Dziś będzie bardzo osobiście. Wybaczcie wszyscy, których temat nie dotyczy. Choć kiedyś odejście bliskiego przyjaciela i dla was okazał się lub okaże faktem.
Pawła znałam cztery lata. Przegadaliśmy razem niejedną noc, zrecenzowaliśmy niejeden film i książkę. Przez długi czas, na początku znajomości potakiwaliśmy sobie, że lubimy te same zespoły, tych samych muzyków. Z czasem Paweł stał się moim muzycznym edukatorem, ponieważ był wielkim miłośnikiem muzyki i miał ogromną wiedzę na jej temat. Jak w Mózgu grała niszowa kapela, pewne było, że wśród trzech, czterech słuchaczy będzie i on.
Tak miało być też w ubiegły piątek. Paweł umawiał się ze znajomymi w poprzedzający go poniedziałek, że spotkają się na koncercie Southerly i Trio Poems. Pawła, niestety, już z nami nie było. Wysłuchaliśmy koncertu w cichym bólu i smutku. Mimo że muzyka była dość radosna, dwóch przyjemnych muzyków grających na gitarach i śpiewających rzewne ballady, piosenki. Każdy sobie wyobrażał, jak bardzo podobałoby się Pawłowi. I dusił w sobie żal.
Po Southerly zagrał Gorzyc ze śpiewakiem Krzysztofem Nowińskim. Było bardzo mrocznie i dość monotonnie. Teksty Wojaczka, Jesienina czy Szymborskiej wwiercały się w ucho wraz z ciężkimi, nudnawymi dźwiękami instrumentów. Nie na ten wieczór. Choć nie wiem, czy na jakikolwiek. Może taki zimowy, gdzieś na odludziu, w chacie w stylu tej z "Antychrysta“ Larsa von Triera. Tam dopełniałaby napięcie i lęk.
Następnego dnia, podczas koncertu Dziki Jazz, Rafał Gorzycki na perkusji, Aleksander Kamiński - saksofonista altowy i sopranowy, Kamil Pater na gitarze i Paweł Urowski - kontrabasista, którzy przygotowują się do nagrania płyty o tym samym tytule, dowiedli, że ów krążek mogą spokojnie nagrywać. Było dziko, głośno i tak jak w Mózgu powinno być zawsze - spontanicznie i twórczo.
I tym samym rozpoczęliśmy kanikułę. Nie była najgorsza ta wiosna, jeśli chodzi o kulturę w mieście. Teatr trochę zawiódł "Trzy siostry“ nieudane, "Czajka" odwołana, no zobaczymy, co "Płatonow" "przyniesie". Wydawałoby, że skoro "Czajkę" robi Rubin, to spektakl się uda, a nawet jeśli nie będzie arcydziełem, to na pewno wniesie do teatru kilka nowinek i elementów, o których podyskutowalibyśmy sobie chętnie. Słyszałam, że np. w spektaklu miały grać... kozy.
A tu klops - "Czajki" nie ma w tym sezonie. Także nie ma gwarancji, że jak Maja Kleczewska to "Płatonow" nas powali. Że się w ogóle odbędzie! Nie, no myślę, że wszystko będzie w porządku i 4 lipca ruszymy na premierę. W operze festiwal się udał, "Napój miłosny" pozbierał pozytywne recenzje. W filharmonii, m.in. zobaczyliśmy i usłyszeliśmy Piotra Anderszewskiego, który w marcowym koncercie wystąpił w podwójnej roli - jako dyrygent i jako pianista.
Wczoraj w Operze Nova zaśpiewała Stefania Toczyska, przy akompaniamencie Kevina Kennera. Zaśpiewała cykl pieśni Schumanna "Miłość i życie kobiety". Kenner wspominał, że te opowieści dotyczą również mężczyzn. Że miłość, nadzieja, smutek i rozpacz spotyka każdego. My teraz czujemy ogromny smutek i pustkę. Ale ja czuję też radość, że Pawła znałam i kochałam. Że miałam takiego przyjaciela. Do zobaczenia...