Barbara Górska pochodzi spod Kowalewa Pomorskiego. Od ponad 10 lat mieszka z rodziną we Francji. Do Polski wraca regularnie, raz na rok. Właśnie znowu przyjechała z mężem do naszego regionu. Spędzi tutaj kilka tygodni, w tym Wielkanoc. Kobieta szuka brata.
- Mój młodszy brat Andrzej, rocznik 1969, mieszkał albo wciąż mieszka w Bydgoszczy - mówi nam pani Barbara. Ze względu na przepisy dotyczące ochrony danych osobowych, nie podajemy pełnych personaliów mężczyzny i nie publikujemy jego zdjęcia, chociaż pani je posiada (to fotka sprzed około 20 lat).
Zerwane więzi
Siostra opowiada o swojej rodzinie.
- Mama zmarła w 2015 roku. Przez ostatnie tygodnie jej życia opiekowałam się nią. Po pogrzebie mamy wróciłam do Francji. Z bratem jeszcze wtedy utrzymywałam kontakt, chociaż nie ukrywam, że sporadyczny, telefoniczny. Ten kontakt urwał się nam jakieś osiem lat temu. Brat prawdopodobnie zmienił numer telefonu, a nowego numeru mi nie podał. Papierowych listów do siebie nawzajem nie wysyłaliśmy.
Siostra nie szukała brata, z wzajemnością zresztą. Sytuacja zmieniła się w 2024 roku. - Nikt z nas młodszy nie jest, więc czas naprawić zerwane więzi. Poza tym, w sądzie toczy się sprawa spadkowa. Andrzej także powinien w niej uczestniczyć. Dotychczas sąd nie był w stanie go namierzyć.
Poszukiwania na własną rękę
Pani Barbara szuka brata na własną rękę. - Pofatygowałam się do miejsca jego ostatniego zamieszkania. Andrzej mieszkał w bloku przy ul. Węgierskiej na Wyżynach. Okazało się, że już tam nie przebywa. Sprzedał mieszkanie i się wyprowadził. Z tego, co opowiadali dawni sąsiedzi, wiem, że brat mieszkał lub wciąż mieszka na Kapuściskach. Nie znają jednak obecnego adresu.
Siostra próbowała poszukać krewnego za pośrednictwem internetu. - Nie natrafiłam na żadną informację o nim, brat nie założył sobie konta na żadnym profilu społecznościowym - dodaje nasza rozmówczyni. - Wstawiłam post na Facebooka z prośbą o pomoc internautów, którzy mogą znać lub kojarzą mojego brata. Nie doczekałam się ani jednej konkretnej wskazówki. Ludzi życzyli mi powodzenia w poszukiwaniach. Miłe, ale nieskuteczne. Brat nie ma własnej rodziny. Nie mam więc w jaki sposób dotrzeć do niego przez inne osoby.
Ktoś jej podpowiedział, że może spróbował ustalić miejsce pobytu dzięki urzędowi skarbowemu. - Skoro brat rozlicza się ze skarbówką, powinni mieć tam jego dane - kontynuuje pani Barbara. - Na razie tam nie dotarłam. Na policję tak samo nie.
Zgłoszenie zaginięcia
Z policją byłoby tak: gdyby funkcjonariusze przyjęli zgłoszenie o osobie zaginionej, swoimi sposobami pewnie by ją odszukali. Mają przecież możliwość sprawdzenia adresu zameldowania. Sęk w tym, że odnaleziona osoba mogłaby nie życzyć sobie kontaktu z rodziną. Policjanci w takiej sytuacji muszą uszanować jej wolę. Wówczas przekażą zgłaszającemu zaginięcie, że ten człowiek jest cały i zdrowy. Na tym zakończy się działanie mundurowych.
Siostra mężczyzny wskazuje: - Pamiętam, że brat pracował w zakładzie produkującym styropian, prawdopodobnie w Bydgoszczy. Nie znam jednak nazwy firmy.
Kobieta z mężem przebywają w domu pod Kowalewem do 14 kwietnia. Po tym wrócą do Francji. - Mam nadzieję, że przed naszym powrotem brata odnajdę - kończy.
