Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pitulski - Pezda: Fantastyczna dwójka

Karina Bonowicz
Mateusz i Marcin jeszcze nie są pewni, czy na takie hobby (fantastyka) da się podrywać dziewczyny, ale coraz więcej babek się tym interesuje
Mateusz i Marcin jeszcze nie są pewni, czy na takie hobby (fantastyka) da się podrywać dziewczyny, ale coraz więcej babek się tym interesuje Fot. autorka
Duet Pitulski - Pezda jest organizatorem najbardziej prestiżowej imprezy fantasy w całym województwie.

Zamiast, jak większość rówieśników, spędzać czas przed komputerem, oderwali się od niego i namówili wszystkich fanów fantasy, żeby spędzili Toruńskie Popołudnie z Fantastyką.

Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy kolega z podstawówki zabrał Matusza Pitulskiego na rozgrywkę RPG (ang. role-playing game, czyli gra fabularna - przyp. red.)

- Kiedy zobaczyłem, jak to wygląda, zrobiłem, jak większość pewnie osób, wielkie oczy - wspomina Mateusz. - To nie było zwykłe siedzenie przed komputerem i granie. Klasyczna gra fabularna ma swojego mistrza gry, ktory odgrywa rolę autora scenariusza i głównego reżysera. Gracze z kolei są kimś w rodzaju aktorów pierwszoplanowych, którzy nie znają jednak scenariusza, więc muszą sobie radzić z różnymi niespodziewanymi sytuacjami. Na początku nie miałem pojęcia, o co chodzi, ale po spędzeniu jednego popołudnia z grą poszedłem do Empiku i kupiłem ją sobie razem z podręcznikiem, który zacząłem namiętnie czytać.

Już w gimnazjum
Przygoda Mateusza z fantastyką zaczęła się jednak znacznie wcześniej, bo już w gimnazjum. Było to nietypowe jak na gimnazjalistę spotkanie, bo zanim sięgnął po gry komputerowe, zapoznał się z literaturą fantasy.

- Zacząłem od klasyki - opowiada Mateusz. - "Władca pierścieni", "Wiedźmin", a potem zapoznałem się ze wszystkimi współczesnymi polskimi autorami, bo okazało się, że polska fantastyka jest na bardzo wysokim poziomie.
- "Wiedźmin" to tak dobra książka, że wykorzystałem ją nawet na maturze próbnej - śmieje się.

Marcin Pezda też zaczynał swoją przygodę z fantasy od literatury, a dokładnie od poznania przygód Harry'ego Pottera.
- Nie pamiętam dokładnie, kiedy i jak się to moje hobby zaczęło - przyznaje. - Po prostu pewnego dnia zauważyłem, że uległem fantastyce.
- Zaczęło się ode mnie - wchodzi mu w słowo Mateusz. - Taki już jestem. Zarażam swoim hobby wszystkich dokoła. Także sąsiada i mamę, która czasami ze mną gra. Trzeba jednak przyznać, że to pochłania dużo czasu, a nie każdy ma na to ochotę.
Mateusz przyznaje jednak, że hobby nie przeszkadza mu w nauce.
- Jak na razie zdaję ze średnią 4.0, więc chyba da się pogodzić - śmieje się.
Oprócz organizowania konwentów fanów fantastyki Mateusz sam tworzy gry. Postawił jednak nie na RPG, ale na gry karciane i planszowe.
- Jestem autorem gry "Konkurencja", która nie jest związana z fantastyką, ale z zakupami, a to temat na czasie - opowiada Mateusz. - Moja druga gra "Mech wars" dotyczy walk robotów i związana jest z fantastyką.

Co w niej jest?
Co takiego jest w fantastyce, że ma ona tak wielu wielbicieli?
- Fantastyka to nie tylko literatura, ale też film, gry - wyjaśnia Mateusz. - To takie hobby, które pozwala wiele z siebie dać, a jednocześnie wykreować zupełnie inny świat. Bardzo mi się to podoba. To zupełnie coś innego niż oglądanie filmu i wcinanie chipsów. O filmie zaraz się zapomina, a RPG pozwalają cały czas być kreatywnym.

