Trudno, proszę Państwa - nie ma jak i dokąd uciec od polityki. Już tyle razy mówiłem sobie, żeby napisać felieton o ptaszkach, motylkach czy siłaczu Pudzianowskim, ale nijak nie wychodzi. Więc postanowiłem napisać o literaturze, choć nie najwyższego lotu - o komiksie mianowicie. Bo mamy kolejną aferę - literacką, właściwie - półliteracką o wyraźnym podłożu politycznym. Komiks bowiem to pewna odmiana literatury, ale ten jest szczególny. Został wydrukowany na delikatnym zwoju, do złudzenia przypominającym papier toaletowy. Młodszym czytelnikom przypomnę, że wzmiankowany artykuł nazywano za socjalizmu, jakże słusznie, papierem wartościowym.
Stołeczna firma MC Tommi Polska postanowiła na wakacje wydać osobliwą książkę, właśnie w formie zrolowanego papieru, bynajmniej nie śniadaniowego. Biorąc pod uwagę, że komiks kosztuje 20 złotych, zaś rolka najlepszego papieru - góra ze dwa złote, nie wierzę, że byłby to właśnie ten papier. Sama treść komiksu nie jest specjalnie skomplikowana - to plażowe pogawędki kilkunastu osobników do złudzenia przypominających naszych najpierwszych polityków. Oczywiste jest, że wśród nich nie mogło zabraknąć ojca Tadeusza z Torunia. Mówią bowiem, że jest to twórca potencjalnie największej partii RP - Ligi Moherowych i Dzierganych Beretów.
Posłance LPR Annie Sobeckiej (też z Torunia) nie spodobał się komiks, choć nie widziała go na oczy. Słyszała tylko coś i, owszem, czytała w gazecie. I poczuła się tak urażona religijnie, że żąda od prokuratury ścigania producenta książki, którą niektórzy - to prawda - mogą użyć jako papieru toaletowego. Zdaniem posłanki to grube przestępstwo, gdyż jednym z bohaterów komiksu jest "ksiądz katolicki z elementem stroju kapłańskiego - koloratką".
Prokuratura rozpoczęła już w tej sprawie postępowanie sprawdzające, ale są spore wątpliwości. Otóż wedle wszystkich reguł prawa karnego osoba duchowna nie może być "przedmiotem obrazy uczuć religijnych, a tym bardziej - koloratka". Zresztą, jak pisała niedawno "Pomorska", producenci zrolowanego komiksu podkreślają, że jest to książka, tyle że wydana w dość osobliwej formie. Jeśli ktoś uzna, że warto z taką literaturą zasiąść na tronie i użyć jej do wiadomych celów - na to już producent wpływu mieć nie może.
No, niby racja. Ale właścicielowi firmy może zrobić się głupio, jeśli posłanka Sobecka udowodni, że jest to wyłącznie papier toaletowy, a nie - kiepska, bo kiepska - ale jednak literatura. Inna sprawa, że producenci trochę się podłożyli mówiąc: "Mamy nadzieję, że nasza toaletowa historyjka szybko stanie się popularna i będzie przebojem nadchodzących wakacji". Dobry prokurator wiedziałby, co zrobić z tą "toaletową historyjką". Tym bardziej że w sukurs posłance Sobeckiej może przyjść Andrzej Lepper z Renią Beger lub nawet najsłynniejsze polskie bliźniaki - bracia Kaczyńscy z Romanem Giertychem.
Wygląda na to, że będzie wesoło, bo już przed wojną się o coś podobnego procesowali. Pisarz Artur Zysman, znany jako Bruno Jasieński, odkąd zaczął aktywnie lewicować, stał się obiektem zaciekłych ataków prasy endeckiej. Po kolejnym jadowitym artykule w "Kurierze Lwowskim" Jasieński wystosował do dziennikarza list:
"Szanowny Panie Kolego! Siedzę właśnie w pewnym ustronnym miejscu i mam przed sobą pański artykuł. Za chwilę będę miał go za sobą"...
Papiery wartościowe
Wasz Makler