
(fot. Fot. Bogumił Drogorób)
Z wysokiej skarpy widok na jezioro Płowęż. Obok starych zabudowań powstaje nowy obiekt, według pomysłu i założeń artysty.
- Szukałem możliwości w Warszawie, gdy byłem wykładowcą w Akademii Sztuk Pięknych. Myślałem o galerii autorskiej, ale zawiódł mnie człowiek, któremu zaufałem. Później próbowałem w Brodnicy, nie wyszło. Będąc niedawno w Stanach Zjednoczonych zauważyłem, że można zbudować coś nowoczesnego, wykorzystując starą technikę. Podpatrzyłem jak to wygląda w systemie amerykańskim, kanadyjskim, gdy chodzi o technologię, na i zacząłem budować u siebie, w Płowężu - opowiada artysta.
Sprzedał w Warszawie mieszkanie i wszystko wpakował w budowę - galerii, placówki edukacji plastycznej. Z myślą o ludziach młodych, zdolnych, czasami pokrzywdzonych przez los, wykolejonych, ale obdarzonych talentem.
- Nie wyznaczam granicy wieku, broń Boże. Pracuję z młodymi, ale też z uczniami - na przykład z grupą pan w Lipinkach - wśród których najmłodsza ma 65 lat. I mówię o nich dziewczęta, Bardzo się cieszą.
Buduje nie wyznaczając terminu, nie sięgając po fundusze unijne. Nie ma głowy, by konstruować biznes-plan, pisać wnioski, chodzić, zabiegać. Woli pełną niezależność. Jak to artysta.