Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otworzyliśmy serca i domy dla Ukraińców. Pokojowa Nagroda Nobla dla Polaków?

Roman Laudański
Roman Laudański
Dr Patryk Tomaszewski: -  Otworzyliśmy nasze serca i domy.
Dr Patryk Tomaszewski: - Otworzyliśmy nasze serca i domy. Jacek Smarz
Rozmowa z dr Patrykiem Tomaszewskim, politologiem z UMK w Toruniu

- Aż dwie trzecie Polaków od początku rosyjsko – ukraińskiej wojny pomaga uchodźcom z Ukrainy, to wyniki badania “ARC. Rynek i opinie”. To zaskoczenie dla nas samych?
- Wcześniejsze akcje o dużym i małym zasięgu udowodniły, że bardzo chętnie pomagamy osobom dotkniętym nieszczęściem, cierpieniem. Robimy to chętniej niż podczas odzewu na apele najróżniejszych organizacji, o czym świadczy zbieralność z jednego procenta pożytku publicznego.

- Chore dziecko z sąsiedztwa, osoby poszkodowane np. w pożarze domu bardzo nas poruszają i angażują?
- Oczywiście, ale również sprawy z pozoru odległe, jak trzęsienia ziemi, powodzie, huragany. Wspieramy organizacje humanitarne, które później czerpią z pomocy polskich obywateli. Włączamy się w zbiórki, skala pomocy jest duża, wynika z naszych doświadczeń historycznych i to nie tylko z ostatnich dziesięcioleci. Po prostu rozumiemy cierpienie innych, potrafimy być empatyczni w stosunku do osób potrzebujących pomocy.

- Ostatnie dekady relacji polsko – ukraińskich skażone były naszą bolesną historią. W czasie wojny to wszystko przestało się liczyć.
- W tym przypadku nie możemy być stuprocentowymi optymistami, ponieważ sytuacja Ukraińców i Ukrainy jest na tyle trudna, że chyba każdy w Polsce to rozumie i nie ma co dyskutować o zaszłościach, oceniać historii. Myślę, że kiedyś ten temat wróci po obu stronach. Na Ukrainie są organizacje inaczej oceniające historię, a Polacy mają swój punkt widzenia. Tylko nie pora na zaszłości. Musi zakończyć się konflikt, może wtedy łatwiej będzie się pojednać i wyznaczyć jasne oceny, które nie będą się różnić? Póki co mamy różne oceny, nawet z perspektywy kolejnych polskich rządów. Polacy inaczej patrzą na historię chociażby II wojny światowej.

- Nasza pomoc dla Ukraińców wynika z bliskości kulturowej, sąsiedzkości, wspólnej niechęci do rosyjskich agresorów?
- Również. Z doświadczeń historycznych rozumiemy, czym jest rosyjska buta. Bliskość językowa jest ważna, ale zwrócę jeszcze uwagę na dobre doświadczenia z ostatnich lat. Ukraińcy, którzy wcześniej pracowali w Polsce, również ocieplili wizerunek swojego kraju. Większość osób mających styczność z pracownikami z Ukrainy bardzo sobie ich chwaliła. A łatwość nawiązywania kontaktów językowych na pewno pomaga.

- Z badań wynika, że najbardziej w pomoc zaangażowały się kobiety z wyższym wykształceniem oraz mieszkańcy największych miast. Chociaż z doniesień medialnych wynika, że nawet w najmniejszych miejscowościach ludzie organizowali się i przygotowywali pomoc dla Ukraińców.
- Pamiętajmy o różnicach w dochodach pomiędzy mieszkańcami dużych miast i małych miejscowości. Uogólniając, im mniejsza miejscowość, tym mniejsze możliwości finansowe niż duże aglomeracie miejskie, w których zarabia się więcej. Wolontariat kobiet jest zawsze na wyższym poziomie niż mężczyzn. To można było obserwować od czasów powstawania przyparafialnych szkół prowadzonych przez kobiety. Chęć poświęcenia swojego czasu, empatia po stronie kobiet jest większa. Ważne są również możliwości organizowania się. W dużych miastach działa więcej stowarzyszeń, fundacji, mamy łatwiejszą logistykę niż w mniejszych miejscowościach.

- Fenomenem jest udostępnianie własnych mieszkań.
- I to w skali europejskiej. W innych krajach zachodniej Europy prywatność jest bardzo mocno chroniona. Polacy otworzyli serca i domy. Wynika to z naszych doświadczeń wojennych oraz traumy powojennej. Tamte pokolenia pamiętały, że trzeba pomagać.

Jak ktoś powiedział, Polacy zasługują na Pokojową Nagrodę Nobla może bardziej niż kiedyś prezydent Obama.

- Wojna może trwać latami. Czy zapał osłabnie? Czy tu nie jest potrzebna długofalowa pomoc państwa?
- Po pierwszej fali pomocy zwykłych obywateli przyszła pora na zinstytucjonalizowaną pomoc.

Mamy duże chęci, ale przyjdzie zwykła proza życia. Koszty życia w Polsce rosną. Za chwilę Polacy, którzy dziś pomagają, sami zaczną się borykać z problemami finansowymi. Zawsze i wszędzie następuję również “zmęczenie” i przyzwyczajenie tematem.

Tak było np. z covidem. Nauczyliśmy się z nim żyć. Tak działają nasze mózgi. Siłą rzeczy zainteresowanie pomocą z czasem będzie słabło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska