Przejeżdżający przez Ryńsk policjant na motocyklu zauważył, że na tylnej kanapie skody felicji jest prawdziwy tłok. Siedziała tam piątka dzieci, a żadne z nich nie jechało w foteliku.
Funkcjonariusz postanowił zatrzymać auto. Ruszył za skodą i sygnałami nakazywał zjazd na pobocze. Kierowca skody jednak nie reagował. Zatrzymał się dopiero po około 1,5 kilometra, kiedy wjechał w polną drogę.
Szybko okazało się, dlaczego 51-letni mężczyzna nie chciał zatrzymać auta. Miał w organizmie 1,5 promila alkoholu. W dodatku nie miał prawa jazdy, bo wcześniej sąd odebrał mu je za jazdę pod wpływem alkoholu.
Dzieci na tylnej kanapie było aż pięcioro! Najmłodsze to 9-miesięczne niemowlę, najstarsze to 13-latka.
- Żadne dziecko nie siedziało w specjalnym foteliku, najstarsze nie było przypięte pasami - mówi st. post. Michał Głębocki, p.o. rzecznika policji w Wąbrzeźnie.
Jako pasażerka jechała żona 51-latka. Też ma prawo jazdy. Dlaczego pozwoliła na to, aby za kierownicę usiadł pijany mąż? I wiózł piątkę dzieci? - Nawet nie próbowała się tłumaczyć - mówi rzecznik Głębocki.
Zatrzymany 51-latek odpowie za:
- prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu,
- złamanie zakazu sądowego prowadzenia pojazdów mechanicznych,
- niezatrzymanie się do kontroli drogowej,
- przewożenie dzieci bez fotelików,
- jazdę bez zapiętych pasów,
- przewożenie zbyt dużej liczby pasażerów.
Za te przestępstwa i wykroczenia rozliczy go sąd. Mężczyzna może trafić do więzienia.
Jak mówią wąbrzescy policjanci, kobieta, która pozwoliła, aby pijany mąż prowadził auto, nie poniesie odpowiedzialności karnej.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje