Zgodnie z art. 195 konstytucji sędziowie TK „w sprawowaniu urzędu są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji”. W okresie zajmowania stanowiska nie mogą należeć do partii i prowadzić działalności publicznej. Słowem - powinni być niezależni od władzy.
Wiedza, doświadczenie, ale także klasa i nieposzlakowana opinia - z tym kojarzą się postaci jednej z najważniejszych instytucji prawa w państwie. Krystyna Pawłowicz, która przed wyborami nieco stępiła pazury i przestała „tłitować”, i tak jest pamiętana jako osoba wulgarna i gardząca konstytucją, której przecież jako sędzia TK teraz miałaby bronić.
Stanisław Piotrowicz został oceniony niedawno przez wyborców. Nie dostał się do Sejmu. Z kolei ponowne wystawienie na „świecznik” Antoniego Macierewicza, który do dziś nie przedstawił żadnych dowodów na „zamach smoleński”, za to wciąż upiera się, że był on faktem, można potraktować jako kpinę z wyborców.
Prof. Anna Siewierska-Chmaj, politolog z Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Tischnera nie ukrywa oburzenia tymi nominacjami.
- Nominacje PiS dla Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza do TK, podobnie zresztą jak wskazanie Antoniego Macierewicza przez prezydenta Andrzeja Dudę na marszałka seniora Sejmu są jak siarczysty policzek wymierzony przez Jarosława Kaczyńskiego polskiej kulturze politycznej - mówi prof. Siewierska-Chmaj. - Nie chcę popadać w histerię i głosić końca polskiej demokracji, ale z pewnością jest to świadomie wysłany sygnał pogardy i lekceważenia nie tylko dla całego środowiska sędziowskiego czy przeciwników politycznych, ale przede wszystkim dla sporej części polskiego społeczeństwa, która nie akceptuje pewnego poziomu uprawiania polityki, reprezentowanego przez tych działaczy PiS. Nawet jeśli tymi decyzjami personalnymi Jarosław Kaczyński umacnia sojusz z Radiem Maryja i środowiskami radykalnymi przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, to reelekcja Andrzeja Dudy nie jest warta tak ciężkiego grzechu pychy. Historia polityki pokazuje aż nazbyt jasno, że druga kadencja najczęściej jest kadencją ostatnią - pycha bowiem kroczy przed upadkiem. Wygląda na to, że także rząd PiS popełnia ten błąd i w swojej drugiej kadencji nie zamierza się liczyć ani z opinią publiczną, ani z kulturą polityczną. Pozostaje nadzieja, że będzie się musiał liczyć z zasadami demokracji i wynikami kolejnych wyborów parlamentarnych.
Robią tak, bo mogą
Konstytucjonaliści uważają, że nie doszłoby do takich kuriozalnych nominacji, gdyby odebrać posłom możliwość zgłaszania kandydatur. Zamiast tego o wyborze sędziów do TK decydowałoby niezależne gremium prawnicze, które wybierałoby najlepszych spośród siebie. Jednak za rządów PiS na pewno do tego nie dojdzie.
Paulina Matysiak (Razem), posłanka elektka, uważa, że PiS przyzwyczaił nas do tego, że ma w pogardzie instytucje państwa i często obsadza stanowiska ludźmi, których jedyną kompetencją jest agresywne atakowanie opozycji.
- Może to działało wobec KO, ale Lewica widzi wyraźnie, że PiS nie ma pomysłu ani woli rozwiązywania problemów - mówi posłanka. - Propozycja wyboru pani Pawłowicz, a tym bardziej pana Piotrowicza, którego przecież brutalnie zweryfikowały wybory w przyjaznym mu regionie, jest kpiną zarówno z samego urzędu Trybunału, jak i rozsądku. Jeśliby za Gombrowiczem zawołać do ściągnięcia masek, to tutaj zamiast nich, pojawiłyby się dość przerażające twarze wrogów konstytucji. Co do marszałka seniora Antoniego Macierewicza - naprawdę wolałabym, żeby zajął się czymś, co było jego pasją - może językiem keczua? Całe działanie PiS-u to takie pokazanie - co nam zrobicie? Nic nam nie zrobicie!
Prof. Lech Witkowski, filozof i pedagog z Akademii Pomorskiej w Słupsku uważa, że „sprawa Pawłowicz i Piotrowicza” to dalsza degradacja i podporządkowanie partyjnemu sterowaniu TK, kiedyś znaczącego organu porządku konstytucyjnego.
Jak królik z kapelusza
- Już nawet nie wiadomo, kto nie mógłby być w TK - mówi prof. Witkowski. - To całkowity upadek funkcji i autorytetu. W sprawie nominacji marszałka seniora to najwidoczniej cyniczny i podły chwyt wyborczy, zorientowany na zakopywanie toporów wojennych z czasu, gdy Macierewicz był ministrem obrony i z prezydentem był na przysłowiowe noże. Andrzej Duda skalkulował, albo mu podpowiedziano, lub nakazano taki gest dla zintegrowania elektoratu PiS-u przed wyborami prezydenckimi. Stąd wzajemne pretensje za weta, za przypisywanie Macierewiczowi „ubeckich metod”, za blokowanie nominacji generalskich i lekceważenie roli prezydenta jako zwierzchnika sił zbrojnych- mają iść w kąt. Najwidoczniej znowu zadziałał mechanizm interesownego wyjmowania Macierewicza jak królika z kapelusza.
Prof. Witkowski jest przekonany, że nominowani, jeśli przyjmą nowe role, nadużyją ich.
- I konieczne będą protesty opozycji, już na samym początku kadencji - dodaje. - W końcu to jest prowokacja i grożą dalsze, gdy królik da głos.
