Odeszła od męża (-Latami mnie zdradzał), _do innego, który dał jej miłość i szczęście. Córki zabrała. Teraz dziewczynki są z tatą. Matki nie chcą znać. - Czy karzą mnie za to, że zostawiłam ich ojca? - pyta Marta, a jej oczy - znowu - pełne są łez.
Kto kocha, ten ma
O Januszu, szczęśliwym ojcu, któremu sąd przyznał opiekę nad córkami, pisałam kilka miesięcy temu, w artykule "Kto kocha, ten ma". - _Tym tekstem chciał mi dokopać. Udało mu się. Traktował mnie jak szarą gęś. Nie raz słyszałam, że moje miejsce jest przy miotle i szmacie. Tymczasem to ja odeszłam od niego. Cierpi jego ambicja i męska duma, dlatego się na mnie odgrywa - twierdzi była żona.
Janusz sam do mnie zadzwonił. - Niecodziennie sąd przyznaje racje mężczyźnie. Mnie się udało. Trafiłem na dobrą sędzinę, a przede wszystkim miałem mocne argumenty. W odróżnieniu od byłej żony chciałem opiekować się dziewczynkami. Jej nie zależało. Sprzedała mi je za dwie działki i biżuterię - _przekonywał.
Marta nie podważa decyzji sądu. Kłamstwem natomiast określa informacje o przehandlowaniu dzieci. - _Wszystko przelicza na pieniądze. Uczucia także. Świadomie zgodziłam się, żeby córki były z nim. Wiedziałam, że będzie im lepiej. Po rozpadzie naszego małżeństwa na nowo układałam sobie życie. Było mi ciężko. Nie chciałam, żeby one cierpiały. Mówiłam, że gdy tylko stanę na nogi, zabiorę je do siebie. Pod tym warunkiem przystałam na taki układ. Popełniłam wielki błąd.
Aśka i Jola chciały być z ojcem. - Mnie to nie dziwi, przecież powtarzał im: "Tu jest wasz dom, szkoła, kościół, tu macie koleżanki. Mama też tu wróci".
Jest bez grzechu
Na pierwsze dziecko czekali 5 lat. Urodziła się Asia. Po dwóch latach Jola. W dziewiątą rocznicę ślubu Marta postanowiła odejść. - Wtedy po raz pierwszy dowiedziałam się, że mnie zdradza.
Janusz: - To co powiedziałem o byłej żonie jest prawdą. Sprzedała mi dzieci za działkę i złoto. O kochankach też pani pewnie mówiła. Znam te historie. Całe życie mi je wmawiała. A zresztą, niech rzuci kamieniem ten, kto jest bez grzechu...
Marta mówi, że odchodziła od Janusza kilka razy. - Straszył, że popełni samobójstwo, histeryzował. Łamałam się, dawałam nabrać, bo miękka jestem. Kiedy podjęłam ostatnią próbę, nic nie powiedziałam. Różnymi sposobami chciał mnie nakłonić do powrotu. Pisał listy, w których zapewniał, że mnie kocha. Jeden nawet krwią podpisał.
Janusz najpierw zaprzecza, ale zaraz się usprawiedliwia. - W chwilach emocji różne rzeczy się robi. A już szczególnie dla dzieci.
Marta: - Tylko że on pisał: wróć dla ludzi, czyli dla sąsiadów i znajomych, a nie do dzieci. Pozer taki.
Wiesz, jak to boli
W listach prosił byłą żonę, by nie odsuwała go od dzieci, bo: "Przecież wiesz, jak to boli, gdy ich nie ma choć jeden dzień".
- No właśnie, jak to boli - Marta powtarza słowa byłego męża i znowu płacze.
Ostatni raz była z dziewczynkami w lipcu ubiegłego roku. Spędziła z nimi miesiąc wakacji. Wyjechały szczęśliwe i...
- Wróciły do domu i powiedziały, że już więcej nie pojadą do matki. Starsza córka dowiedziała się od kogoś, że ma prawo odmówić matce i postawić na swoim - utrzymuje Janusz.
Inna wersją słyszę od Marty i jej męża Łukasza. - Nasze stosunki były zbyt dobre, aby on mógł je zaakceptować. Widział, że dzieci trochę się od niego oddalają. Nie wiem, co zrobił, ale na pewno zohydził nas w ich oczach. W przeciwnym razie nadal by były z nami.
Nic nam nie daje
Matka ciągle miała nadzieję, że to się zmieni. Nie poddawała się. Przyjeżdżała, dzwoniła i pytała: - Jak to możliwe, że nagle przestałyście mnie kochać. Tak z dnia na dzień?
Wtedy usłyszała: - No widzisz, tak się stało.
Pytała dalej: - Czy można sobie zaplanować, że się kogoś od jutra nie kocha?
- Chyba można - odpowiedziała starsza córka.
Marta ma stale przed oczami ten obraz: Asia stoi na schodach, a po policzkach płyną jej łzy. - Córciu, czy ty mnie już nie kochasz? - pyta.
- Już cię nie kocham.
Matka: - Ona nie mówi tego, co czuje.
Nie dowiedziała się, dlaczego dziewczynki odrzuciły ją i jej miłość. - Mama bardzo się zmieniła. Zrobiła się jakaś dziwna. I nic nam nie daje. Poza tym jest z nią ten facet. On mnie szarpał, gdy wylałam sok. Nie jest moim ojcem. Nie ma prawa. Od tego są rodzice, ale taty tam nie było, a mama nie reagowała. Bez niej jest nam bardzo dobrze - twierdzi starsza córka.
Matka zapewnia, że nieba by im przychyliła, ale nie zarabia tyle, żeby mogła spełniać każdą zachciankę. - Były mąż tak potrafi. U niego mają wszystko i robią, co chcą, u mnie czeka ich tylko szarość dnia.
Obcą pokochały
Dziewczynki mają żal do matki, że odeszła od ojca. - Mogła nas wtajemniczyć w swoje plany, zapytać - mówi Aśka. Co wówczas doradziłaby matce? - Że może sobie iść, a nas ma zostawić z tatą.
Marta wini siebie za to, że tak postąpiła, ale... - Nie mogłam pisnąć słówka. Wygadałby ojcu, a ja już nie miałam siły dłużej znosić takiego upokorzenia.
Janusz zapewnia, że nie ingeruje w decyzje córek. - Tak postanowiły, to tak będzie. Nie są już dziećmi. Starsza ma 13 lat, młodsza 11. Niczego im nie zabraniam, do niczego nie nakłaniam.
Dziewczynki mają doskonały kontakt z panią, z którą on teraz się spotyka. - Pokochały obcą kobietę. Dobrze się rozumieją. Wiele rzeczy potrafi im wytłumaczyć - _zapewnia ojciec.
Tylko Marta nie umie znaleźć żadnego wytłumaczenia. Od miesięcy słyszy te same słowa: "Nie przyjeżdżaj po nas, bo my cię nie kochamy". - _Specjalnie tak mówią, chcą mnie zranić.
Chcesz mój stanik?
Od Joli usłyszała, że ma sobie urodzić dziecko. Dziewczynka twierdzi, że było inaczej. - To ona powiedziała, że nas już nie lubi, i że zrobi sobie nowe dziecko - _twierdzi młodsza córka. Asia, choć wcześniej w ogóle nie mówiła o pieniądzach, teraz wypytuje matkę o majątek. - Byłam przerażona słysząc: "Oddaj nam za działki, oddaj meble, oddaj to, oddaj tamto. Nie wytrzymałam i krzyknęłam: - I co ty jeszcze chcesz - mój stanik, moje majtki!
Nie ma jednak pretensji do córek. - _To ojciec tak na nie wpływa, tak nimi manipuluje. One żyją jego życiem. A gdzie ich dziecięcy świat? - pyta Marta.
We wrześniu wniosła do sądu pozew o ustalenie kontaktów z dziećmi. W listopadzie kolejny - o kontakty tymczasowe. Nie ma żadnej odpowiedzi. Była u adwokata.
- Doradził, bym nie rozpoczynała sądowej wojny o dzieci, bo zniszczę sobie zdrowie, a byłemu mężowi nie dowiodę, że jest złym ojcem.
- Chyba że ucieknę się do kłamstwa albo podstawię fałszywych świadków. Nie, tego nie zrobię - _zapewnia Marta.
Łukasz: - _Obawiam się, że sąd ani policja już nam nie pomogą. One wyjdą na korytarz i powiedzą. "My cię nie chcemy, po co przyjeżdżasz." Jak można to wytrzymać?
Machały do niego ręką
Przywieźli kasety wideo. Żeby pokazać, że dziewczynki były szczęśliwe, kiedy były u nich. - Dlaczego teraz mówią: "Nie przyjedziemy do ciebie, bo ty jesteś z tym obcym facetem". Niedawno nazywały go wujkiem, nie stroniły od jego towarzystwa. To widać na filmie. Czy macha się do kogoś przyjaźnie ręką, gdy się go nie lubi? - zastanawia się matka.
Ostatnia Wielkanoc 2001 r. była dla Marty szczęśliwa. - Córki przyjechały w Niedzielę Palmową. Oklejałyśmy wydmuszki muliną. Wyszły bardzo ładne pisanki. Zabrały je do domu a za tydzień, przywiozły inne, zrobione przez siebie. Szczególnie mnie to ucieszyło, bo to dowód, że o mnie myślały. Minął rok, a ja dla nich już nie istnieję. Mnie po prostu nie ma.
Imiona osób występujących w tekście zostały zmienione.
Płacz, mamo, płacz
Hanka Sowińska
Zadręczy się, zamęczy pytaniem, dlaczego córki przestały ją kochać?