Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszustwo. Dopiero po interwencji "Pomorskiej" policjanci przesłuchali poszkodowanego

Alicja Kalinowska
- Wiem, że nie odzyskam już pieniędzy, ale chciałbym, aby mój przypadek stał się ostrzeżeniem dla innych, aby nie dali się nabrać na takie promocyjne zakupy węgla - mówi Józef Bartosik
- Wiem, że nie odzyskam już pieniędzy, ale chciałbym, aby mój przypadek stał się ostrzeżeniem dla innych, aby nie dali się nabrać na takie promocyjne zakupy węgla - mówi Józef Bartosik fot. Alicja Kalinowska
Józef Bartosik skusił się na kupno węgla od objazdowych handlarzy. Został oszukany. Kiedy chciał zgłosić sprawę policji - funkcjonariusz odesłał go z kwitkiem.

Kilka dni temu pod dom Józefa Bartosika, mieszkańca Wąbrzeźna, podjechał samochód ciężarowy. Trzej mężczyźni zaproponowali mu węgiel w bardzo atrakcyjnej cenie.

- Mieli do sprzedania około półtorej tony. Za tonę chcieli 550 złotych - wspomina Józef Bartosik, mieszkaniec Wąbrzeźna. Nic dziwnego, że postanowił skorzystać z okazji. Nie miał co prawda w domu gotówki, ale z pomocą przyszli mu sąsiedzi. Pożyczyli 900 złotych.

Sprzedawcy pozwolili mu nawet "wytarować" wagę.

- Mieli już przygotowany kosz wiklinowy, do którego wchodziło około 50 kilogramów węgla. Za każdy kosz odkładali na bok jeden kawałek węgla. Popełniłem błąd, bo kazałem im sypać węgiel na ten, który leżał już w piwnicy - dodaje Józef Bartosik.
Jeden z mężczyzn zagadywał wąbrzeźnianina, a dwaj pozostali nosili węgiel. - W pewnym momencie zauważyłem, że jeden z nich zaczął targać wagą, bo jego zdaniem źle chodziła. Jak się okazało, oszuści zamiast do kosza wkładać 50, wrzucali tylko 20 kilogramów węgla. A łącznie do piwnicy nanosili 23 kosze - opowiada mężczyzna.

Kiedy Józef Bartosik zorientował się, że jest oszukiwany, zapłacił pośrednikom 500 złotych i kazał im odjeżdżać.

- Według ich obliczeń wyładowali mi ponad tonę węgla. Jednak kiedy wszystko dokładnie poważyłem, okazało się, że zostawili mi tylko 380 kilogramów - tłumaczy mężczyzna.

Józef Bartosik sprawą próbował zainteresować policję. Kiedy do wąbrzeskiego komisariatu poszedł po raz pierwszy funkcjonariusz nie przyjął od niego zgłoszenia, tłumacząc, że był to czyn o "małej szkodliwości".

Dopiero wczoraj, po interwencji "Gazety Pomorskiej", policjanci przyjęli zeznania od oszukanego mężczyzny.

- Nie wiem dlaczego za pierwszym razem policjant nie przyjął zgłoszenia. Dziś zajęliśmy się tą sprawą ponownie i spisaliśmy protokół z zeznaniem mężczyzny. Będziemy w tej sprawie prowadzić czynności wyjaśniające - mówił wczoraj asp. Marek Barański, rzecznik prasowy wąbrzeskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska