V Grudziądzka Gala Światła i Energii wieczór pierwszy Planeta Lem
Trochę bajka dla dzieci, trochę przypowieść dla dorosłych

Spektakl z humorem przestrzega ludzi przed iluzorycznym dobrobytem. Było, jak na innej planecie
(fot. Maryla Rzeszut)
Główną rolę gra obraz i ruch sceniczny, bo słów Lema w spektaklu niewiele. Jeśli już płyną z ekranu, ustawiają akcję, objaśniają sytuację. Ogromna, aluminiowa konstrukcja robi wrażenie. Sprytnie zostało pomyślane podnoszenie jednego z bohaterów na wysokość 8 m. Ekran, do którego jest przymocowany aktor, kręci się i unosi w górę, wypychany za pomocą... wózka widłowego (niewidocznego), ustawionego w "bazie". Furturystyczną przestrzeń budują też efekty stworzone poprzez elektronikę, a realizator - Filip Maksymiuk dwoił się i troił, przy komputerze i innych urządzeniach, żeby wszystko "zagrało".
Dużo się dzieje, akcja wciąga najbardziej dzieci, które reagują spontanicznie, ale i dorośli z przyjemnością śledzą przebieg akcji.
Ujrzeliśmy świat przyszłości, w którym dominuje sztuczna inteligencja, a ludziom wydaje się, że żyją szczęśliwie. Do czasu. Pojawiają się bowiem problemy (niedostatek, puste miski i bunt).
Zwłaszcza wielkie postacie na szczudłach robią wrażenie, dźwięki "kosmosu", strzały, światła laserowe i inne, syczenie dymów i oparów sprawia, że na godzinę przenosimy się w inny wymiar.
Trochę bajka dla dzieci i dorosłych, trochę filozoficzna przypowieść o niepewności jutra, jako że rozwój cywilizacji nie uszczęśliwia ludzi.
Publiczności podobało się, tylko stojący z tyłu nie widzieli wszystkiego. To, co działo się wysoko, mógł obserwować każdy. Przydałyby się choćby nieduże trybunki, żeby publiczność mogła "tarasowo" usiąść i widzieć w pełnej krasie całe przedstawienie.
Zobacz także: Planeta nie z tej Ziemi stanęła przed teatrem! Odlot był o 20.00. Niecodzienne widowisko [zdjęcia]
Podbicie "kosmicznych" szczudeł wykonane z... opon motocykli żużlowych

Aktorzy chodzili na bardzo wysokich szczudłach, które miały na samym dole podkładki, wycięte z opon motocykli żużlowych.
(fot. Maryla Rzeszut)
- Idealny spektakl na prezentację od gołym niebem. Dobrze pomyślany, efektowny i niosący ważne treści. - uważa Elżbieta Rzeczkowska, która przyszła z córką, Ewą. - Nie wszystko widziałam, bo sceny, które rozgrywały się na samym dole, zasłaniali mi ludzie stojący przede mną. Niemniej wszystko, co w skali "makro", było z daleka widoczne i robiło wrażenie. Parking sprawdził się jako miejsce do wykreowania teatralnego widowiska, tylko mogły być jeszcze jakieś ławki czy trybuny, żeby wszyscy widzieli przedstawienie.
Po spektaklu dzieci robiły sobie zdjęcia na "łaziku", dorośli wymieniali wrażenia.
Scenografia ustawiana i montowana była już w czwartek, do godzin nocnych, a w piątek od godz. 13.00 do prawie 20.00. - Demontaż zajmie nam kilka godzin - mówił po spektaklu Filip Maksymiuk. - Bardzo nam się w Grudziądzu podobało. Była żywa interakcja publiczności, a nie wszędzie tak jest.
Filip Maksymiuk zdradził nam też, że kwadratowe "podkładki" pod szczudła, na których chodzili artyści, są wykonane z kawałków opon motocykli żużlowych. Dlaczego? Ponieważ dają stabilność, przyczepność do podłoża i nie ślizgają się.
Demontaż scenografii potrwał kilka godzin.
Pierwszy wieczór V Gali Światła i Energii za nami.
Mecenasem jest Grupa Energa.