Na wernisażu Edmunda Kapłońskiego nie mogło zabraknąć i nie zabrakło oddanego przyjaciela artysty, burmistrza Żnina, Andrzeja Rosiaka. Przyjaźni się z artystą od wielu lat i przez wiele lat promuje jego działalność artystyczną. Organizował mu wystawy w Monachium, w Wilnie, w Czechach, a także w wielu ośrodkach kultury, muzeach i galeriach w Polsce.
- Edmund Kapłoński tworzy prace szczególne, ponieważ sama intarsja, jako transformacja sztuki zdobniczej, jest w zasadzie bardzo rzadko spotykana. Pan Kapłoński od wielu lat jest członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Twórców Intarsji w Paryżu, gdzie uznano go za artystę, który dokonał rzeczy niezwykłej. Z rzemiosła artystycznego przeszedł w działalność artystyczną. Tworzy pejzaże, portrety, portrety symboliczne, architekturę, a także własne kompozycje, które mają charakter sztuki współczesnej. Artysta używa kilkudziesięciu gatunków drewna, bez żadnego barwienia, używania dłuta i pędzla. Tworzy niesamowite prace - wprowadzał przybyłych gości Andrzej Rosiak.
Artysta podkreślił, że na lubostrońskiej wystawie zgromadzone zostały najstarsze jego prace. Znalazły się również autoportrety, które Edmund Kapłoński po raz pierwszy zaprezentował szerszej publiczności. - Zapomniałem o nich. Przypomniałem sobie o nich dopiero przygotowując się do tej wystawy, zakurzonych, przywalonych, leżących "na dnie" pracowni.
Pałucki Tycjan w pałacu
Dariusz Nawrocki

Na lubostrońskiej wystawie znalazły się najstarsze prace Edmunda Kapłońskiego, wsród nich po raz pierwszy pokazywane szerszej publiczności autoportrety.
W siedzibie rodu Skórzewskich w Lubostroniu można podziwiać intarsje Edmunda Kapłońskiego nazywanego, nie tylko w środowisku artystycznym, Pałuckim Tycjanem. W niedzielę odbył się uroczysty wernisaż. Była to trzechsetna wystawa mistrza intarsji.