Wielkanoc. Zobacz wideo: Tradycyjne dania na Wielkanoc z regionu Kujaw i Pomorza
Pani Ewa oprowadza nas po mieszkaniu, które otrzymała od Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami, a znajdujące się na Starówce. Lokal ma ponad 50 m.kw. Są dwa pokoje: pani Ewy i jej wnuka Adriana, kuchnia i łazienka. Sprzęty nowe, meble nowe, pachnie jeszcze świeżą farbą...
- To niebo do ziemi - porównuje pani Ewa obecne mieszkanie, do poprzedniego przy Toruńskiej. - Tam to była wegetacja, a nie życie.
Stary lokal był zagrzybiony, mały i tylko z zimną wodą
Przypomnijmy. Lokal przy Toruńskiej był malutki. Na ścianach grzyb. Dostępna tylko zimna woda. Babcia z niepełnosprawnym wnukiem miała do dyspozycji tylko jeden pokój, prowizoryczną łazienkę i kuchenkę. "Pościel, ubrania trzymam w reklamówkach, bo gdy włożę do szafy od razu czuć zapach pleśni, która "wchodzi" w odzież" - mówiła nam pani Ewa, gdy ją odwiedziliśmy latem ub. roku pierwszy raz w lokalu przy Toruńskiej.
Ogromnym utrudnieniem dla rodziny były też schody wyjściowe na dwór, a z racji tej że Adrian porusza się na wózku inwalidzkim pani Ewa musiała prosić za każdym razem sąsiada, by zniósł wózek z młodym grudziądzaninem.
Ewa Babińska do ukończenia przez wnuka pełnoletniości była jego rodziną zastępczą. Z matką Adriana nie ma kontaktu. Starsza grudziądzanka radziła sobie jak mogła, nie korzystała z pomocy społecznej. Dopóki żył jej mąż było łatwiej. Gdy zmarł, finansowo było coraz gorzej. Nie zawsze wystarczało na zapłacenie za czynsz. Dług rósł, ale pani Ewa w miarę możliwości spłaca go. Od lat starała się o zamianę tego mieszkania ze względu na warunki i niepełnosprawność Adriana.
- Zależało mi na tym, aby mieć mieszkanie bez pieca kaflowego i z normalną łazienką, a także na parterze bez schodów - mówiła. - Kiedyś umrę i chcę mieć pewność, że Adrian sobie poradzi. Nie będzie przecież mógł dźwigać węgla czy drewna.
Adrian z babcią żyją w jednym pokoju. Na ścianach grzyb i zi...
Prezes Olimpii, klubu piłkarskiego: "Wszystkie ręce na pokład. I udało się"
Starania o zamianę mieszkania niestety napotkały "mur". Mimo tego, rodzina wierząc że kiedyś uda się ziścić ich marzenie założyła zbiórkę na stronie internetowej na przyszły remont. W międzyczasie o sytuacji babci i wnuka napisaliśmy na łamach "Pomorskiej". Poruszony historią przedstawioną w artykule "Adrian z babcią żyją w jednym pokoju. Na ścianach grzyb i zimna woda! Kiedy dostaną inny lokal? Czekają" chętny do pomocy zgłosił się prezes Olimpii, Tomasz Asensky, który zadeklarował wsparcie przy remoncie lokalu komunalnego w nowej lokalizacji, który w końcu po wielkich bojach przyznał i przekazał MPGN. Ludzie zaczęli wpłacać też pieniądze na ten cel dla babci Ewy i Adriana.
- Cieszę się, że byliśmy w stanie im pomóc - podsumowuje Tomasz Asensky. To właśnie prezes Olimpii był głównodowodzącym całym przedsięwzięciem związanym z urządzeniem i przystosowaniem mieszkania dla seniorki i jej wnuka. I dodaje: - Ci ludzie byli pozostawieni sami sobie... I raczej nie dźwignęliby tego remontu samodzielnie. Tym bardziej, że trzeba było uwzględnić, aby mieszkanie było przystosowane do życia dla osoby niepełnosprawnej. Zatem padło hasło "wszystkie ręce na pokład" i dzięki otwartości serc wielu ludzi, a także portfeli, udało się. Teraz pani Ewa i Adrian mieszkają w godziwych warunkach, a dla nas to ogromna satysfakcja, że mieliśmy w tym swój udział.
Prezes Olimpii także wspomina, że klub także postawił na aktywizację społeczną Adriana. Z racji tej, że w szkole młody grudziądzanin uczy się zawodu fotografa, Olimpia pozyskała dla niego aparat fotograficzny. - Jeden z naszych kibiców z zagranicy zakupił dla Adriana profesjonalny sprzęt - dodaje Tomasz Asensky. - Gdy sytuacja pandemiczna jeszcze na to pozwalała, Adrian został zaproszony przez nas na jeden z meczy naszej drużyny i w roli fotoreportera dokumentował rozgrywkę. I zapewnia:- Gdy minie pandemia chcielibyśmy, aby nadal włączał się w życie klubu poprzez realizację swojej pasji i naukę przyszłego fachu, aby nie czuł się wykluczony społecznie.
Dodajmy, że mimo wielu trudności ze strony MPGN-u jakie robił pani Ewie w przekazaniu lokalu, ostatecznie także i ta spółka wzięła na siebie część ciężaru prac: wymieniono instalację elektryczną, wodno – kanalizacyjną oraz gazową.
Pomogli też koledzy ze szkoły i prywatni darczyńcy
W remont nowego "M" zaangażowali się także koledzy ze szkoły Adriana: Ośrodka Szkolno - Wychowawczego przy ul. Kasprowicza, którzy uczą się zawodu w kierunkach remontowo-budowalnych. W sumie w pomoc zaangażowało się 32. młodych chłopaków. M.in. kładli gładzie na ścianach i układali podłogi. Nad całością prac młodzieży czuwał Piotr Lisowski, kierownik nadzorujący OS-W.
Wśród prywatnych darczyńców była Emilia Wyczyńska-Staszek, która wraz ze swoimi znajomymi i rodziną pomagała przy zakupie materiałów budowalnych, remoncie i zakupie sprzętów gospodarstwa domowego. - To nie mógł być przypadek... Wracałam do domu. Nie miałam dobrego dnia. Padał deszcz... Jadąc miastem zauważyłam chłopaka na wózku inwalidzkim, który w ten deszcz przemierzał chodnik. Pomyślałam sobie, że jednak inni muszą borykać się z wieloma trudnościami nad którymi my, zdrowi ludzie nigdy się nie zastanawiamy - opowiada pani Emilia. - Po powrocie do domu odpaliłam internet i wyświetlił mi artykuł Gazety Pomorskiej właśnie o Adrianie, jego babci i skandalicznych warunkach w jakich żyją. Pomyślałam, to jest znak. Od razu wiedziałam, że włączę się w pomoc tej rodzinie. Odezwałam się do Adriana i tak się zaczęło...
Pani Emilia zachęciła do pomocy swoich znajomych - budowlańców. W wolnym czasie wykonywali prace w nowym mieszkaniu pani Ewy. Na koniec skrzyknęła też chętnych i złożyli się na sprzęty do kuchni.
- Fajne jest to, że są wokół mnie ludzie którzy tak chętnie wsparli tę rodzinę. Mnie takie akcje dają ogromną satysfakcję - dodaje Emilia Wyczyńska-Staszek.
Finansowo, a także poprzez ręce do pracy przedsięwzięcie wsparły m.in.: grudziądzkie firmy, członkowie Klubu Biznesu przy klubie Olimpia, a także Caritas Grudziądz.
Pierwsze święta w nowym "M"
Wielkanoc będzie pierwszym świętem w nowym mieszkaniu. Tym bardziej radość jest ogromna. - Usiądziemy z Adrianem przy stole, zjemy jak ludzie śniadanie wielkanocne. Wcześniej każdy z nas brał talerz i jadł gdzie popadnie, bo nie było miejsca. Ja przy ławie, Adrian przy biurku... - wspomina pani Ewa.
Najważniejsze jednak dla babci i niepełnosprawnego wnuka jest to...- Teraz mam swój kąt gdzie mogę odpocząć. Mamy ciepło i piec gazowy. Adrian może jeździć wózkiem po całym mieszkaniu, bo nigdzie nie ma progów. Nie musi poruszać się po podłodze...- opowiada szczęśliwa pani Ewa. - Mieszkamy na parterze, skąd od razu jest wyjście na podwórze. Nie ma żadnych schodów. Nikogo nie trzeba prosić o pomoc przy wyprowadzaniu wnuka na dwór. Nie ma wilgoci, grzyba... I kontynuuje: - Adrian może już bez wstydu zapraszać kolegów. Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy nam pomogli: Olimpii, szkole Adriana, mediom które nagłośniły naszą sytuację i zbiórkę pieniędzy i wielu ludziom dobrej woli, którzy wsparli nas w różnych sposób. Teraz wiemy że żyjemy! Dziękujemy!
* Remont nowego mieszkania babci Ewy i Adriana wsparli także: Piotr Górzyński - Studio Łazienek i Kamienia (ufundował kompletną glazurę i wyposażenie łazienki), Magdalena i Łukasz Pulchny - firma Reflex-Bud; Robert Popek, Brygida i Jarosław Rosiak, Agnieszka i Daniel Krupińscy, Ewa i Bartłomiej Rutynowscy, oraz wiele innych osób, chcących pozostać anonimowi.