Marcin jest podobnego zdania. Według niego literatura fantasy wciąga każdego, kto choć raz po nią sięgnie. A krąg fascynatów wciąż się rozszerza. Skąd wziął się pomysł zlotów fanów fantastyki. Kto wpadł na niego pierwszy?
- Pomysł wziął się ode mnie - mówi Mateusz. - Byłem na kilku takich imprezach, m.in. w Poznaniu i bardzo mi się to podobało. Nie zastanawiałem się, tylko postanowiłem coś takiego zorganizować w Toruniu.
Tak narodziły się Toruńskie Popołudnia z Fantastyką. Pierwsza edycja ruszyła w 2006 r. Zorganizował ją Mateusz i Dominika Kowalska.
- Zorganizowaliśmy wszystko od "a" do "z" sami - wspomina Mateusz. - Znaleźliśmy sponsorów, lokal, i ustaliliśmy program. Pierwszą edycję było łatwo zrobić, bo nikt tu nie wiedział, jak to ma wyglądać. Im dalej, tym trudniej, bo chcemy być coraz lepsi. Stawiamy sobie coraz wyżej poprzeczkę.

Dzień z fantastyką
Dwie ostatnie edycje organizowali już w trójkę, razem z Marcinem. Konwent trwa zwykle od rana do wieczora i popołudnie z fantastyką zamienia się w dzień z fantastyką.
- Nazwa jest rzeczywiście niefortunna - przyznaje Mateusz. - Chcemy w przyszłości zrobić dwudniową edycję, razem z noclegiem.
Jak wygląda dzień z fantastyką?
- Uczestnik płaci 8 zł, wchodzi i ma do wyboru do koloru atrakcji - opowiada Marcin. - Wszystko rozpisane jest godzinowo i w zależności od tego kto, jaką gałęzią fantastyki się interesuje, może odwiedzić jedną z sal. W jednej jest prelekcja poświęcona fantastyce, w drugiej można odbyć sesję RPG, a w jeszcze innej zagrać w planszówkę.

Tę edycję uświetnił znany polski autor polskiej fantastyki - Andrzej Pilipiuk. Trudno było go pozyskać?
- Zadziałał urok koleżanki Dominiki - śmieje się Mateusz. - I dobrze, bo Pilipiuk uświetnił nasz konwent. Wiele osób odwiedziło nas specjalnie dla niego.
Gwiazda polskiej fantastyki to nie lada gratka i nie lada wydatek. Czy Pilipiuk był bardzo kosztowny?
- Kosztował tyle, co przejazd z Krakowa - śmieje się Marcin. - Mieliśmy dużo szczęścia, bo ma rodzinę w Toruniu, więc miał się gdzie zatrzymać.
Poza tym pisarze fatnastyczni są po prostu fantastyczni - dodaje Mateusz. - Wiedzą, że organizacja tego typu imprez to nie bajka.

Kiedy można spodziewać się kolejnej edycji?
- Pilipiukowi bardzo się podobało na naszym konwencie i pytał, czy zaprosimy go za rok - mówi Mateusz. - A my nie wiemy, kiedy będzie następny konwent, bo przed nami matura. Może już w tym roku uda nam się zorganizować kolejną edycję, ale nic nie obiecujemy. Mamy jednak chrapkę na małżeństwo fantastyczne: Marię Lidię Kossakowską i Jarosława Grzędowicza.

Fantastyczne małżeństwa
Czy fanom fantastyki grozi wyrośnięcie z tego hobby?
- Dużo fanów to "wierzący niepraktykujący" - żartuje Mateusz. - Siedzą zamknięci w domach i grają zamiast przychodzić na konwenty. A stara gwardia fanów kończy studia, zakłada rodziny i ma coraz mniej czasu na to hobby.
Fani fantastyki to bardzo specyficzna grupa osób. Czy takie hobby sprzyja zawieraniu znajomości damsko-męskich?
- Czy da się poderwać dziewczynę na takie hobby? - zastanawia się Mateusz. - Oj, chyba nie.
- Może można... - mówi nieśmiało Marcin.
- Nie przetestowałem, więc mówię za siebie - śmieje się Mateusz. - Ale chyba się da, sądząc po coraz większej liczbie dziewczyn na konwentach. Poza tym mamy do czynienia z fantastycznymi małżeństwami, czego przykładem Kossakowska i Grzędowicz.
Na razie jednak chłopcom nie w głowie amory, bo muszą dzielnie godzić naukę z fantastycznym hobby.
- Po maturze ostatecznie się okaże, czy nasze hobby bardziej pomaga czy przeszkadza w życiu - śmieje się Mateusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska