Deszczowa pogoda nie była przeszkodą dla tych, którzy w minioną sobotę zgromadzili się przy moście nad Wdą. Akcja była wspólnym przedsięwzięciem: referatu zarządzania kryzysowego i obrony cywilnej UM w Świeciu , OSP "Ratownik", straży miejskiej, straży rybackiej, harcerzy oraz przede wszystkim miłośników nurkowania zrzeszonych w różnych klubach.
Cel był prosty. Wydobyć na powierzchnię jak najwięcej śmieci na odcinku od mostu do ujścia Wdy do Wisły. Płetwonurkowie podzieleni na grupy, rywalizujące o to, która okaże się najbardziej skuteczna, penetrowali wodę, a dwoje harcerzy zbierało to, co leżało na brzegach. Za wolno posuwającymi się nurkami podążały łódki, w których odbierano kolejne, szybko zapełniające się, worki. Nie trudno domyślić się, że najczęściej wyciągano z wody: puszki, butelki i kawałki folii.
"Najciekawszymi" znaleziskami, mogącymi wprawić w osłupienie okazały się: telewizor oraz opony, w tym jedna od samochodu ciężarowego. W przypadku tej ostatniej, ze względu na rozmiar i wagę udało się tylko ułożyć w widocznym miejscu. - Żeby ją zabrać trzeba będzie inaczej się przygotować - tłumaczy Roman Witt, szef straży miejskiej w Świeciu. - Nie zmieściłaby się do samochodu przewidzianego w minioną sobotę do transportu śmieci.
W czynie społecznym
Wszystko co wydobyto przewieziono do urzędu, skąd worki zostaną zabrane na wysypisko.
- Wyraźnie widać, że w miejscach, gdzie jest łatwiejszy dostęp do wody, śmieci jest znacznie więcej - zauważa Witt. - Im bliżej ujścia, tym było ich mniej.
Podczas dwóch pierwszych akcji oczyszczano Wdę od Kozłowa do Przechowa. Dwie kolejne obejmowały odcinek rzeki od Przechowa do zamku.
- Warto zaznaczyć, że wszyscy robią to społecznie - podkreśla Roman Witt. - Uczestnicy otrzymują jedynie pamiątkową koszulkę oraz poczęstunek - bułkę i kiełbasę dla regeneracji sił.