Mieszkańcy Borzymina zdecydowali - nie zakończy się sołtysowanie Jadwigi Podgórskiej, która swoje obowiązki pełni nieprzerwanie od 2007 roku.
- Wszystko zaczęło się od ... zamknięcia protezowni - wspomina. - Po dwudziestu przepracowanych latach okazało się, że to koniec. Pomyślałam wtedy: mam 49 lat, za wcześnie na śmierć, za dużo na rozpoczynanie czegoś nowego. Wyszło tak, że zostałam sołtysem.
Co udało się zdziałać na rzecz Małej Ojczyzny?
- Dwanaście lat temu, w czynie społecznym, odbudowaliśmy swoją świetlicę - opowiada pani Jadwiga. - Sporo się tam dzieje. Cóż, przez ostatnie dziesięć lat odeszło od nas sporo aktywnych mieszkańców, którzy wiele wnosili dla Borzymina. Zaczęliśmy jednak współpracę z tutejszą szkołą podstawową i panią dyrektor Małgorzatą Cytą. Mogę przyznać, że owocnie się nam ona układa.
Kolejna rzecz - Koło Gospodyń Wiejskich, które zawiązała właśnie pani sołtys.
- Co nam najlepiej wychodzi? Wszystko - śmieje się. I podkreśla: - Stawiamy wyłącznie na naturę i tradycję. Mąż poluje, więc jest dostęp do dobrej dziczyzny. Ba, my nawet stonki ziemniaczane zbieramy, żeby tylko nie pryskać ziemniaków. Ostatnio sporo rolników z okolicy zabrało się za hodowlę świń, krów. Przynoszą nam dużo produktów. A potem możemy się pochwalić swojskim masłem.
W Borzyminie są organizowane imprezy z okazji Dnia Dziecka, Babci czy Dziadka, ale i jarmarki.
- Wielkanocny, Bożonarodzeniowy - wylicza pani Jadwiga. - Generalnie sporo się dzieje. Ostatnio nasi mieszkańcy wyjechali za darmo do Trójmiasta. Skąd pieniądze? A z funduszu sołeckiego. Skoro ludzie płacą podatki, niech też mają coś z życia.
Podczas zebrania mieszkańcy wyłonili również radę sołecką. To Jolanta Szczepańska, Rafał Zglinicki, Andrzej Kilanowski.