Ostatnie dni pod względem temperatury rozpieszczały mieszkańców nie tylko naszego miasta. Wielu z nich zdecydowało się na wypoczynek na plaży nad jeziorem Czarne. Jednak to, co pozostaje na kąpielisku po innych użytkownikach sprawia, że wypoczynek na plaży wcale nie jest przyjemny.
W piasku możemy znaleźć dosłownie wszystko: papiery, butelki, resztki jedzenia, pampersy, a nawet osłonki od jajek. Nie każdy chyba zdaje sobie sprawę, że zaśmiecanie to wykroczenie, za które stróże prawa mogą nałożyć mandat.
Czytaj: Samochodem nad jezioro? Wjazd do lasu autem może nas słono kosztować
- Wysokość kary może wynieść od 50 do 500 zł - mówi Norbert Struciński, rzecznik włocławskiej Straży Miejskiej. - Każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie, w zależności od rodzaju wykroczenia. Inna kara jest dla osoby, która wyrzuci jeden papierek, inna dla takiej, która wyrzuca cały worek śmieci.
W miejscach zaśmieconych nikt nie chce wypoczywać. Ten problem szczególnie widać na dzikich plażach. To także spore niebezpieczeństwo. Rozkładające się odpady to ekologiczna bomba, a potłuczone butelki mogą nas pokaleczyć.
- Aby znaleźć miejsce na plaży czasem trzeba się długo naszukać - mówi pani Kasia, która regularnie odwiedza kąpielisko nad jeziorem Czarnym z dwójką dzieci. - Śmietnik, jaki tu zastajemy przeraża. Czasem kilkanaście minut szukamy miejsca, gdzie możemy się rozłożyć. A to nie jedyny problem, z jakim spotykają się wypoczywający na włocławskich plażach.
Problemem, zwłaszcza na dzikich plażach, są także kąpiące się zwierzęta, które nie są pod stałą opieką właściciela. Na terenie miejskich kąpielisk obowiązuje zakaz wprowadzania psów, w przypadku dzikich plaży jest już inaczej. W minioną sobotę pies pogryzł 13-letniego chłopca kąpiącego się nad jeziorem Czarnym. Chłopiec w wyniku pogryzienia trafił do szpitala, gdzie założono mu szwy na ramionach i przy kostkach.
Więcej w piątkowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »