To była śmierć głodowa. Ciało uległo mumifikacji, został tylko szkielet obciągnięty kośćmi – zeznawał w prudnickim sądzie lekarz weterynarii, który dokonał oględzin znalezionego zwierzęcia.
Mały czarny szczeniaczek imieniem Lucky nie miał szczęścia w życiu. Zdychał z głodu przez około dwa tygodnie. Szczekał, obgryzał meble, nie miał nawet miski z wodą czy jedzeniem. W końcu wcisnął się za wersalkę i tam skonał. Sąsiedzi opuszczonego mieszkania skarżyli się w administracji na szczekanie psa, ale jakoś nikt do lokalu nie wszedł na siłę, a lokatorzy znikli.
O spowodowanie śmierci psa prudnicka prokuratura oskarżyła 25-letnią Joannę S. bezrobotną, z wykształceniem gimnazjalnym, matkę dwojga dzieci. Kobieta była najemczynią tego mieszkania komunalnego. Mieszkała tam z dziećmi i konkubentem Kamilem S. W grudniu ub. roku partnerzy się posprzeczali i rozeszli. Joanna S. wyprowadziła się do matki. Kamil S. do rodziny w sąsiedniej wsi. Pies został opuszczony w mieszkaniu.
- Nie przyznaję się do winy – mówiła w sądzie młoda kobieta, której grozi nawet do 3 lat więzienia. Kobieta wyjaśnia, że wyprowadzając się z mieszkania przekazała klucze swojemu byłemu konkubentowi Kamilowi S., który miał zabrać z mieszkania swoje rzeczy i psa. Pies bowiem był jego własnością. Potem straciła kontakt z byłym chłopakiem.
Mieszkając u matki do marca tego roku Joanna S. wielokrotnie uspokajała jednak matkę, że chodzi do mieszkania wyprowadzać i karmić psa. W końcu powiedziała jej, że pies trafił w dobre ręce. Matka była nawet gotowa wziąć zwierzę do siebie pod opiekę.
Kiedy w kwietniu tego roku administracja mieszkań komunalnych zażądała zwrotu lokalu, za który Joanna S. nie płaciła czynszu, matka z przyjaciółką poszły wysprzątać mieszkanie. Zastały je brudne, pełne psich odchodów, śmierdzące. To one w końcu za wersalką odkryły psie truchło i zawiadomiły policję.
Wyrok w tej sprawie zapadnie prawdopodobnie w listopadzie. Sąd chce jeszcze przesłuchać Kamila S., ale policja nie może odnaleźć mężczyzny.
OPOLSKIE INFO - 29.06.2018