Powódź w Pakości
Noteć w Pakości każdego dnia podnosi się o 2 centymetry. Usypane w grudniu wały trzeba podnosić.
- Gdyby nie pomoc strażaków, bylibyśmy już zalani. Cały czas pomagają bez słowa narzekania. Należą się im za to słowa podziękowania - mówi Aleksander Piętas.
Przyznaje, że czasami brakuje mu już sił, ale się nie poddaje. Będzie walczył z Notecią do końca. Z żalem patrzy na pole, które zniknęło pod wodą. Zalane zostały również szklarnie syna. Już powinien rozpoczynać wysiewy. Powódź pokrzyżowała mu plany.
- To smutne, ale syn praktycznie zostanie bez dochodu. Burmistrz obiecał, że umorzy nam podatek. Teraz najważniejsze jest to, by woda w Noteci wreszcie przestała się podnosić - dodaje.
W podobnej sytuacji są inni mieszkańcy przy ulicy Inowrocławskiej i Nadnoteckiej w Pakości.
- Gdyby w mieście wyłączyli prąd, w ciągu dwóch godzin wodę miałbym w domu - wyznaje Mirosław Świtek. Jego trzy pompy na okrągło wyrzucają wodę poza ogrodzenie.
Ciężka sytuacja jest również w Kościelcu, Gorzanach i Węgiercach.
Jedno z gospodarstw w Kościelcu ma zalaną kotłownię. Gospodarze nie mogą więc ogrzewać swego mieszkania.
- Urząd wojewódzki dostarczył nam specjalne piece zastępcze. Będziemy je dostarczać potrzebującym. Dostaliśmy również koce oraz śpiwory - informuje Andrzej Idziaszek, inspektor ds. ochrony przeciwpożarowej w pakoskim urzędzie gminy.
Wizyta wojewody
W piątek w gminie Pakość kolejny raz gościła wojewoda wraz z przedstawicielami Centrum Zarządzania Kryzysowego.
- Celem tej wizyty było monitorowanie w terenie sytuacji powodziowej. Wojewoda Ewa Mes zapowiedziała wystąpienie do MSWiA o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej na terenie gminy. Podjęto też rozmowy w sprawie uruchomienia doraźnej pomocy finansowej dla osób dotkniętych powodzią - informuje Maciej Kopczyński z pakoskiego ratusza.
Urzędnicy próbują dociekać, dlaczego w Pakości jest aż tak wysoki stan wody. Podają przykład Łabiszyna, przez który płynie ta sama rzeka. Tam stan wody jest o wiele niższy. Otrzymują odpowiedzi, z których wynika, że szybszy przepływ wody tamują jeziora: Mielno, Sadłogoszcz i Wolickie.
Pod wodą jest już około 800 hektarów pól i łąk. Tyle przynajmniej doliczyli się na razie rolnicy. Z każdym jednak dniem woda kradnie im kolejne hektary.
Czytaj e-wydanie »