- Jesteśmy winni innym firmom około 50 tys. zł, a pracownikom co najmniej jedną pensje - przyznaje Paweł Lewandowski - specjalista ds. administracji w firmie F-Tech, która jest jednym z podwykonawców zatrudnionych przy inwestycji Plaza Toruń. - Z kolei nasz zleceniodawca, Dynamic-Metal nam jest winien ok. 90 tys. zł. Dodaje, że w branży budowlanej zaległości płatnicze są normą, ale nie na taką skalę.
- Pracownicy tracą cierpliwość. Nie ma mowy o tym żeby teraz pracowali w weekendy, przecież muszą gdzieś dorobić, skoro od nas nie dostają wypłaty - tłumaczy Paweł Lewandowski.
Wielkie otwarcie
Budowa centrum handlowego miała pochłonąć ok. 80 mln euro - taką sumę podawała Plaza Centers, gdy ruszała inwestycja. Za te pieniądze na powierzchni 40 tys. metrów kwadratowych ma stanąć 140 sklepów, bowling, park dla dzieci, dyskoteka. Otwarcie centrum jest planowane na 14 listopada. Pojawiają się jednak głosy, że termin nie zostanie dotrzymany - grafik prac jest zbyt napięty, a na budowie ma panować chaos. - Zmiany zasad inwestycji między podwykonawcami i zatory finansowe mogą zablokować otwarcie toruńskiej Plazy - słyszymy od jednego z podwykonawców.
Przeczytaj: Plaza Center. W Warszawie protestowano przeciwko łamaniu praw toruńskich pracowników
Pracownicy i przedsiębiorcy zatrudnieni przy inwestycji wskazują na firmy Plaza Centers i Karmar (główny wykonawca) jako te, które nie wypłacają wynagrodzeń. Obie zaprzeczają. "Plaza Centers dokonuje terminowo wszystkich płatności. Zwróciliśmy się zarówno do generalnego wykonawcy, jak i innych podwykonawców zatrudnionych przez nas bezpośrednio. Otrzymaliśmy od nich potwierdzenia, że nie zalegają z płatnościami w stosunku do swoich pracowników. Możemy zapewnić, że będziemy nadal monitorowali tę sprawę" - czytamy w komunikacie, który otrzymaliśmy od Plaza Centers.
Jednak nie może udostępnić nam dokumentów potwierdzających czy jest tak w rzeczywistości.
Z kolei Karmar odpowiada nam: "Firma Plaza Centers wszystkie należności w stosunku do naszej firmy reguluje w uzgodnionych terminach. Nie jest również prawdą, jakoby Karmar S.A. zalegał z wypłatami dla pracowników i należnościami dla podwykonawców".
W spirali długu
Jacek Baranowicz, prezes zarządu Dynamic-Metal z Grębocina potwierdza, że otrzymuje należności od swojego zleceniodawcy, czyli firmy Karmar. Przyznaje, że zdarzały się opóźnienia, ale sprawa została wyjaśniona. Wczoraj powiedział "Pomorskiej", że właśnie czeka na pieniądze od Karmara. - Powinienem dostać je w tym tygodniu. Ale jeśli F-Tech nie dopełni formalności to im nie zapłacimy - mówi prezes. Wyjaśnia, że firma nie dostarcza protokołów odbioru, atestów i innych dokumentów.
Przeczytaj: Wmurowano kamień węgielny pod budowę Toruń Plaza
Szef F-Techu, Kamil Błażejczyk zaprzecza. - Dopełniamy wszelkich formalności. Współpracowaliśmy wcześniej z tą firmą i prace przebiegały sprawnie. Jego zdaniem tym razem Dynamic-Metal nie chce płacić wysokich kar, które może nałożyć Karmar za opóźnienia, więc stara się zrzucić winę na swojego podwykonawcę. Dodaje, że stara się o kredyt by załatać zaległości wobec pracowników.
