliński.

Nad sprawą oszustwa w Rypinie pracuje obecnie Wydział Kryminalny.