- To się wzięło z sentymentu - opowiada. - Po prostu ojciec miał taki wóz, a ja chciałem właśnie takim jechać do ślubu.
Przeczytaj też: Syrena sport - legenda PRL powraca!
Udało się. Kosztowało to cztery miesiące ciężkiej pracy, ale nie za tak duże pieniądze, bo Skajewski junior zajął się renowacją w warsztacie sam, z pomocą kolegi. Teraz auto wygląda znakomicie, ma nowy lakier i nową tapicerkę. Nic, tylko jeździć.
Czytaj również: Sprawdziliśmy, ile kosztuje wesele i kto za nie płaci
- Ale traktujemy je nadzwyczajnie - zapewniają świeżo upieczeni małżonkowie Anna i Marek Skajewscy. - To samochód na święta, na niedzielne wypady.
Jak przyznają, ich auto zwraca na siebie uwagę. Przechodnie oglądają się, pytają, skąd takie cudo. I mimo że moskwicz ma już swoje lata, to po renowacji nabrał szlachetnego wyglądu. Młodzi mają nadzieję, że jeszcze im posłuży.