Policjanci wyjaśniają okoliczności, w jakich doszło do pogryzienia dziewczynki przez psa. Dziewczynka z obrażeniami twarzy jest w szpitalu.
Policjanci informacje o zdarzeniu dostali w minioną sobotę (31.10) po godz.17. Wynikało z niej, że kobieta i jej partner, który byli z dzieckiem na spacerze, w pewnym momencie stracili dziewczynkę z oczu.
- Usłyszeli jej płacz i zobaczyli, że dziewczynkę atakuje - jak stwierdzili - jakiś nieznany pies - informuje Małgorzata Marczak z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku. - Z relacji zgłaszającego wynikało, że pies uciekł i dziecko doznało ran kąsanych czoła, ucha i policzka.
Dziewczynka trafiła do szpitala. Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania psa i jego właściciela.
Przez długi czas policjantom nie udawało się jednak ustalić dodatkowych okoliczności. Dopiero w niedzielę (1.11) nastąpił zwrot w sprawie.
Przeczytaj także: Pogryziona przez psy kobieta wciąż wstrząśnięta. Grozi jej amputacja nogi [wideo]
Okazało się bowiem, że dziewczynkę zaatakował pies, który od kilku dni mieszkał na posesji rodziny dziecka.
- Z ustaleń wynika, że matka dziewczynki kilka dni przed zdarzeniem zaopiekowała się suką i jej szczeniakiem, które zaadoptowała drogą internetową - informuje Marczak. - Do wypadku doszło na podwórku, gdzie dziewczynka się bawiła. Matka w tym czasie zajmowała się młodszym dzieckiem w domu. W pewnym momencie usłyszała płacz córki. Kiedy wyszła na podwórko zauważyła płaczącą i zakrwawioną córkę, którą natychmiast zawiozła do szpitala.
Tam dziecko przeszło operację. Dziewczynka doznała ran kąsanych czoła, ucha i policzka.
Z zeznań matki wynika, że po zdarzeniu postanowiła wywieźć psa. Rodzina wywiozła czworonoga do lasu.
Matka dziecka i jej partner odpowiedzą za składanie fałszywych zeznań, za co grozić może do 3 lat pozbawienia wolności.
Nie jest wykluczone, że odpowiedzą również za naruszenie przepisów ustawy ochronie praw zwierząt - to znaczy za porzucenie psa.
Więcej w jutrzejszym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Zapraszamy do kiosków i do zakupu e-wydania.