Obaj panowie umówili się więc na skrzyżowaniu ul. Jesiennej i Spokojnej, żeby "sobie wyjaśnić, jak do tego doszło". Ale młodszy z nich zabrał ze sobą kompanów. - 21-latek, który był z nim umówiony, widząc co się dzieje, wycofał się i zaczął uciekać - mówi podinsp. Wioletta Dąbrowska, rzecznik prasowa toruńskiej policji. - 20-latek wyciągnął maczetę i biegł za nim. Nie zdołał go jednak dogonić.
Ale to nie powstrzymało zdenerwowanego torunianina. 20-latek wrócił na skrzyżowanie. Tam zauważył innego mężczyznę i wyładował na nim złość. - Skopał go i bił po głowie - podaje rzeczniczka policji.
Przeczytaj również: Machali 15-latkowi tasakiem nad głową. Sąd uznał, że wystarczy dać im tylko dozór policyjny
Na pomoc bitemu ruszyli jego znajomi. Próbowali odciągnąć napastnika, ale bezskutecznie. Skończyło się na tym, że jeden z pomagających, 23-latek, oberwał maczetą w dłoń. Uderzenie było na tyle silne, że 23-latek trafił do szpitala.
Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, zatrzymali napastnika. Mężczyzna był pijany, miał ponad promil alkoholu w organizmie. Trafił do policyjnej celi, czeka na prokuratorskie zarzuty.
To nie pierwszy przypadek, gdy bandyci biegają po mieście z maczetami. Nieco ponad miesiąc temu do jednego ze sklepów na Rubinkowie weszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich wymachując maczetą sterroryzował obsługę sklepu. Drugi w tym czasie wyjął z lodówki piwo. Potem obaj uciekli. Wpadli nieco ponad godzinę później, gdy wrócili pod sklep - sprzedawcy natychmiast wskazali ich strażnikom miejskim, którzy zatrzymali napastników. Starszy z nich - ten, który miał maczetę - został tymczasowo aresztowany, ciągle siedzi za kratami. Młodszy dwa razy w tygodniu musi meldować się na najbliższym komisariacie. Może im grozić do 3 lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »