- Od 2018 roku właścicielem Pesy jest Polski Fundusz Rozwoju, który przejął prawie 100 procent udziałów firmy. Czy jej nacjonalizacja przyniosła zamierzone efekty?
Pesa to firma, która ma dobre produkty i potrafi wychodzić z nimi także na międzynarodowe rynki, ale w pewnym momencie znalazła się na trudnym zakręcie, wpadła w problemy. Instytucje takie, jak Polski Fundusz Rozwoju, mają wspierać polską gospodarkę. Uznaliśmy, że, biorąc pod uwagę potencjał bydgoskiego producenta taboru i jego znaczenie także dla regionu, warto udzielić firmie finansowania, czego efekty już widać. Za nami pierwsze półrocze, w którym Pesa wreszcie, i to mimo koronawirusa, uzyskała pozytywne wyniki. Cały czas produkuje i nadrabia historyczne kontrakty, z którymi miała problemy i pozyskuje nowe.
Które z tych problemów dają się najbardziej we znaki?
Transformacja firmy to jest trudny proces. Pesa ma liczne produkty, działa na wielu rynkach i nadal chce się na nich rozwijać. Nowy zarząd koncentruje się przede wszystkim na unowocześnieniu pojazdów, wejściu w technologie niskoemisyjne, cyfrowe. Firma automatyzuję produkcję. Stawia więc na wszystko, co teraz liczy się w nowoczesnym przemyśle, by konkurować z silnymi graczami zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Pesa ma nowe zamówienia, ostatnio podpisała umowę na dostawę tramwajów dla rumuńskiego Jassy, wygrała przetarg na elektryczne zespoły trakcyjne dla Kolei Dolnośląskich i złożyła najlepszą ofertę na tramwaje dla Torunia. Jednak nie brakuje opinii, że jest ich za mało, jak na możliwości produkcji i potrzeby finansowe. Jakby pan ocenił portfel zamówień na ten rok?
Na razie było tak, że Pesa miała za dużo zamówień i to było jednym ze źródeł jej kłopotów. Ten rok będzie bardzo dobry. Wszystko wskazuje, że przychody przekroczą 2 mld zł. W kolejnych latach chcemy, aby spółka utrzymała poziom 1,5 - 2 mld zł przychodów rocznie. Obecnie portfel zamówień wynosi 3,5 mld zł. Perspektywy są stabilne.
Jednak już wiadomo, że zakład będzie zwalniał pracowników. Ruszył program dobrowolnych odejść, skierowany do zatrudnionych w administracji i inżynierów, nie dotyczy ludzi z produkcji. Czy to jest konieczne?
Niekoniecznie bym powiedział, że Pesa zwalnia, a raczej zmienia liczbę pracowników w poszczególnych działach. Więcej potrzebuje ich na produkcji, a mniej w biurach.
Innymi słowy, był przerost zatrudnienia w administracji?
Tak, ale dziś to nie znaczące ruchy kadrowe. Pesa zatrudnia ponad 3 tysiące pracowników i tutaj nie ma istotnych zmian.trzeba mieć świadomość, że firma przechodzi ciężki okres i musi zacisnąć pasa.
A, gdyby problemy, wbrew optymistycznym prognozom, nie minęły PFR jest w stanie nadal pompować duże pieniądze w Pesę . Nie tak dalej, jak w zeszłym tygodniu, pojawiły się pogłoski sugerujące, że bydgoska firma może upaść.
To był przykład fake newsa. Nic takiego się nie stało, by Pesa miała upaść. Produkuje, ma nowe zamówienia i - po raz pierwszy od kilku lat - dodatnie wyniki finansowe. Podjęcie uchwały dotyczącej dalszego istnienia spółki na ostatnim walnym zgromadzeniu nie ma związku z ryzykami dotyczącymi jej funkcjonowania w dającej się przewidzieć przyszłości. Jest zabiegiem czysto formalnym. Nie ma potrzeby, żebyśmy zwiększali finansowanie. Jednak jako inwestor mamy obowiązek zapewnić bezpieczeństwo pracownikom czy kontrahentom i to robimy.
Jak Pesa radzi sobie z konsekwencjami opóźnionego kontraktu niemieckiego, karami za niedotrzymanie warunków i czy uda się wyjść z tego obronną ręką?
Spółka dużo nauczyła się na tym kontrakcie. To była bardzo kosztowna lekcja i jedna z głównych przyczyn problemów finansowych. Jednak 80 proc. tej umowy jest już zrealizowanej. Deutsche Bahn zachowuje się bardzo elegancko, jeżeli chodzi o porozumienia dotyczące rozliczeń.perspektywie końca trzeciego kwartału ten kontrakt będzie się kończył. Niemcy są zadowoleni z pociągów z Bydgoszczy. Liczymy, że ten rynek się dla niej jeszcze bardziej otworzy.
Polecamy także: Zmiany w Pesie. PFR, nowy inwestor i bardziej przemyślane kontrakty
Polski Fundusz Rozwoju uruchomił Tarczę Finansową dla firm. Jak korzystają z niej kujawsko-pomorskie przedsiębiorstwa?
W skali kraju z Tarczy Antykryzysowej wypłynęło, w drugim kwartale roku, ok. 100 mld zł, z czego z samego PFR 55 mld zł dla ponad 300 tys. firm. W Bydgoszczy firmy uzyskały z naszej tarczy blisko 550 mln zł, w powiecie bydgoskim kolejne 250 mln. Kolejne kwartały przynoszą odbicie w gospodarce, ale zajmie to trochę czasu i nie wszystkie branże w takim samym czasie wrócą do kondycji sprzed pandemii. Myślę o turystyce czy przemyśle, ale całkiem nieźle radzi sobie handel.
