- Zachował się pan jak prawdziwy kapitan i poprowadził zespół do wygranej.
- Na razie opaska mnie nie parzy...
- We Wrocławiu mówił pan, że to pierwszy gol w ekstraklasie po trzech latach. A dwa gole to kiedy strzelił pan ostatnio?
- Nie grzebmy w trupach (śmiech). Na poważnie, to chyba dwie bramki w ekstraklasie strzeliłem Lechowi Poznań w 2006 roku.
- A spodziewał się pan, że tak łatwo zdobędzie obie bramki?
- To jest gra błędów. Wykorzystałem te prezenty, które dostałem i się cieszę. Jeszcze bardziej jestem zadowolony ze zwycięstwa i naszej passy.
- Myślał pan, że to się tak szybko powtórzy? Rozpoczynacie drugą połowę, a bramkarz rywali daje panu piłkę na tacy.
- Akurat tak się złożyło, że ich ostro "pressowaliśmy" i bramkarz wybił piłkę prosto pod moje nogi. Szczęściu trzeba pomóc i my to robiliśmy. Wcześniej przegrywaliśmy pechowo spotkania. Teraz zły los się od nas odwrócił i uśmiechnął się do nas, dlatego teraz możemy się cieszyć z punktów, które zdobywamy.
Przeczytaj także: Wahan Geworgian strzelec dwóch goli w meczu Zawisza - Legia dla pomorska.pl [wideo]
- Jak ta wielka Legia wyglądała z perspektywy boiska? Z trybun odnosiło się wrażenie, że ją zdominowaliście.
- To na pewno jest niezwykle groźny zespół i ani na chwilę nie można się zdrzemnąć, bo potrafią "rozklepać" każdą drużynę szybkim rozegraniem. Jako cały zespół stanęliśmy na wysokości zadania. Była walka do ostatniego gwizdka i za to spotkała nas zasłużona nagroda w postaci 3 punktów.
- Mówił pan "nie grzebmy w trupach", ale ostatnie zwycięstwo Zawisza nad Legią odniósł 35 lat temu. Dokonaliście, jako zespół, historycznego wyczynu, bo pokonaliście warszawian jako pierwsi różnicą dwóch goli.
- Cieszymy się, że piszemy nową historię w Bydgoszczy.
- Czy teraz wszyscy powinni się bać Zawiszy. Jako jedyni w ekstraklasie macie na rozkładzie Legię, Wisłę i Śląsk czyli trzech mistrzów?
- Bać się na nie trzeba, ale należy się z nami liczyć i nas szanować. Jesteśmy na dobrej drodze. Coraz lepiej gramy, coraz lepiej wszystko funkcjonuje piłkarsko. Wcześniej było dobrze, tylko pechowo były przegrane lub remisy. Teraz gramy taką wyrafinowaną piłkę, typowo ekstraklasową już i z tego trzeba się cieszyć.