Paweł ma 18 lat, marzy o pracy w mundurze, dlatego poszedł do liceum o profilu mundurowym w w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Świeciu.
- W kwietniu 2014 roku wykryto u mnie białaczkę limfoblastyczną średniego ryzyka. Zastosowano chemioterapię. Dwa lata zmagałem się z tą chorobą, w czerwcu tego roku skończyłem leczenie.
- Wyniki miał super, byliśmy szczęśliwi - wspomina mama. - Jednak w listopadzie zaczęły go boleć stawy i kości. Ból był tak silny, że nie pomagały leki przeciwbólowe, pojechaliśmy więc do szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy. Pobrali mu szpik, zbadali i powiedzieli, że jest jeszcze gorzej.
Teraz to białaczka w gorszym stadium tzw. wysokiego ryzyka.
- Lekarze wyjaśnili, że będzie potrzebny przeszczep szpiku, że trzeba znaleźć dawcę, ale Paweł nie chciał. Powiedział, że nie będzie się leczył - opowiada jego mama. - Załamał się, bo zmarła jego przyjaciółka ze szpitala, a potem przeczytał o nawrocie choroby u Karoliny Gwizdały z Parlina. Oni się znają, mieszkamy dwa domy dalej. To wszystko Pawła przygnębiło, uznał, że nie ma dla niego szans.
Bliscy nie przyjęli tego do wiadomości. Interweniowała babcia Pawła. - Mama właśnie wyszła z raka przełyku. Powiedziała, że skoro jej się udało, Pawłowi też musi. Lekarze przekonali go, że warto zawalczyć o życie, że ma pięćdziesiąt procent szans - dodaje pani Katarzyna.
Mają cztery miesiące na znalezienie dawcy szpiku.
- Przeszczep powinien być wykonany między 15 a 16 tygodniem chemioterapii - powiedzieli lekarze mamie Pawła. Jeszcze nie wiadomo, czy dawcą będzie mogła być Klaudia, siostra Pawła. Badania są w toku. Im większy wybór, tym większe szanse na znalezienie dawcy.
- Ale w gminie Pruszcz przeszczepu szpiku potrzebuje kilka osób, dlatego w ostatnich dniach zorganizowano u nas kilka akcji rejestrowania się do bazy dawców szpiku i w najbliższym czasie nie będzie kolejnej - sprawdziła pani Katarzyna. - Dlatego pozostaje nam z Pawłem dotrzeć do ludzi przez media i prosić, żeby zdecydowali się na rejestrację.
To nic nie boli i jest bardzo proste. Fundacja DKMS przysyła nawet do domu patyczki, które wystarczy nasączyć śliną i im odesłać.
- Ja i moja rodzina z całego serca prosimy o pomoc w znalezieniu dla mnie dawcy - zachęca Paweł.