https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Płacą frycowe, bo pomogli ludziom

Adrianna Ośmiałowska
Burmistrz Marek Błaszkiewicz: -  Wojewoda zapewnił nas, że zajmie się  naprawieniem błędów formalnych w  decyzji, ale póki co nie widzi podstaw do  jej zmiany.
Burmistrz Marek Błaszkiewicz: - Wojewoda zapewnił nas, że zajmie się naprawieniem błędów formalnych w decyzji, ale póki co nie widzi podstaw do jej zmiany. archiwum
Od pięciu lat kolejne władze Rypina walczą z kolejnymi wojewodami o 355 tys. zł i odsetki. Jak dotąd, bez skutku.

W 2002 roku do miejskiej kasy nie spłynęła część pieniędzy na wypłatę dodatków mieszkaniowych - blisko 356 tys. zł. Ówczesny burmistrz Stefan Borowski pokrył brakującą kwotę z budżetu - by móc wypłacić dodatki potrzebującym mieszkańcom - a potem wystąpił do wojewody o uzupełnienie środków wydanych z kasy. Te pieniądze zostały oddane. A potem okazało się, że jest to prawnie niewłaściwe.

Rok później Urząd Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy stwierdził, że magistrat musi zwrócić dotację celową. Miasto odwoływało się i do UKS w Bydgoszczy, i do tamtejszej Izby Skarbowej. Bezskutecznie. W listopadzie 2003 r., z powodu braku podstaw do umorzenia należności, zablokowano konta miasta, wstrzymano wynagrodzenia. Została też zajęta hipoteka Miejskiego Domu Kultury. Już wtedy kwota zadłużenia wzrosła do 482 tys. zł.

Decyzją z 30 czerwca 2004 r. naczelnik Urzędu Skarbowego w Rypinie zgodził się na rozłożenie zobowiązania na dwanaście rat. Do wcześniejszych kosztów doszło więc 14 tys. zł opłaty prolongacyjnej. Zatem z 426 tys. zł w 2003 r. "zrobiło się" 527 tys. zł. Urząd miejski wszystko zapłacił.

W wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy z 1 czerwca 2004 r., stwierdzono, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, z przyznanej dotacji celowej na dany rok można sfinansować tylko te wydatki, które są związane z rokiem, na który dotacja została udzielona. Ratusz zaskarżył wyrok do NSA w Warszawie. Blisko rok później orzekł on o kasacji (wszystkie należności wobec fiskusa były wtedy już uregulowane - red.). Okazało się bowiem, że dyrektor UKS w Bydgoszczy w ogóle nie był uprawniony do wydania decyzji o zwrocie dotacji. Zgodnie z interpretacją resortu finansów, mógł się o to ubiegać jedynie wojewoda. Więc UKS do wojewody przesłał kasację.

W tym samym czasie fiskus oddał miastu pobrane ponad pół miliona złotych, wraz z odsetkami.

Od października ub. r. wojewoda znów rozpoczął walkę o zwrot feralnej dotacji. Poprzedni burmistrz Krzysztof Maciejewski odwołał się od jego decyzji do resortu budownictwa. Argumentował, że gmina nie pobrała dotacji w nadmiernej wysokości i że pieniądze zostały w całości przeznaczone na dodatki mieszkaniowe. Ministerstwo budownictwa przekazało sprawę do kolegów z resortu finansów. Tu z kolei uchylono decyzję wojewody ze względu na błędy formalne, m.in. niewykazanie w postępowaniu administracyjnym i w przedłożonych dokumentach, że kwota 355 tys. zł stanowi nadmiernie pobraną dotację, brak uzasadnienia praktycznego i faktycznego decyzji.

9 lutego burmistrz Marek Błaszkiewicz i przedstawiciele PiS Teresa Siatkowska, radny Dariusz Kędzierski oraz Adam Witkowski spotkali się z wojewodą Zbigniewem Hoffmannem, by porozmawiać o sprawie.

- Wojewoda zapewnił nas, że zajmie się naprawieniem błędów formalnych w decyzji, ale póki co nie widzi podstaw do jej zmiany - informuje Błaszkiewicz. - Liczymy na to, że jeszcze raz merytorycznie przyjrzy się sprawie i oceni, że władze miasta zachowały się właściwie w stosunku do potrzebujących mieszkańców, wypłacając im w terminie dodatki.

Do tematu wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska