https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pleszew: Czekała na karetkę dobę i... zmarła

Zuzanna Musielak-Rybak
Decyzję o wyjeździe pleszewskiej karetki podejmuje kaliski dyspozytor
Decyzję o wyjeździe pleszewskiej karetki podejmuje kaliski dyspozytor archiwum
Pani Władysława od sobotniego popołudnia cierpiała z powodu silnego bólu brzucha. Karetka zabrała ją do szpitala dopiero następnego dnia po interwencji miejskiej radnej.

57-letnia pani Władysława od sobotniego popołudnia uskarżała się na silne bóle brzucha. Jej stan zaniepokoił mieszkające z nią dorosłe córki. Tym bardziej że mama od lat była osobą bardzo schorowaną. Cierpiała na cukrzycę, miała amputowaną nogę, a niedawno wszczepiono jej również stymulator serca.

Ponieważ mama czuła się coraz gorzej, kobiety wezwały karetkę. Odmówiono im jednak przyjazdu. Dyspozytor - jak wynika z relacji córek - tłumaczył zdenerwowanym kobietom, że do bólu brzucha pogotowie nie przyjeżdża.

One jednak nie dawały za wygraną. Wiedziały, że z ulicy Piaski - gdzie mieszkają - nie dadzą rady same przetransportować mamy do szpitala na drugi koniec miasta, a nie mają samochodu. - Dzwoniłyśmy wiele razy - podkreśla jedna z córek 57-latki.

Gdy rano okazało się, że stan ich mamy jest jeszcze gorszy, córki postanowiły zawieźć ją do lekarza taksówką. Taksówkarz, a zarazem przewodniczący osiedla Ryszard Jentek uznał jednak, że kobiety nie powinno przewozić się w tym stanie zwykłym samochodem. O interwencję poprosił osiedlową radną Renatę Garsztkę, która - jak sama przyznaje - stanowczo domagała się przyjazdu pogotowia i w końcu udało jej się „załatwić” karetkę . Było między godziną 17 a 18.

Wcześniej, jak tłumaczy wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Renata Garsztka, odbyła nieprzyjemną rozmowę z dyspozytorem, który zarzucał jej, że nie jest członkiem rodziny pacjentki.

- Podkreślałam, że chodzi o moich wyborców, że to mój obowiązek, żeby im pomóc - mówi. I choć zdecydowana postawa radnej poskutkowała, 57-latka przed przyjazdem karetki cierpiała prawie dobę. Niestety, serce pleszewianki nie wytrzymało. Pani Władysława zmarła w poniedziałek, a córki mają żal, że nikt nie chciał pomóc ich cierpiącej mamie.
W tej sprawie pleszewski szpital pomóc nie mógł. Nie ma już bowiem żadnego wpływu na obsługę telefonicznych zgłoszeń.

- Wdrożenie projektu centralizacji dyspozytorni medycznych przez wojewodę spowodowało, iż od 1 września 2015 roku w PCM przestała funkcjonować dyspozytornia, a wezwania pod numer alarmowy 999 lub 112 przyjmowane są przez dyspozytora scentralizowanej dyspozytorni w Kaliszu - wyjaśnia nam Ireneusz Praczyk z Pleszewskiego Centrum Medycznego.

Oznacza to, że każdy mieszkaniec powiatu, próbując wezwać karetkę, uzyska połączenie z tamtejszym dyspozytorem, który może zadysponować jeden z zespołów ratownictwa medycznego stacjonujących przy pleszewskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. - Jest to zatem decyzja dyspozytora z Kalisza i my nie mamy na nią wpływu - podkreśla Ireneusz Praczyk.

To informacja o tyle ważna, że dyspozytor pogotowia nie zna przecież naszej sytuacji. Dlatego powinniśmy przekazać mu jak najpełniejszą informację na temat tego, w jakim stanie jest pacjent, co mu dolega, na co choruje i jakie są możliwości jego transportu. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nierzadko dyspozytor stoi przed trudną decyzją - jeśli wyśle karetkę do nas, może się okazać, że zabraknie jej, gdy dojdzie do jakiegoś wypadku.

Rzecznik prasowy Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu Tomasz Stube tłumaczy, że w razie zastrzeżeń rodzina pacjenta zawsze może złożyć skargę bezpośrednio do wojewody. Ważne, by zawrzeć w niej nie tylko opis przypadku, ale także dokładną datę i godzinę zdarzenia - tak by sprawę można było odszukać i zbadać. Kobiety jak dotąd nie zdecydowały się na taką interwencję.

Komentarze 33

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

_aguś
Szpital w Pleszewie to nie jest miejsce w którym ludzi leczą, lecz czekają żeby ich wykończyć. Nie podejmują żadnego leczenia i nie wykonują żadnych badań, bo ich zdaniem wystarczy odczytać kartę pacjenta, stwierdzić, że dolega mu to co kilka lat wstecz. Następnie podają kroplówkę i czekają, aż "samo wyjdzie, no bo samo weszło". Nie wspomnę o pielęgniarkach i ich stosunku do pacjenta (chociaż zdarzają się wyjątki), zazwyczaj im starsza tym większa zołza. Reasumując: Jedna wielka banda i patologia...
X
X
Dyspozytornia jest w Kaliszu, a nie w Pleszewie... Proszę czytać ze zrozumieniem.
j
ja
moj brat tez walczyl o zycie bo go odeslali do domu!!!!!!! kto tam pracuje w tym pogotowiu masakra!!!!!
P
Poznaniak
Posadzić sk.......!
Próbowałem dwa razy już na 112 i mnie wyleczyli. To były dwa poważne zdarzenia.
L
Leon
Przy zapaleniu otrzewnej karetka i szybka pomoc jest niezbędna! Masz rację.
G
Gosc
Ja jestem po operacji aż strach gdy by coś sie zaczęło dziać a bólów brzucha może być bardzo wiele przyczyn a jesli ktoś dzwoni raz drugi trzeci to chyba nie dla żartów to jest wrecz wolanie o pomoc Kalisz powinien ponieść odpowiedzialność za swoj czyn nie może być tak przez zlekcewazenie luzie umierają jego obowiazkiem było wysłać karetke tym bardzoej ze byly problemy ze sercem i byl zabiek w tym kierunku przeprowadzony
:O
czy stan kobiety po amputacji, ze stymulatorem serca i cukrzycą, przy nagłym pogorszeniu stanu zdrowia, połączonego z bólem brzucha, nie jest stanem nagłym, zagrażajaącym życiu? Ja się nie znam, ale jeśli nie jest, to jaki jest? Życie pokazało, że to był taki stan. Ale ja się nie znam, córki też się pewnie nie znały, jak dyspozytor stwierdzić musiał.
K
Karola
W Kaliszu to samo dwa tygodnie temu miałam silny ból brzucha bylam w pracy.Dyspozytor stwierdził ze karetka do bólu brzucha nie przyjeżdża pa awanturze przez telefon nagle przyjechali i zabrali do szpitala.
D
Debile
Jest w kaliszu
j
ja
Proszę o rozwinięcie myśli na temat wskazań do wezwania pacjentki z powodu stymulatora serca.
Żeby nie było, oczywiście był tam błąd, jeśli nie wysłać karetkę to poinformować o funkcjonowaniu "pomocy doraźnej".
h
ha
Moją mamę z ostrym bólem brzucha zawieźli na najbliższy SOR dysponujący samochodem sąsiedzi (my samochodu nie mamy a w naszej miejscowości taksówek nie ma). Była to niedrożność jelit spowodowana zrostami po operacji (sprzed kilku lat). następnego dnia była operowana i tym sposobem uratowano jej życie.
Na karetki nie można liczyć. Chorego do pierwszego lepszego samochodu i do szpitala.
g
gość
Niestety w Polsce należy przeprowadzić edukacje społeczeństwa- do czego wzywa sie pogotowie. W naszym kraju jako w jednym z nielicznym pogotowie jeździ w większości przypadków jako taksówka która dowozi do szpitala. Pogotowie wzywamy w przypadku NAGŁEGO ZAGROŻENIA ŻYCIA i jeżeli dyspozytor mówi że trzeba samemu zgłosić się po pomoc, to znaczy, że tak trzeba zrobić a nie czekać kilkanaście godzin. Jeżeli chory nie jest w stanie sie poruszać samodzielnie to należy zgłosić wizyte domową u lekarza rodzinnego lub lekarza dyżurnego z Nocnej i świątecznej Opieki Lekarskiej.
R
Rozsądny
Kiedyś nie mogłem uwierzyc, że większość społeczeństwa ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem, ale to jednak prawda. Jak możecie ludzie krytykować w komentarzach szpital czy personel jak decyzję podejmuje dyspozytor z Kalisza. Jak zdecyduje, że nie wyśle karetki to w Pleszewie nie dowiedzą się nawet o zgłoszeniu :/
d
dsp
Co za nieodpowiedzielnosc personelu pogotowia.Koniecznie powinni sprobowac celi wieziennej.
l
lewak
czy tylko dotyczy krocza?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska