Pani Grażyna i kilka jej koleżanek z Torunia mają indywidualną praktykę pielęgniarską. Pracują w domach pacjentów, a Narodowy Fundusz Zdrowia rozlicza je zadaniowo. Zdecydowana większość sióstr w regionie jest na stawce kapitacyjnej, co oznacza że podobnie jak lekarze mają przypisane wielu pacjentów. Limit na jedną pielęgniarkę to 2750 osób.
- Kilka lat temu też w ten sposób się rozliczałyśmy, ale pielęgniarka, która pracuje bez lekarza nie jest zbyt mile widziana w środowisku lekarskim. Ostro walczyłyśmy więc o pacjentów, lecz wiadomo że pójdą oni za lekarzem, a nie za pielęgniarką. Zostało nam ich za mało, abyśmy mogły się utrzymać. Forma rozliczania zadaniowego była dla nas jedynym wyjściem, żeby prowadzić swoje praktyki - opowiada Grażyna Drzewiecka.
Pielęgniarki rozliczane kapitacyjne otrzymują 24 zł rocznie na jednego zapisanego do siebie pacjenta. Zadaniowe pod opieką mają tylko kilku chorych, a NFZ wycenia poszczególne świadczenia (określane w punktach, wartość jednego to 1,15 zł).
- Możemy mieć od sześciu do ośmiu pacjentów objętych intensywną opieką. To są osoby obłożnie chore i niepełnosprawne, leżące w domach. Naprawdę jest to ciężka praca - mówi.
Pani Grażyna przypomina, jak to kilka lat temu ministerstwo zdrowia promowało pielęgniarstwo środowiskowe jako zawód przyszłości.
- Mam nadzieję, że fundusz znajdzie dla nas jakieś rozwiązanie, bo inaczej zostaniemy bez pracy - mówi.
Barbara Nawrocka, rzecznik kujawsko-pomorskiego Narodowego Funduszu Zdrowia przyznaje, że z końcem tego roku wygasają kontrakty pielęgniarek zadaniowych. Jak jednak uspokaja, chorzy nie zostaną pozostawieni opieki, ponieważ jeszcze w tym roku będzie ogłoszony konkurs na opiekę długoterminową. Pielęgniarki zadaniowe będą mogły wziąć w nim udział.
W naszym województwie mamy ich 44, ale w niektórych regionach Polski problem jest znacznie dotkliwszy, ponieważ właśnie pielęgniarki domowe opiekują się chorymi w DPS-ach.
Takie siostry pracują m.in. w Hospicjum dla Dzieci "Nadzieja" w Toruniu. Na szczęście ich kłopot nie dotyczy, ponieważ zatrudnione są na umowę o pracę.
Bożena Ołemska, dyrektor hospicjum bardzo ceni opiekę sióstr domowych.
- My na miejscu, w hospicjum, mamy około 12 osób, ale pod opieką domową aż 50 podopiecznych. To właśnie nimi kilka razy w tygodniu zajmują się pielęgniarki domowe. Nie wyobrażam sobie, gdyby ich nie było. Nasi chorzy to często osoby całkowicie przykute do łóżka, wymagające fachowej opieki. Same rodziny nie są w stanie sobie z nimi poradzić.